Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Fenomen Flecka polega przede wszystkim na niezwykłej umiejętności łączenia amerykańskiej tradycji muzycznej ze współczesnymi gatunkami (jazz funk, rock, folk, fusion), rytmami i brzmieniami; lider sam chętnie dodaje “pary" swojemu instrumentowi, stosując elektroniczne wspomagacze dźwięku. Charakterystyczna motoryka, żywiołowość i niemal ludyczny charakter tej muzyki, a przy tym niezwykle wysoki poziom samych kompozycji i gry członków zespołu powodują, że Flecktones bez problemu trafia w gusta zarówno szerokiego odbiorcy, jak i wyrobionego fana jazzu; wyważone proporcje między prostotą a wyrafinowaniem, inteligentny humor i pewien cudzysłów (polecam tu szczególnie “Ballad Of Jed Clampett") chronią równocześnie tę muzykę przed prostym zaszufladkowaniem.
Oprócz stałych członków Flecktones (Jeffa Coffina i braci Wootenów) na płycie możemy usłyszeć także Branforda Marsalisa i Bobby’ego McFerrina, choć prawdę mówiąc, ich udział nie wnosi wiele nowego; oryginalną kolorystykę zespołu tworzy brzmienie banja w połączeniu z instrumentami etnicznymi i elektronicznymi (pojawia się tu np. dźwięk thereminu - dość osobliwego i powracającego ostatnio do łask wynalazku z lat 20. ubiegłego wieku).
Na koniec dodajmy, że płyta jest kompilacją wydanego wcześniej trzypłytowego albumu Flecka “Little Worlds" i, co ważne, kompilacją niezwykle udaną.