Bez wizji i dyrektora

Niespełna półtora roku temu był hurraoptymizm i wielkie plany. Zostały z tego pusty dyrektorski fotel i wielomilionowa dziura w budżecie. Muzeum Narodowe w Warszawie znów jest na rozdrożu.

26.10.2010

Czyta się kilka minut

Problemy muzeum rozpoczęły się w 2007 r., gdy ówczesny minister kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierz Michał Ujazdowski odwołał ze stanowiska dyrektora Ferdynanda Ruszczyca. Powodem decyzji bynajmniej nie były sprawy programowe, tylko personalne. Ruszczyc zdymisjonował swoją zastępczynię, Dorotę Folgę-Januszewską, i decyzji tej nie skonsultował z ministrem. W efekcie przez dwa lata MNW nie miało dyrektora, a jedynie p.o.

Dopiero w sierpniu 2009 r. wakat został zapełniony. Niestety nie na długo. Prof. Piotr Piotrowski 12 października 2010 r. złożył rezygnację ze stanowiska dyrektora MNW. Nie miał wyjścia. Rada Powiernicza muzeum, na czele której stoi prof. Jack Lohman, 7 października odrzuciła plan reformy tej instytucji. "W obliczu jej decyzji, nie mając mandatu do realizacji przygotowanego przez Dyrekcję programu rozwoju MNW, z dniem 31 października 2010 r.

ustępuję ze stanowiska dyrektora" - czytamy w oświadczeniu Piotrowskiego.

Rozgoryczenie

Piotr Piotrowski kierował MNW niespełna półtora roku. "Rada Powiernicza po nieudanym konkursie, w którym nie brałem udziału, zaproponowała mi objęcie stanowiska dyrektora na podstawie koncepcji programu i restrukturyzacji Muzeum, którą - na zaproszenie Rady - zaprezentowałem w listopadzie 2008 r. Szerszy dokument na ten temat przedstawiłem Radzie na początku 2009 r., a następnie na początku 2010 r. Żadne z zawartych tam projektów nie wzbudzały wówczas kontrowersji" - pisze prof. Piotrowski.

Były dyrektor nie ukrywa rozgoryczenia i przypomina, że jeszcze 25 lutego 2010 r. Rada Powiernicza zaaprobowała projekt planu restrukturyzacji, a decyzja o jego przyjęciu miała zapaść na następnym posiedzeniu - po uzyskaniu opinii członków rady, którzy byli nieobecni na ówczesnym spotkaniu. Tak więc zielone światło dla nowej strategii wydawało się być formalnością. Jednak 7 października plan odrzucono. "Nie są mi znane konkretne zarzuty stawiane wobec tego obszernego dokumentu przez Radę Powierniczą, gdyż nie byłem zaproszony na jej obrady" - stwierdza Piotrowski.

"Muzeum Narodowe w Warszawie rozpaczliwie odczuwa brak wyrazistej wizji, solidnej strategii i konsekwentnego planu reform dostosowanych do możliwości budżetowych. Członkowie Rady Powierniczej i pracownicy z cierpliwością oczekiwali na wyznaczenie wiarygodnego kierunku reform i opracowanie planu naprawczego, ale dłużej już czekać nie mogą" - czytamy w piśmie przysłanym "Tygodnikowi" przez prof. Jacka Lohmana, przewodniczącego Rady Powierniczej.

Od akceptacji do wrogości

Piotrowski jeszcze przed objęciem funkcji zapowiadał zmiany, ale to nie one, a raczej sposób ich realizacji okazał się decydujący. Profesor, uznany na rynku międzynarodowym ekspert od sztuki współczesnej, chciał stworzyć "muzeum krytyczne", angażujące się w problemy nurtujące Polaków. Podkreślał też potrzebę reformy strukturalnej, której zresztą wymagała od niego Rada Powiernicza, bo MNW - jakko-

lwiek na to nie patrzeć - nadal jedną nogą tkwiło w epoce socjalizmu. Zespół, o dziwo, przyjął nowego szefa stosunkowo ciepło. Niestety, już po kilku miesiącach gmach przy Alejach Jerozolimskich zamienił się w pole bitwy.

