Apokalipsa według de Oliveiry

Ktoś, kto przypadkiem trafi na film Manoela de Oliveiry, może pochopnie stwierdzić, że dystrybutor usiłuje wpasować się repertuarem w nadciągającą kanikułę. Wszystko tu bowiem, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wygląda na wakacyjne kino podróżnicze.

27.06.2004

Czyta się kilka minut

---ramka 332747|prawo|1---Młoda Portugalka z 8-letnią córeczką wsiada na statek zmierzający do Bombaju, by tam spotkać się z mężem pilotem i wspólnie wyruszyć dalej na upragnione wakacje. Lecz od początku nasuwa się pytanie: dlaczego Rosa Maria, niczym współczesne wcielenie Vasco da Gamy, wybrała tak staroświecki i rozciągnięty w czasie sposób podróżowania? Dlaczego snuje się po kolejnych portach, odpowiadając na nie kończące się pytania dziewczynki: co to jest mit? cywilizacja? islam? dlaczego ludzie prowadzą wojny?

Odwiedzamy wraz z nimi Marsylię, Neapol, Ateny, Kair, Stambuł... - i nieprzerwanie towarzyszy temu kurs kulturoznawstwa śródziemnomorskiego. Nic dziwnego, Rosa Maria jest historykiem i po raz pierwszy może zobaczyć te wszystkie pamiątki, o których dotychczas jedynie czytała w książkach. Dla wielu będą to informacje oczywiste - ot, skrojone na miarę rozgarniętej, ciekawej świata dziewczynki. Im głębiej jednak zabrniemy w ten film, tym bardziej naiwne oczywistości okażą się znaczące.

Wszędzie, gdzie pojawiają się dwie Portugalki, odnaleźć można ślady świetności czasów minionych: triumfujących, to znów upadających kultur, przenikających się na każdym kroku niczym w stambulskiej Hagia Sophia - dumnej świątyni bizantyjskiej przerobionej po dziewięciu wiekach istnienia na meczet, a dziś zmienionej w oblegane przez turystów wielokulturowe muzeum. Szybki rekonesans po Akropolu, Pompejach czy arabskim bazarze pozbawiony jest u de Oliveiry turystycznego zachwytu. Więcej w tym egzystencjalnej zadumy: wszystko jest zmienne, żadna cywilizacja nie trwa wiecznie, wszędzie swojskość miesza się z obcością. A jednak przez cały czas nasze bohaterki mają poczucie, że są u siebie - w kręgu znajomych mitów, rozpoznawalnej historii.

W drugiej połowie filmu następuje brawurowe dopełnienie: oto bohaterkami stają się trzy pięknie starzejące się damy podróżujące tym samym rejsem. Francuzka, Włoszka i Greczynka - trzy gracje europejskiej kultury. I trzy wielkie aktorki - Catherine Deneuve, Stefania Sandrelli, Irčne Papas. Lekko zblazowane niewiasty spędzają czas z dala od reszty podróżników, zabawiane przez szarmanckiego kapitana statku o znajomo brzmiącym nazwisku Walesa (w tej roli John Malkovich).

W banalnych, wydawałoby się czysto kurtuazyjnych konwersacjach tej czwórki odkrywamy poczucie kulturowej wspólnoty - objawiające się tym chociażby, że każdy z rozmówców posługuje się ojczystym językiem, a mimo to wszyscy doskonale się rozumieją... Fakt, że kapitan statku jest obywatelem amerykańskim, pozostaje z pewnością nie bez znaczenia. Jednym z głównych tematów podczas rejsowych kolacji jest poczucie cywilizacyjnej przynależności, a zarazem żal, że każda wielkość prędzej czy później musi odejść w niepamięć. Posłuchajmy choćby Greczynki: nikt już, prócz samych Greków, nie mówi w jej języku, choć tyle w naszej mowie greckich zapożyczeń i tyle zawdzięczamy tamtej kulturze. Przez wieki przez Europę zdążyły przetoczyć się kolejne ekspansje. Dziś również i my, mieszkańcy “nowej Europy", nawet z sąsiadami zza miedzy porozumiewamy się po... angielsku.

W filmie de Oliveiry akcja złożona głównie z różnojęzycznych słów toczy się spokojnie i lekko. Można śmiało rzec, że to film opowiedziany rytmem ludzkiej mowy. Za tym spokojem nie czai się żaden fatalizm. Tym większe zaskoczenie dopada nas w ostatnich minutach (zdradzenie zakończenia byłoby jednak absolutnie niewybaczalne). Świat składany ze słów, obrazów, starożytnych pamiątek okaże się w końcu kruchy i ulotny. Rozsypie się pod naporem irracjonalnego zła, które łatwo nazwać po imieniu i opisać w modnych kategoriach cywilizacyjnego “zderzenia", a jednak w wymiarze jednostkowym - nie sposób zrozumieć.

Sędziwy (96 lat!) de Oliveira opisuje w “Ruchomych słowach" swoją bezradność wobec współczesności. Poczucie harmonii i jedności świata okazuje się dlań usypiająca utopią. Porozumienie jest przywilejem nielicznych. Histeryczny ton starego mistrza nie jest może najlepszą receptą na rozwiązywanie globalnych konfliktów. Nieco sztuczny konstrukt całej opowieści też nie jest idealną dla tych treści wykładnią. Mała apokalipsa de Oliveiry wyraża jednak nastroje, od których coraz trudniej się opędzić.

“RUCHOME SŁOWA" (“Um Filme Falado") - scen. i reż.: Manoel de Oliveira, zdj.: Emmanuel Machuel, wyst.: Leonor Silveira, John Malkovich, Catherine Deneuve, Irene Papas, Stefania Sandrelli, Luis Miguel Cintra, Filipa de Almeida i inni. Prod.: Portugalia / Francja / Włochy 2003. Dystryb.: Best Film. Premiera 25 czerwca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2004