Bez ogródek

Tak nazywała się rubryka na ostatniej stronie pradawnego "Tygodnika". Toczyły się tam małokalibrowe spory światopoglądowe z rozpoczynającym ofensywę marksizmem (do sporów zasadniczych służyły wszystkie strony wcześniejsze).

01.07.2008

Czyta się kilka minut

Tutaj zaczynałam swoje próby dziennikarskie. Marek Skwarnicki powiedział mi ostatnio, że do dziś piszę "bezogródki". Nawet się tym zmartwiłam, bo intencje już od dawna mam szersze i głębsze, ale tym razem będzie jak znalazł. Właśnie taką aktualną przyczepkę umieszczam na dzisiejszym "marginesie".

Wszystkich nas poruszył do głębi ciąg faktów nazwany "sprawą Agaty". I jego przebieg, i finał. Ale środowiska zaangażowane w obronę życia nienarodzonych zajęły się nie tylko interwencją w los 14-letniej matki, lecz także atakowaniem zwolenników praktycznej realizacji ustawy, kiedyś uznanej za kompromisową. Teraz została postawiona kropka nad i: obowiązująca w Polsce ustawa jest zła, bo niedopuszczalne są jakiekolwiek wyjątki od zakazu niszczenia życia poczętego przez tzw. aborcję. Nie ma natomiast jasnej odpowiedzi, co w takim razie dalej: czy należy dążyć do jak najszybszej zmiany ustawy (lub przynajmniej moratorium na wykonywanie obecnej), czy też działacze ruchów obrony życia skoncentrują się na praktycznym odwodzeniu kobiet od decyzji skorzystania z niej w tych kilku sytuacjach, w których jest to dopuszczalne przez prawo.

Do niedawna wydawało się, że dążenie, by prawo w tym względzie potwierdzało w stu procentach nadrzędną wartość życia człowieka od poczęcia, jest uznawane za priorytet. Teraz, wydaje się, następuje zmiana. Wskazywałaby na to nie tylko coraz ostrzejsza retoryka skierowana przeciwko sumieniom ludzi próbujących ustawowe wyjątki realizować, lecz i niedawne wydarzenie na Podkarpaciu.

Miały tam miejsce uzupełniające wybory do Senatu. Jedno miejsce, dwunastu kandydatów. Wśród nich także najgorętszy ze znanych zwolenników pełnego zakazu aborcji, kwalifikowany parlamentarzysta z długim stażem, człowiek z gruntu uczciwy i poważny, nie demagog, ostatnio na marginesie życia politycznego właśnie w wyniku swoich bezkompromisowych działań w tej sprawie.

Przepadł. Środowiska katolickie, w tym katolickie radio toruńskie, ostentacyjnie poparły kandydata innego, z partii opozycyjnej traktującej pojedynek na Podkarpaciu jako okazję do odegrania się na przeciwniku (nota bene kandydat ten już i tak był w parlamencie obecny, i mógł w tej mierze działać wszystkimi środkami). Chodziło o grę polityczną, pewnie dla wielu polityków zawsze najważniejszą, ale dla obrońców sprawy tak zasadniczej? Poświęcono działacza potrzebnego i zasłużonego, dla gry właśnie. I jakoś nie znalazłam w mediach bliskich obrońcom życia ani jednego głosu sprzeciwu albo krytyki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2008