Pierwszym punktem zapalnym był program wystawienniczy. Zespół nie podzielał entuzjazmu dla idei "muzeum krytycznego", nie widział miejsca na kontrowersyjne wystawy. Z upływem czasu czuł się coraz bardziej marginalizowany. Tymczasem dyrektor był zbulwersowany, że pracownicy nie proponują niczego, co by go zainteresowało. Do tego doszły sprawy reorganizacji struktury MNW. Prof. Piotrowski zaczął podważać rolę działów merytorycznych, chciał ich łączenia, a szukając oszczędności zapowiedział zwolnienia. Sprawa przedostała się do mediów. Te prosiły profesora o wywiady. Ich treść nie zostawiała zespołowi złudzeń. Dyrektor mówił otwarcie, że nie będzie żadnych negocjacji, zbaczania z kursu głównych założeń planu wystawienniczego i reorganizacji.

To był błąd. - Restrukturyzacja każdej firmy czy instytucji nie może być spontaniczna. Wybierając konkretny plan, trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników, chociażby tzw. kulturę firmy i jej strukturę. Cały proces musi być dokładnie opracowany i podzielony na etapy. Każdy z nich należy dokładnie przeanalizować, wskazać zagrożenia. Bardzo ważną rolę odgrywa opracowanie strategii komunikowania się z zespołem, bo przecież każda zmiana rodzi opór - mówi Jacek Santorski, psycholog biznesu, i dodaje: - Największe firmy na świecie, decydując się na restrukturyzację, korzystają z porad specjalistów.

Na nasze pytanie, czy o klęsce prof. Piotrowskiego przesądził brak szukania porozumienia z zespołem, Santorski odpowiedział: - Chirurg przed nacięciem każdej tkanki wzywa anestezjologa. W przeciwnym razie będzie barbarzyńcą.

Bitwa o Grunwald i homoseksualizm

Do kolejnego spięcia doszło w scenerii grunwaldzkiej. Otóż muzeum berlińskie i Wawel w związku z 600-leciem bitwy pod Grunwaldem poprosiły warszawskie Muzeum Narodowe o wypożyczenie obrazu Matejki. Główny konserwator Dorota Ignatowicz-Woźniakowska nie wyraziła zgody ze względu na zły stan płótna. W odpowiedzi Piotrowski zapowiedział zwołanie konsylium konserwatorów. Pracownicy muzeum odebrali to jako wotum nieufności i murem stanęli za główną konserwator. Sprawą zajęły się media. Pod naciskiem "Gazety Wyborczej" do konsylium zaproszono niezależnego eksperta z Akademii Sztuk Pięknych. Grunwald został w Warszawie.

Nie o jeden "Grunwald" poszło. Pod koniec ubiegłego roku w MNW zaczęto mówić o wystawie przygotowywanej przez prof. Piotrowskiego, "Ars Homo Erotica". Ok. 300 dzieł poświęconych homoseksualnej erotyce miało zająć hol główny i przestrzeń dla wystaw czasowych. Zespół był zbulwersowany. Sprawą zainteresowali się nawet posłowie PiS, oburzeni tego typu ekspozycją w Muzeum Narodowym. Dyrektor zapowiedział, że nie zmieni planów, ale w efekcie z finansowania ekspozycji wycofał się stały sponsor muzeum - sieć telefonii komórkowej Plus.

Niestety, wystawa, która miała wywołać dyskusję czy też zasiać ferment w narodzie, przebiła się w minimalnym stopniu. Owszem, została zauważona przez krytyków. Otrzymała przychylne recenzje. Napisały o niej zagraniczne media. I tyle. - Była zbyt ugrzeczniona, nieskłaniająca do refleksji. Ot, może dzięki niej niektórzy odkryli, że spod ręki Matejki wyszły także akty męskie. Ale co w tym dziwnego? Ciało ludzkie, zarówno kobiece, jak i męskie, fascynuje artystów od tysięcy lat. Byłem rozczarowany - mówi jeden z bywalców muzeum.

List do premiera

Czerwcowy wernisaż "Ars Homo Erotica" zbiegł się w czasie z listami pracowników muzeum do min. Bogdana Zdrojewskiego oraz przewodniczącego Rady Powierniczej Jacka Lohmana. Z pism można się dowiedzieć, że "katastrofalne eksperymenty reorganizacyjne" dyrektora zagrażają bezpieczeństwu zbiorów. Zespół, który dowiedział się o planowanej redukcji etatów w trzech działach konserwatorskich, prosi o pomoc. Gdy ta nie nadchodzi, pisze list otwarty do premiera Donalda Tuska.

