W Pompejach odkryto fresk z pizzą. Jaką pizzą?

Rzymianie nie znali pomidorów ani mozzarelli, a to kluczowe elementy definicyjne pizzy, przynajmniej w wersji neapolitańskiej, a tym bardziej nowojorskiej.

03.07.2023

Czyta się kilka minut

 / DOMENA PUBLICZNA / WIKIPEDIA
/ DOMENA PUBLICZNA / WIKIPEDIA

Dwadzieścia dwa hektary zasypanego przez popiół miasta pozostają wciąż do odkopania w Pompejach, mimo że prace archeologiczne trwają tam już trzecie stulecie. Regularne wieści o kolejnych odkryciach to moja ulubiona kategoria „newsów”. Cóż w nich nowego, powiecie, i jak to niby ma się odnieść do węzłowych zagadnień współczesnego świata? Ot, choćby odsłonięty dwa lata temu Dom Oriona z ekspresyjną mozaiką ukazującą tegoż myśliwego w momencie, gdy zostaje zamieniony w gwiazdozbiór, a u jego pięty uczepiony jest przeraźliwy skorpion, który będzie go kąsać również na niebie – bo to, w jednej z wersji mitu, kara za próbę zgwałcenia Artemidy. Zresztą to nie był pierwszy udokumentowany gwałt w karierze tego pana, raz nawet za karę stracił czasowo wzrok. Chciałbym móc porozmawiać z tym kimś, kto wystawił w centralnym miejscu okazałego domu luksusową dekorację postulującą prawo kobiet do odpowiadania przemocą na przemoc. Rzecz dyskusyjna, ale na pewno nie przestarzała.

Głośno było ze trzy lata temu wokół odkrycia pompejańskiego fast foodu, z szeroką ladą pozwalającą utrzymywać w cieple naczynia z potrawami na sprzedaż. – Już wcześniej odkopano parędziesiąt podobnych termopoliów, sensacją były jednak wysokiej klasy dekoracje, m.in. zgrabna nereida na morskim rumaku. Świadczące przeciwko dotychczas przyjmowanemu bezmyślnie przekonaniu, że skoro owe placówki służyły biednym mieszkańcom insulae, czyli tamtejszych blokowisk, pozbawionym dostępu do kuchni, to były to wnętrza surowe, proste i bez żadnych upiększeń. Jadłospis na zatłuszczonej kartce w kratkę, doniczka z zeschłym fikusem, bibułkowe serwetki w plastikowym stojaczku i basta. A może wyższy status materialny wcale nie oznacza, że człowiek nie jada czasem hot doga na mieście?


Paweł Bravo: Pozostający w gestii Prigożyna, choć spowity siecią maskujących spółek, holding Concord był od lat 90. liderem na rynku eleganckich restauracji w Petersburgu >>>>


Niemalże ascetyczna skromność połączona ze szlachetnym, dyskretnym detalem, wyrafinowaną formą i odniesieniem do bogactwa duchowego. To dobrze zasiedziałe w naszej zbiorowej wyobraźni skojarzenia pewnego typu formy życia, inspirowanej myślą stoików. Kilka tygodni temu w Pompejach pojawił się kolejny, pasujący do tych wyobrażeń obraz (na ­zdjęciu). Srebrny puchar z winem na prostej srebrnej tacy, obok spoczywa na niej płaski placek przybrany kawałkami owoców i maźnięty smarowidłem, przy nim garść orzechów, być może daktyle oraz kilka splecionych w girlandę owoców chruściny jagodnej (drzewa truskawkowego). Magnetyczny to widok, godny martwych natur Cézanne’a. Zrobił zresztą natychmiast w sieci karierę jako „fresk z pizzą”.

Zaraz, jaką znów pizzą? Ano właśnie. Zamiast pisać uczone słowa, że obraz przedstawia xenię, motyw symbolicznej ofiary, którą polszczyzna genialnie streszcza frazą „gość w dom, Bóg w dom”, jakiś spryciarz z pompejańskiego muzeum postanowił sprzedać zblazowanym mediom newsa pod postacią: w Pompejach odkryto pizzę! Mamy okrągły placek? Mamy. Posypany czymś tam? Posypany. Pompeje leżą obok Neapolu? Leżą. Neapol jest ojczyzną pizzy? Nieprawda, ale cały świat już w to wierzy.

Nawet „New York Times” poszedł na mocno grząskie skróty, waląc nagłówek o protopizzy. Potem w paru rzeczowych akapitach gazeta ceruje swoją cnotę wyjaśniając, dlaczego gadanie o pizzy w Pompejach to, jak się powiada w Ameryce, bycza kupa: po pierwsze, nawet jeśli nie do końca rozpoznajemy, czym obłożono placek na fresku, jest on z pewnością słodki, po drugie Rzymianie nie znali pomidorów ani mozzarelli, a to kluczowe elementy definicyjne pizzy, przynajmniej w wersji neapolitańskiej, a tym bardziej w bardzo podobnej doń (a może wręcz będącej jej matką) nowojorskiej.

Ale kto by tam dbał o szczegóły, skoro się wyklikało. Czuję lęk wobec irracjonalnej mocy pewnych słów i pojęć. Lenistwo umysłowe skłania często do ich nadużywania. Oby tylko to było lenistwo albo prosta chęć zarobienia paru groszy! W powietrzu krąży dziś sporo takich słów kluczy, używanych w czarnej magii zbiorowych przedwyborczych emocji. „Pizza” to brzmi rozkosznie wręcz i niewinnie przy słowach takich jak ­„granice”, „naród”, „tożsamość”... myślę sobie, że na tym tle fałszywka z pompejańskim plackiem to najsympatyczniejsza manipulacja sezonu. ©℗

 

Nawet gdyby redakcja dodała mi kiedyś jeszcze jedną stronę, miejsca by nie starczyło na rozprawę o ciastach na pizzę lub pokrewną focaccię. To są poważne, długo dojrzewające tematy. Ale przypomnijcie sobie czasem o innym, obłędnie apetycznym placku cecina z tradycji liguryjskiej. Łączymy w misce 300 g mąki z ciecierzycy z litrem zimnej wody, odstawiamy na parę godzin (ważne! nie da się pominąć tego etapu), mieszamy co jakiś czas. Dopiero potem solimy, dolewamy parę łyżek oliwy. Oliwą również – i to obficie! – smarujemy płaską formę do pieczenia. Wylewamy ciasto tak, by miało ok. 0,8-1 cm wysokości. Pieczemy w 200 st. C przez 30 do 40 minut, aż do momentu, kiedy zacznie być dobrze zrumienione na wierzchu. Można tuż po wyjęciu z pieca wzbogacić placek wiórkami jakiegoś sera lub igłami rozmarynu. Brzmi prosto, banalnie, ale nie sposób zjeść tego tylko kąseczek.



Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Fałszywa pizza