Będzie bujało łódką

Władimir Putin chce grać ciągle tę samą sztukę w starych dekoracjach. Inaczej nie umie. Tymczasem w Rosji zmniejsza się społeczne zapotrzebowanie na stabilizację – czyli zastój i uwiąd – a wzrasta na ferment i zmiany.

15.05.2012

Czyta się kilka minut

Majestatyczny mercedes w otoczeniu imponującego konwoju sunie przez puste ulice Moskwy. Na pasażera mercedesa czekają na Kremlu, w ociekających złotem salach, ociekający wazeliną dworzanie. „Władimir Władimirowicz Putin” – oznajmia mistrz ceremonii uroczystym głosem, naśladującym spikerów radiowych z czasów Stalina. Na wieży Spaskiej zegar wybija południe. Prezydent składa przysięgę, dotyka dłonią konstytucji. W przemówieniu zapewnia o przywiązaniu do zasad demokracji i obiecuje dołożyć starań, by polepszyć los każdego z obywateli.

W tym czasie policjanci przykładnie pałują tych, którzy kolejny dzień protestują przeciwko powrotowi na Kreml „tego złodziejaszka”.

STARE SZATY OJCA NARODU

Bizantyjska uroczystość zaprzysiężenia Putina, podczas której w minionym tygodniu biły wszystkie kremlowskie dzwony, miała pokazać miastu i światu, że oto na tron powraca niekwestionowany wielki przywódca wielkiego państwa. Wygrał wybory, ma znowu wszystko i wszystkich w ręku.

Ale jednak święto się nie udało. Wyreżyserowany zachwyt zgromadzonych na Kremlu wybrańców to za mało. Żeby uroczystość koronacji była przekonująca, potrzeba jeszcze wiwatujących tłumów. Tymczasem ulice miasta były puste. A tam, gdzie nie sięgało oko kamer – policja biła protestujących.

Oto okazało się, że skrojone na kolejną kadencję szaty ojca narodu nie pasują już do kanonów dzisiejszej politycznej mody, że są nie tylko staroświeckie, ale dziurawe. A innych szat Władimir Władimirowicz nosić nie umie i nie chce. Próbuje wejść do tej samej rzeki, ale tam, gdzie kiedyś były w niej mielizny, dziś rwie ostry nurt życia, a tam, gdzie było głęboko, powstały płycizny. Tymczasem on szykuje się do sześciu, jeśli nie dwunastu lat rządów. Wierzy w magię wysokich cen ropy; wie, że za petrodolary można kupić wiele, jeśli nie wszystko.

Czy to jednak wystarczy, na dziś i na jutro?

PROTESTY: SPÓR O SYSTEM

„Putin ma szczęście do symboli. Jego zwycięstwu w poprzednich wyborach towarzyszył wielki pożar Maneżu – łuna i dym wznosiły się nad Kremlem. Teraz jechał na Kreml, mając w tle wyludnione miasto. Moskwa, która stała się dzikim Babilonem, gdzie zajęty jest każdy metr kwadratowy, gdzie niepodobna przecisnąć się w ciżbie milionów biegnących przed siebie ludzi, gdzie samochody wypełniają każdy centymetr ulic – to miasto było 7 maja sterylnie puste. Jeśli nie liczyć rozstawionych co dziesięć metrów policjantów. Ten obraz – limuzyna władcy na pustych ulicach, pilnowanych przez oddziały policji – doskonale charakteryzuje kraj i władzę” – pisze Anton Oriech w internetowej gazecie „Jeżedniewnyj Żurnał”.

Masowe protesty uliczne, organizowane od grudnia do marca pod hasłem sprzeciwu wobec fałszowania wyborów – wpierw parlamentarnych, potem prezydenckich – zmieniły sytuację na scenie politycznej Rosji. Faktycznie protesty były czymś więcej niż sporem o przebieg wyborów: były sporem o system. W systemie, w którym dystans pomiędzy władzą a społeczeństwem jest duży, a kanały komunikacji zatkane, próby dialogu podejmowane są na ulicy.

