Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
A głos to doprawdy niezwykły. Niski i mocny, ekspresyjny, o nieco chropawej, “czarnej" barwie. Szerokim zakresem naturalnych dyspozycji wokalnych Beata Przybytek operuje w sposób różnorodny i przemyślany. Efektem jest jazzowy śpiew najwyższej próby. W utworach o większych tempach i dynamice (jak np. “No More Blues") lekko rozkołysany wokal zagarnia coraz to nowe obszary, płynnie łącząc rozmaite sposoby śpiewania. W tytułach wolniejszych - ale wcale nie bardziej spokojnych - głos podawany jest z większą oszczędnością, choć to właściwie złudzenie. Przecież już pierwsze nuty “I’m A Fool To Want You" - stłumione, ciche, lecz pełne energii - zaśpiewane są tak, że od razu powstaje napięcie, prowadzące w sumie do przemiany lirycznego wyznania w przejmującą skargę.
Warto podkreślić porozumienie łączące wokalistkę ze stałym zespołem. Muzycy wspomagają ją optymalnie, a pianistka Dorota Zaziąbło staje się nawet współliderką. Jej gra okazuje się estetycznym ekwiwalentem linii głosowej, równie skomplikowanym. W “Loverman" kilka zmiennie realizowanych fortepianowych dźwięków od razu stwarza podkład, przestrzeń, w której śpiew Beaty Przybytek może się w pełni i pięknie rozwijać.