Prof. Piotrowski stwierdził, że zarzuty pracowników nie mają oparcia w rzeczywistości, a reforma opieki konserwatorskiej jest dopiero tworzona. Nie pozostawił jednak złudzeń: zwolnienia w muzeum są konieczne, bo w budżecie brakuje ok. 3 mln zł. Kolejny krok to próba zwolnienia głównego konserwatora muzeum, Doroty Ignatowicz-Woźniakowskiej. Powody? Niesubordynacja, która objawiła się odmówieniem wykonania polecenia przełożonego, brak współpracy przy reformie służby konserwatorskiej, deprecjonowanie kompetencji dyrekcji w listach adresowanych do Rady Powierniczej i ministra kultury, publiczne rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji w liście otwartym do premiera. Pracownicy byli oburzeni... do 12 października, gdy prof. Piotrowski oświadczył, że rezygnuje ze stanowiska.

Min. Zdrojewski przyjął rezygnację, przyznając, że do klęski prof. Piotrowskiego przyczynił się konflikt między dyrektorem a zespołem.

Radości jednak nie ma

Jakby przeczuwając zbierające się chmury, zespół MNW wcale nie świętował odejścia prof. Piotrowskiego. Powstrzymuje się także od komentarzy. - To zamknięty rozdział i nie ma o czym mówić - mówi "Tygodnikowi" prof. Antoni Ziemba, przewodniczący kolegium kuratorów MNW.

Niestety, na kolejne niepokojące wieści nie trzeba było długo czekać. 18 października okazało się, że z powodu problemów finansowych muzeum musi zamknąć wystawy stałe. - Żadna narodowa instytucja nie ma prawa zamykać dostępu do ekspozycji stałej - grzmiał trzy dni później w Sejmie minister kultury. - Pismo informujące o kłopotach finansowych tej placówki dotarło do ministerstwa zaledwie miesiąc temu. Nie było w nim mowy o zamknięciu wystaw stałych. Informowało tylko, że z powodu przejścia na emeryturę dużej liczby pracowników zobowiązania finansowe Muzeum mogą okazać się większe, niż planowano - stwierdził i obiecał uruchomić rezerwy.

Minister zapowiedział powołanie nowego dyrektora w trybie natychmiastowym (w mediach padło nazwisko obecnej dyrektor Zachęty, Agnieszki Morawińskiej). - Mam nadzieję, że od 1 listopada instytucja ta będzie miała osobę, która zadba, aby do takich sytuacji jak planowanie zamknięcia wystaw stałych nie dochodziło - deklaruje Zdrojewski.

- Wszyscy się czegoś nauczyliśmy. Na pewno muzeum musi wyjść na zewnątrz. Nie widzę nic w tym złego, żebyśmy realizowali niekonwencjonalne ekspozycje. Ale nie możemy zapominać o misji. Mam nadzieję, że przed budynkiem w Alejach Jerozolimskich w Warszawie jeszcze nieraz ustawią się kolejki, jak podczas wystaw poświęconych malarstwu flamandzkiemu czy twórczości Picassa - mówi prof. Ziemba.

Za to malarz Edward Dwurnik jest bezlitosny: - To wszystko jest jakimś nieporozumieniem. Piotrowski nie miał, a Morawińska nie ma żadnych szans na rozwiązanie problemów Muzeum, bo tu potrzebny jest nie historyk sztuki, ale menedżer. Człowiek z silną osobowością biznesową, który w dodatku nie tylko interesuje się kulturą, ale nią żyje. Ktoś taki jak Waldemar Dąbrowski.

Pytanie, gdzie takich ludzi szukać. - W Polsce znajdzie się paru, ale ja zalecałbym rozejrzeć się za granicą, najlepiej w Szwajcarii - kontynuuje Dwurnik. - Nie chciałbym, aby Muzeum Narodowe przejęli ludzie Fundacji Foksal. Zdobyli już Muzeum Sztuki Nowoczesnej i starają się rządzić Europą Wschodnią. Gdyby jeszcze udało się im przejąć Muzeum Narodowe, to byłaby klęska.

Więcej w internecie.

