Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
A te są następujące: w 2023 r. Wojsko Polskie zamierza wezwać do koszar maksymalnie 200 tys. cywilów do 55. roku życia. W tej grupie ok. 75 tys. stanowią osoby, które wcześniej miały kontakt z armią, np. odbyły przed laty służbę zasadniczą. Reszta to ci, których kiedyś uznano za zdolnych do służby, ale nie założyli nigdy munduru. Po ćwiczeniach z podstaw żołnierskiego rzemiosła zasilą oni tzw. rezerwę aktywną, czyli będzie ich można wezwać do koszar np. na wypadek klęski żywiołowej. Mało realne, by armia upomniała się aż o 125 tys. nieobytych z bronią cywilów, choćby dlatego, że na jednego szkolonego przypadałby wówczas statystycznie jeden żołnierz służby zawodowej – i to licząc z korpusem generalskim. Ostatecznie wezwanie na ćwiczenia może jednak otrzymać więcej niż owe 3 tysiące, o których MON wspomina w drugim, uspokajającym komunikacie.
ILE DZIŚ ZNACZY POLSKA
Niemal histeryczna reakcja na informację o ćwiczeniach zaskoczyła decydentów w resorcie obrony narodowej, którzy błędnie założyli, że wojna w Ukrainie ociepliła stosunek Polaków do munduru (takie wnioski można było wyciągnąć choćby ze zwiększonego zainteresowania służbą w Wojskach Obrony Terytorialnej). Czy z tej porażki zostaną teraz wyciągnięte wnioski? Obywatel ma prawo oczekiwać szacunku dla swojego czasu i dla publicznych pieniędzy. Jeśli ćwiczenia, na które wezwie go MON, odrywając od rodziny i pracy, polegać będą na nauce maszerowania i ścielenia łóżka, wojsko jedynie potwierdzi krzywdzący stereotyp, który wciąż plasuje je bliżej świata z filmów „Kroll” i „Samowolka” niż armii NATO. A wówczas w łeb może wziąć też plan budowy 250-tysięcznej armii zawodowej, której Polska kupuje właśnie nowoczesne uzbrojenie za dziesiątki miliardów dolarów.
Ryzyko, że ćwiczenia zmienią się w wizerunkową porażkę wojska, jest niestety spore. Od sierpnia 2009 r., kiedy do cywila puszczono ostatnich żołnierzy służby zasadniczej, polska armia nie ćwiczyła na większą skalę swych zdolności mobilizacyjnych.