Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"Historia zagłady żydowskiego miasteczka" ukazała się 11 lat temu. Namiętna dyskusja, największa wśród naszych narodowych, trwa do dziś, podsycana kolejnymi książkami autora - Jana Tomasza Grossa. Jej zapis to dokument dramatycznego mocowania się świadomości Polaków z barierą oddzielającą - mówiąc słowami Jerzego Jedlickiego - "korpus sprawdzonej wiedzy historycznej od potocznej wiedzy ogółu społeczeństwa".
Czy bariera została pokonana? Czy sprawdzona wiedza historyczna o zbrodniach Polaków wobec Żydów w czasie hitlerowskiej okupacji dotarła do społecznej świadomości?
Michał Okoński: "Jacek Leociak porównał metody stosowane przez Grossa do elektrowstrząsów. 10 lat po »Sąsiadach« wygląda na to, że za pomocą elektrowstrząsów skamieliny polskich postaw naruszyć się nie udało".
.Marek Zając: "W świadomości wielu zaszczepiła się myśl, przez dekady niemożliwa do przyjęcia, że niektórzy nasi rodacy mogli wydawać i mordować Żydów, także bez poduszczenia ze strony okupantów".
Obaj nasi autorzy mają rację. Obrazu własnej tożsamości nie da się zmienić z dnia na dzień ani nawet z dekady na dekadę, a tu o nią chodzi: o autoportret Polaków tworzony przez stulecia. Wiedza o istnieniu szmalcowników tej świadomości nie zagrażała. W końcu zawsze i wszędzie istnieje jakiś margines, egzystują jacyś renegaci. Co innego jednak, kiedy w grę wchodzą zwykli, poczciwi ludzie i solidarność z nimi całych lokalnych społeczności.
Znamienne, że nikomu nie przyszło na myśl powiedzieć: "zostawmy, to było 70 lat temu". Przeciwnie: debata była tak namiętna, jakby chodziło o wydarzenia sprzed tygodnia. Uważam to za zdrowy objaw, bo - jak powiedział cytowany przez Okońskiego abp Henryk Muszyński - "Za każdą zbrodnię odpowiada bezpośredni sprawca, ci jednak, którzy są z nim związani więzami religijnymi czy narodowymi, choć nie ponoszą osobistej winy, nie mogą się czuć zwolnieni od odpowiedzialności moralnej za ofiary tego mordu". "Nie mogą" to nie pouczenie w sensie zakazu, ale stwierdzenie niemożliwości: od tej moralnej odpowiedzialności uciec się nie da. Choć ogromnej większości Polaków tam nie było, choć o tym, o czym pisze Gross, w większości nie wiedzieliśmy, to wszyscy (słusznie) czujemy, że sprawa tamtych wydarzeń dotyczy nas osobiście.
Jeśli nawet bariera dzieląca mit od sprawdzonej wiedzy historycznej nie znikła, to jest już poważnie nadwyrężona. Znamienne: dziś nawet obrońcy mitu "argumentem" (nie jest to żaden argument) o współpracy Żydów z Sowietami szermują znacznie ostrożniej niż w przeszłości. Ten proces będzie postępował. Publikacje Centrum Badań nad Zagładą Żydów zrobią swoje i bolesna wiedza także o ciemnych kartach historii stopniowo stanie się udziałem całego społeczeństwa.
Pozostaje pytanie, co z tą wiedzą zrobić. Jak z nią żyć? Nie można bez końca mnożyć nabożeństw pokutnych. Przepraszanie tych, których już nie ma, przez tych, którzy zbrodni nie popełnili, jest aktem pięknym, ale tylko symbolicznym. Oczywiście, należy potomkom zamordowanych zwrócić zagarnięte wtedy mienie. Można wznieść godny pomnik ku upamiętnieniu ofiar, uzupełnić szkolne podręczniki, ale wszystko to jest nieproporcjonalne, znikome, powierzchowne, nie ma mocy oczyszczenia.
Co więc można zrobić? Odpowiedź jest taka, jak w przypadku każdego z nas, kiedy popełnimy zło nieodwracalne. Nic. Życie nie jest filmem, tu taśmy się nie cofnie. Trzeba z tym żyć, ucząc się pokory.
Pokora oznacza przyjęcie prawdy. Nie wyklucza narodowej dumy z tego, z czego należy być dumnym, jest przeciwieństwem zarozumiałości - symptomu głupoty. Mądrość jest pokorna. Dla chrześcijanina pokora jest początkiem drogi do odkrycia Bożego miłosierdzia.