Demonstranci wyraźnie powiedzieli, że chcą zmian. Może jeszcze nie do końca precyzyjnie wiedzą, jakich. Ale wiedzą, że nie chcą putinowskiego systemu takiego, jakim on jest: przestarzałego, przeżartego przez układy i korupcję, kryminogennego, niesprawiedliwego, kłamliwego. Co na to władza? „Z kim mam rozmawiać?” – tak firmowym wzruszeniem ramion Putin skwitował pytanie dziennikarza, czy zamierza się spotkać z demonstrującymi.

STRATEGIA DŁUGIEGO TRWANIA

Kreml chce grać ciągle tę samą sztukę w starych dekoracjach. Po co zmieniać dekoracje, skoro plan ogłoszony przez Putina 24 września 2011 r. – on sam na prezydenta, ustępujący prezydent na premiera – został co do joty zrealizowany?

Władza ma w swoim ręku aparat administracyjny i aparat przymusu, da sobie radę z niejednym fasadowym spektaklem. Wprawdzie, spłoszona gwałtownym przebiegiem demonstracji, początkowo obiecała poluzować – zliberalizować ustawodawstwo partyjne, przywrócić wybory gubernatorów, stworzyć telewizję „społeczną” – jednak po wyborze Putina natychmiast zwarła szyki. I dziś próbuje powrócić do starych wypróbowanych metod: składa populistyczne zapewnienia (emerytury emerytom, wysoki żołd żołnierzom, godne wynagrodzenie nauczycielom i lekarzom, dłuższe życie dla każdego), ale jednocześnie dba o interesy biznesowe ludzi z najbliższego kręgu, zamiast przeprowadzać reformy archaicznego systemu.

No i nadal hołduje zasadzie: my rządzimy, a wy – społeczeństwo – od polityki trzymacie się z daleka. „Oni [kremlowska grupa trzymająca władzę] naprawdę myślą, że tylko oni mogą rządzić, że najlepiej wiedzą, jak to robić. I że w związku z tym mają prawo decydować, kto będzie prezydentem i jak długo” – mówi politolog Gleb Pawłowski, do niedawna naczelny kremlowski inżynier dusz, dziś w niełasce.

Władza chce więc trwać na swoich pozycjach wiecznie – strategia trwania, którą przyjęła rządząca biznesowo-polityczna korporacja jeszcze podczas pierwszej kadencji Putina, już dekadę temu, nadal jest dla niej aktualna. Ale ryzyko zachwiania „pionu władzy” i podważenia fundamentów systemu jest duże. Rozbudzone obietnicami władz, a niezaspokojone ambicje szerokich warstw społeczeństwa (tych zależnych od budżetu) mogą stać się już niedługo niebezpieczną mieszanką – w połączeniu z rosnącym absmakiem warstw od państwowych subsydiów niezależnych.

CZYNNIKI RYZYKA

Zdaniem Michaiła Dmitrijewa, szefa rządowego Ośrodka Badań Strategicznych, nie tylko dynamiczne zmiany w świadomości społecznej stanowią realne zagrożenie dla systemu.

W raporcie opublikowanym po wyborach prezydenckich Dmitrijew wylicza źródła potencjalnej destabilizacji. Zagrożeniem jest więc to, że władze nie zamierzają nic zmieniać, choć sytuacja wymaga zmian, i to głębokich. Jednak według Dmitrijewa nie dojdzie do niezbędnych (a niepopularnych) reform – zamiast tego będziemy mieć nadal ręczne sterowanie gospodarką i procesami politycznymi. Utrzymanie się na dotychczasowych pozycjach będzie dla Putina i jego ekipy ważniejsze niż rozwój kraju. Stary-nowy prezydent stał się zakładnikiem własnego strachu – twierdzi Dmitrijew. Zagrożeniem jest kryzys instytucji stworzonych przez Putina w ramach systemu, zwłaszcza partii władzy Jedna Rosja. Najważniejsze jest jednak ryzyko związane z przewidywanym spadkiem ekonomicznym.

