Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Oto doczekaliśmy się zamknięcia serii nagrań muzyki Bartóka pod batutą Pierre’a Bouleza. Urzędowy autorytet muzyczny współczesnego świata sięgnął wreszcie do pozostałości po wielkim repertuarze swego ulubionego kompozytora: tzw. Koncert na 2 fortepiany (czyli wspaniałą Sonatę na 2 fortepiany i perkusję z dosztukowaną orkiestrą), I Koncert skrzypcowy (niemal juwenilium) i Koncert altówkowy - pogrobowiec skonstruowany na podstawie szkiców.
Wcześniejsza płyta cyklu, bajecznie dyrygowane Koncerty fortepianowe, obiecywała wysmakowaną orkiestrową orgię, nowy krążek okazuje się jednak krokiem wstecz. Mamy tu powrót Bouleza dobrze znanego: analityka nigdy niedającego się porwać muzyce, choć doskonale nad nią panującego. To interpretacje dla tych, którzy nie lubią u Bartóka drapieżności i elementów folklorystycznych: nakładające się na siebie plany, wypracowana ekspresja architektoniki, za którą chowają się echa węgierskiej puszty.
Koncepcje intrygujące, choć - preferując Bartókowy autentyzm - w Koncercie skrzypcowym pozostanę wierny zwartemu i, a jakże, "etnicznemu" Soltiemu (z Kyung Wha Chung; z Boulezem gra doskonale do niego pasujący, skądinąd fascynujący Gidon Kremer), w altówkowym zaś, gdzie słyszymy ciepłe tony Jurija Baszmeta - Primrose’owi z Klempererem (archiwalna rewelacja!), także Tabei Zimmermann, a nawet czeskiemu altowioliście Karlovskyemu, zresztą świetnemu, z błyskotliwą batutą Karla Ančerla. Podobnie Koncert dwufortepianowy wolę z Marthą Argerich i Nelsonem Freire (nie narzucając się dyryguje Zinman), gdyż Pierre-Laurent Aimard (z partnerką Tamarą Stefanovich) znów podpisał kreację z gatunku "kolorowego impresjonizmu" wyzutą z dramatycznego nerwu. Takie ujęcie pasuje jednak do koncepcji Bouleza, w której - dla odmiany - fortepiany mają być raczej jedną z orkiestrowych barw. Karkołomne to zadanie, ale Boulez w eksperymentach doświadczony...