Arystokratka w Harlemie

Ten sam ciepły i kobiecy język opisuje wydarzenia zwyczajne i bohaterskie czy budzące grozę. Czułostkowa, zdawałoby się, postawa kryła niezwykłą siłę autorki autobiografii.

25.02.2013

Czyta się kilka minut

Życie założycielki Madonna House, Catheriny Doherty, przypadło nie tylko na okres najważniejszych wydarzeń XX wieku – obu wojen – ale także toczyło się w najważniejszych miejscach. Rosja rewolucji, Hiszpania wojny domowej, Europa i Ameryka obu wojen, a nawet Warszawa pierwszych dni po napaści Hitlera... Zanim jednak pojawią się obrazy tych strasznych czasów, poznajemy opisane sentymentalnym językiem wspomnienia najwcześniejsze: bogatego rosyjskiego domu i licznych zagranicznych podróży jej pobożnej prawosławnej rodziny. To tylko właściwie odpryski wspomnień minionego świata, pokazujące w skrócie to, czym czuła się obdarowana przez Boga: piękno prac domowych, żarliwość i piękną liturgię, bogactwo kultur odwiedzanych miejsc, naukę, miłość rodziny. Niezwykłe tu może być oczekiwanie czytelnika na reakcję tak ukształtowanej osoby na „zalew barbarzyństwa”, który zmienił nasz świat drastycznie i nieodwołalnie. Nagle ten sam ciepły i kobiecy – ale jakoś i wciąż dziecięcy – język opisuje wydarzenia bohaterskie, straszne, budzące grozę. Czułostkowa, zdawałoby się, postawa kryje niezwykłą siłę i wygrywa w sytuacjach, gdzie – jak wiemy – miliony ludzi traciło swoje człowieczeństwo.

Nową ojczyzną Catherine Doherty stała się Ameryka, gdzie po osiągnięciu stabilizacji finansowej zdecydowała się na zmierzenie się z ludzką biedą, tak mocno doświadczoną przez nią w czasie wojen, tym razem dobrowolnie. Opisuje to jako marzenie, które chodziło za nią przez całe życie. Nowy sposób realizacji wezwania Chrystusa do pozostawienia wszystkiego za sobą i zamieszkania wśród ubogich. W zamiarze miało to być powołanie ukryte, bez składania ślubów czy podążania za gotową regułą. Szybko jednak przemieniło się w szerszy ruch. Najtrudniejszy wedle samej autorki czas przypadł na jej zamieszkanie w Harlemie, kiedy oprócz zwykłego oporu ludzi została skonfrontowana z oporem i wrogością ludzi Kościoła. Tu znów pojawia się ten niesłychany rys jej osobowości: prosta i silna wiara, dzięki której nie tylko nie zwątpiła w Kościół, ale i nie przestała kochać księży okazujących jej otwartą wrogość.

Godne podkreślenia jest przeświadczenie Doherty, że ten rodzaj apostolstwa, jaki sama obrała za życiową ścieżkę, jest odpowiedni właśnie dla świeckich, a nie duchownych – ich powołanie widziała jako związane ściśle z Eucharystią, sakramentami, liturgią i głoszeniem Słowa Bożego.

Połączenie barwności życia narratorki, humoru i przystępności z jej gigantyczną wiarą robi wrażenie. 


Catherine Doherty, „Fragmenty mojego życia”, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2013.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2013