Dmitrijew uważa, że rozpoczętego przez protesty niezadowolonych procesu transformacji nie da się już zatrzymać. No i, last but not least – spadek rankingu Putina może pociągnąć za sobą podziały wewnątrz elity, a te mogą rozsadzić system od środka.

PRAGNIENIE FERMENTU, PRAGNIENIE ZMIAN

Na razie jednak Putin stara się pokazać, że kontroluje sytuację, że wie, co robi i co ma robić. Zaraz po zaprzysiężeniu wydał kilka dekretów dotyczących kluczowych dziedzin życia politycznego, gospodarczego, społecznego – ogólnikowe dokumenty, nudne jak flaki z olejem powtórki znanych jeszcze z okresu pierwszej prezydentury sloganów.

Rosja w ujęciu Putina zgłasza pretensje mocarstwowe na arenie międzynarodowej (równoprawne relacje z Waszyngtonem i Unią Europejską, integracja obszaru postradzieckiego jako wyłącznej strefy wpływów Moskwy), a na arenie wewnętrznej zapewnia szerokie rzesze przywiązanych do wartości patriarchalnych obywateli, że otoczy ich opieką; w gospodarce nadal dominuje państwo, czyli krewni i znajomi Królika. Nowej oferty brak. O postulowanej w okresie prezydentury Miedwiediewa modernizacji nie ćwierkają już nawet najbardziej naiwne wróble. Serwuje się stare wino w starym bukłaku.

I to – z perspektywą na dekady. W rozmowie z dziennikarzami, w przededniu oddania prezydenckiego berła Putinowi, Dmitrij Miedwiediew powiedział pół żartem, pół serio: „Wyluzujcie, tandem to rzecz na długo” – miał widocznie na uwadze perspektywę niekończących się przesiadek z fotela na fotel, w wykonaniu swoim i Putina.

Tymczasem w Rosji wyraźnie zmniejszyło się społeczne zapotrzebowanie na stabilizację (czy, jak mówią krytycy systemu, zastój i uwiąd), a wzrosło na ferment i zmiany. Na razie władza zdaje się nie dostrzegać tych wyzwań, czarnowidzący mówią raczej o przykręceniu śruby i użyciu silniejszych środków konserwujących układ niż o liberalizacji polityki Putina.

TOTALIZATOR AKUNINA

Potencjał społecznego protestu, który wielu komentatorów jeszcze niedawno z rezygnacją oceniało jako „wyczerpany”, okazał się nad wyraz duży. Kolejne dni maja to kolejne protesty, które zyskują coraz to nowe formy. Teraz Moskwa z przyczepionymi do ubrań białymi wstążkami, oznaczającymi protest, dniem i nocą spaceruje. Posługując się nowymi środkami komunikacji, ludzie zwołują się na spontaniczne imprezy pod gołym niebem – śpiewają, tańczą, rozmawiają. Policja interweniuje, rozpędza zgromadzenia, za chwilę jednak kolejna grupa protestujących gromadzi się w innym miejscu.

Zaangażowany w protesty popularny pisarz Borys Akunin ogłosił na blogu totalizator. Można w nim głosować na trzy opcje. Pierwsza: Putin na dwie kadencje do 2024 r., potem znowu rotacja z Miedwiediewem i powrót na fotel prezydencki w 2030 r., jeśli zdrowie pozwoli. Druga: Putin siedzi na Kremlu tylko przez jedną kadencję do 2018 r., potem odchodzi z uwagi na niskie poparcie. I trzecia: Putin nie jest w stanie utrzymać podważanej legitymacji władzy nawet przez jedną kadencję.

Najwięcej głosów zebrał wariant trzeci.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2012