Antywojenna pułapka

Czyżby liberalny konserwatysta, jakim jest Donald Tusk, zdecydował się wkroczyć na antywojenną ścieżkę, którą w 2002 r. biegł po wyborcze zwycięstwo socjaldemokrata Gerhard Schröder, a w 2004 r. socjalista José Luis Rodríguez Zapatero? Nie, taka teza byłaby dla przewodniczącego Platformy Obywatelskiej niesprawiedliwa. Bo Schröder i Zapatero, walcząc o władzę, odwoływali się do nastrojów antywojennych, pacyfistycznych i antyamerykańskich z łopatologiczną wręcz prostotą.

12.11.2007

Czyta się kilka minut

Ale faktem jest, że także Tusk wykorzystał pacyfistyczne nastawienie większości Polaków - tyle że zręcznie i nienachalnie, inaczej niż np. usiłowali spożytkować je Giertych i Lepper. Wśród bardzo wielu i bardzo różnych (czasem sprzecznych) oczekiwań, jakie wśród swoich siedmiu milionów wyborców rozbudził przyszły premier, znalazło się i takie: Tusk dał do zrozumienia, że jego rząd wycofa kontyngent z Iraku. Śmierć kolejnego polskiego żołnierza - na trzy dni przed pierwszym posiedzeniem nowego parlamentu - podgrzała jeszcze dyskusję, w której PiS nie miało ruchu: przyparte do muru, broniło się w sposób najgorszy z możliwych ("Polacy nie dezerterują, koniec kropka!").

Bez odpowiednich badań trudno ocenić, ile głosów przysporzyły Platformie antywojenne obietnice, chwilami lekko antyamerykańskie - a przynajmniej starające się pokazać, że przyszły rząd nie będzie padać przed Amerykanami na kolana (swoją drogą, ciekawy zabieg: walczyć z PiS jego własną retoryką, tylko w innym kontekście). Być może dla większości Polaków to temat drugorzędny. Jednak wkraczając na antywojenną ścieżkę, przez poważne partie dotąd w wyborach omijaną, Platforma sięgnęła po taktykę, za którą może słono zapłacić. Podejmując decyzję o "dezercji" z Iraku, rząd Tuska będzie musiał się bardzo wysilić, aby uzasadnić społeczeństwu, czemu polscy żołnierze muszą pozostać w Afganistanie. Tłumaczenie, że stamtąd wycofać się nie możemy, bo jest to operacja inna niż Irak, prowadzona pod egidą NATO, będzie taktyką defensywną i tylko pogłębi społeczną niechęć do tej misji - zwłaszcza jeśli wojsko poniesie tam straty.

Skoro Donald Tusk, Bronisław Komorowski i inni liderzy PO są przekonani, że dalszy pobyt polskich żołnierzy w Iraku nie ma sensu, mogliby w najbliższych miesiącach wycofać kontyngent, nie czyniąc z tego tematu wyborczego. A tak, uruchomili mechanizm, który może się w przyszłości zemścić na nich samych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2007