Na naszej stronie internetowej można znaleźć najważniejsze fragmenty listu otwartego zespołu muzeum do premiera, oświadczenie prof. Piotra Piotrowskiego oraz stanowisko Rady Powierniczej.

Czym jest Rada Powiernicza

Struktura Muzeum Narodowego, podobnie jak Zamku Królewskiego czy Zachęty, jest następująca: minister kultury, Rada Powiernicza (złożona z naukowców, muzealników, historyków sztuki i ekonomisty), dyrektor oraz zespół specjalistów, niejednokrotnie z poważnymi naukowymi tytułami i naukowym doświadczeniem. Rada Powiernicza nadzoruje działalność muzeum, a także odwołuje i powołuje dyrektora (decyzja ta jest oczywiście konsultowana z ministrem kultury).

Dopóki nie ma problemów, wszystko sprawnie funkcjonuje, ale kiedy dochodzi do restrukturyzacji czy reformy instytucji, Rada zamienia się w młot, zespół w kowadło, a minister w nieco zagubionego arbitra.

Trzy pisma, dwa punkty widzenia

Zespół MNW do premiera:

"(…) Od dłuższego czasu pracownicy Muzeum Narodowego obserwują - z poczuciem bezsilności - stopniową degradację instytucji kluczowej dla ochrony i promocji kultury narodowej. Spowodowana jest ona głównie brakiem odpowiedniego dyrektora, który nie tylko dbałby o aktualny stan posiadania muzeum, ale i stworzył sensowny program działania i rozwoju, względnie pozwolił, by zrobił to pracujący w muzeum zespół specjalistów (…)".

Oświadczenie prof. Piotra Piotrowskiego:

"(…) Przedstawiany przez Dyrekcję MNW program, zwany w skrócie »muzeum krytycznym«, jest awangardowym projektem zmian, dającym Muzeum Narodowemu w Warszawie szansę nie tylko na przezwyciężenie długoletniego kryzysu, ale także na zdobycie oryginalnej pozycji w Europie. Taka postawa zmierzająca do zbudowania nowego modelu instytucji muzealnej, otwartej na problemy współczesnego świata, mogła stworzyć konkurencyjną wobec współczesnego muzealnictwa formułę i zbudować sytuację, w której MNW nie byłoby postrzegane w kontekście wielkich muzeów jako ich prowincjonalne odbicie, lecz jako samodzielna, licząca się instytucja kultury intelektualnej, a zarazem jako alternatywa wobec komercyjno-turystycznych atrakcji. Z kolei plan restrukturalizacji Muzeum, które nie przeszło od 1989 roku żadnych istotnych reform, dawał szansę na jego modernizację i sprostanie piętrzącym się problemom ekonomicznym i organizacyjnym. Rada Powiernicza przekreśliła te plany. W obliczu jej decyzji, nie mając mandatu do realizacji przygotowanego przez Dyrekcję programu rozwoju MNW, z dniem 31 października 2010 roku ustępuję ze stanowiska dyrektora".

Stanowisko Rady Powierniczej:

"W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy w Muzeum podejmowane były wysiłki w celu opracowania wiarygodnego planu przyszłości instytucji, który zdołałby przekonać pracowników do wytyczonego kierunku zmian, zainspirować ich i spowodować, by praca w instytucji przebiegała spójnie. Klarowne nakreślenie procesu zmian i objaśnienie, jak w przyszłości wyglądać ma muzeum, jest wyjątkowo istotne, zwłaszcza dla pracowników muzeum, dla których cel zmian nadal nie jest do końca jasny. Niekończące się debaty będące próbą wytłumaczenia, czym jest »muzeum krytyczne«, nie są satysfakcjonujące ani dla pracowników muzeum, ani publiczności, ani kluczowych partnerów muzeum. Plan reform powinien być przejrzysty, powinien być podporządkowany rygorom finansowym i pokazywać kierunek, w którym zmierza instytucja. (…)

Rada spotka się 28 października, aby przedyskutować propozycje kandydatur na stanowisko dyrektora. Będę doradzał członkom Rady, abyśmy nie rozpoczynali po raz drugi procedury konkursowej, lecz poszukali możliwości dokonania nominacji bezpośrednio, ale za to takiej, która zdoła przenieść nas wiele lat w przyszłość (…)".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2010