Bezdomne ciała

Hannah Arendt pisała proroczo, że symbolem XX wieku będą ludzie wykorzenieni i wygnani z kraju lat dziecinnych. Wiek XX miał być rozpisanym na miliony biografii poszukiwaniem domu, często nieudanym - stąd bezdomność rzesz uciekinierów, imigrantów, przesiedleńców. Bezdomności poświęcony jest nowy numer poznańskiego pisma CZAS KULTURY (nr 2/05).

Na progu XXI wieku bezdomność ujawnia nowe oblicza, np. wśród młodych mieszkańców czarnych gett amerykańskich, gdzie narodził się rap i hip-hop. Waldemar Kuligowski w artykule “Hip-hop: w poszukiwaniu domu" pisze, że hip-hopowcy - od Nowego Jorku, przez Warszawę, po Izrael i Palestynę - próbują wyjść z politycznej i społecznej bezdomności, zachęcają do “aktywnego »zamieszkiwania« we własnym życiu". Ogólnopolski Program Wsparcia Utalentowanych Dzieciaków “Spoko Dzieciak" to inicjatywa raperów, gwiazd sportu, stacji radiowych: “Obok każdego z nas mieszka chłopak lub dziewczyna, którzy chcą robić coś ciekawego i mają talent, jednak z różnych powodów nie mogą swoich umiejętności rozwijać lub zaprezentować tym, którzy się na nich poznają". Młodzi z blokowisk, zyskując szansę realizacji artystycznych i sportowych pomysłów, otrzymują szansę wyjścia z bezdomności kulturowej.

Inną formą bezdomności staje się... bezdomność płciowa. Joanna Mizielińska w “Bezdomnych ciałach w bezdusznym świecie" przypomina pytanie Michela Foucault: czy potrzebna jest prawdziwa płeć? Foucalt chciał wskazać, że “dyskurs naukowy stał się w nowoczesnym społeczeństwie dominującą formą władzy/wiedzy". Pytanie o prawdziwość płci powraca, gdy mamy do czynienia z ekscentrycznie zaprojektowanym przez naturę ciałem hermafrodyty - statystycznie na tysiąc osób jedna rodzi się z męskimi i żeńskimi narządami płciowymi. W naszej kulturze panuje przekonanie, że ciało musi mieć rolę społeczną i odzwierciedlać to, co kultura przypisuje męskości lub kobiecości. “Gdy tak nie jest, płeć biologiczną trzeba poprawić, dopasować do płci kulturowej. W przypadku osób interseksualnych poprawia się wygląd narządów, by odpowiadały przypisanej im z góry płci kulturowej. (...) Ciała interseksualne są drastycznym przykładem ciał bezdomnych i nieznaczących w naszej kulturze. A ponieważ ich obecność zbyt mocno szokuje, używa się drastycznych metod, by je poprawić bądź/i unicestwić". Medycyna staje się nie tyle wiedzą obiektywną, ale służącą istniejącemu porządkowi; niekiedy jest bardziej rygorystyczna niż społeczeństwo, w którym rozluźniają się podziały na to, co męskie i kobiece, “i nieśmiało pojawia się otwartość na zmienność i przygodny charakter naszej tożsamości".

W literaturze fachowej jednym z najsłynniejszych interseksualistów stał się David/Brenda, którego genitalia okaleczono podczas obrzezania. Opiekujący się nim seksuolog, przekonany, że tożsamość płciowa rodzi się dzięki postrzeganiu własnych narządów, nakłaniał rodziców do zgody na skonstruowanie noworodkowi narządów żeńskich i wychowywania go jak dziewczynki. W wieku dojrzewania David/Brenda odrzucił kobiecą tożsamość, z czasem poddał się operacji przywracającej jego ciału męskość, ożenił się i adoptował dzieci. Los Davida nie jest typowym przypadkiem interseksualnym, ale bywa przytaczany na potwierdzenie tezy, że liczy się przede wszystkim biologia. David to alegoria ciał “pomiędzy", nad którymi toczą się ideologiczne boje zwolenników hormonalnej koncepcji tożsamości (geny i ewolucja) oraz społecznej (wychowanie).

Żadna z przytoczonych w tekście Mizielińskiej historii osób interseksualnych nie rozwiązuje sporu między biologami a wyznawcami gender. Jedno jest pewne: w sporze ideologicznym często przegrywa człowiek, bo operacje są okaleczeniem “racjonalizowanym w imię normalnego wyglądu. Prymarny cel zostaje podważony przez środki, dzięki którym jest osiągany. Rzekoma podatność na przyjęcie płci kulturowej jest narzucana siłą. Naturalność zaś jest sztucznie konstruowana. (...) Być może czas najwyższy wsłuchiwać się w głosy tych - pisze Mizielińska - którzy na swoim ciele doświadczają przemocy kultury. (...) Interseksualiści to tylko fragment ogromnej rzeszy osób, których dychotomie kultury wyrzucają poza jej nawias, zbyt bowiem silnie swoim istnieniem zaprzeczają jej sztucznym podziałom. (...) Uwidaczniają na swoim ciele opresyjność naszego płciowego matriksa. Każą rozpoznać, że ludzka anatomia jest znacznie bardziej skomplikowana od naszej płciowej nomenklatury oraz, że może najwyższy czas położyć jej kres".

JS

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2005