Cassandra Wilson, „Thunderbird"

Sporo, jak na Cassandrę Wilson, elektroniki na nowej płycie. Składniki te przecież nie dominują, nie jest też tak, że zostały użyte wyłącznie jako kontrast do głosu śpiewaczki. Takie zestawienie byłoby nazbyt łatwe...

15.05.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Owszem, na tle brzmień syntetycznie zaprogramowanych śpiew tym mocniej objawia swoją wyjątkowość. Ale to by nie wystarczyło. Utwór "Closer To You", po paru jakby próbnych dźwiękach, zaczyna się dość schematycznym, programowanym rytmem. Zaraz jednak kładą się na to mocne, różnicujące brzmienia akustycznego kontrabasu, po chwili wchodzi wokalistka i odmienności jeszcze bardziej się komplikują. Akustyka odbija się od tego, co syntetyczne, oba rodzaje składników muszą jednak współbrzmieć. Okazuje się więc, że elektronika nie ułatwia, lecz przeciwnie, komplikuje powstające dźwiękowe przestrzenie.

Niekiedy zresztą potrzebne jest wzmocnienie rytmicznej dynamiki (żeby można było przy tym różnicować). W "Go To Mexico", utworze o rytmicznej gęstości i rozpędzonym tempie, także głos Wilson poddany został wtórnej syntezie: wokalistka brzmi w sposób zwielokrotniony, zgrabnie zresztą przemieszczając się w stereofonicznym spektrum.

Właśnie różnicowanie, zmienność to podstawowe założenia estetyczne tego albumu. We wspomnianej już piosence "Closer To You" powtarzająca się tytułowa fraza bodaj ani razu nie zostaje zaśpiewana w identyczny sposób. A jak przy tym wokalistka umie stworzyć i wygrać pauzę, a po chwili zakręcić wybrzmiewającymi nutami! Tyle że - i byłaby to trzecia spośród podstawowych kategorii estetycznych - Cassandra Wilson postępuje w sposób aż nadto powściągliwy, operuje niuansami, niezwykłe możliwości swojego głosu spełnia jakby od niechcenia, jakby jednocześnie próbowała, jak to może zabrzmieć (co tworzy świetne napięcie z precyzyjnym zmontowaniem całej płyty). Czy będzie to parę sylab tak niskich, że basista traci pewność dołu swojej skali, czy też porywające pociągnięcie dwóch, trzech taktów melodii - artystka nie mnoży efektów. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak działa jej głos, dlatego używa go tak, by mówił - nie: "słuchaj i podziwiaj", ale: "słuchaj i chodź".

O Cassandrze Wilson świadczy też sposób podejścia do standardów. Po świetnie zrealizowanym "Easy Rider" jest jeszcze "Red River Valley". Wokalistka i gitarzysta Colin Linden zachowują się tak, jakby po prostu spontanicznie wykonywali bluesa gdzieś na Południu, dawno, dawno. Trochę ja zaśpiewam, trochę ty zagrasz, teraz trochę razem, teraz trochę obok. Co większe? Geniusz bluesa czy głos interpretatorki?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2006