Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Słowa Wildsteina są tyleż mocne, ile nieoczywiste. W każdym razie: mnie, zwykłego obywatela, codziennie czytającego gazety, słowa te niezbyt przekonują.
"Dziennikarze są od ujawniania". Z tego wynika, że wszystko, co widzimy naokoło, jest kłamstwem bądź pozorem; tylko dziennikarze mogą się przez ten skłamany świat przedrzeć. Ich jednych obdarza publicysta "Rzeczpospolitej" instynktem dążenia do prawdy. Albo inaczej: ich jednych wywyższa, nadając im cechy filozofów i policjantów jednocześnie (można się zastanawiać, których cech jest w tym idealnym portrecie więcej).
"Dziennikarze są agentami społeczeństwa, muszą być jego oczami i uszami". Bardzo mnie to zdanie niepokoi. Dlaczego? Bo z niejasnych dla mnie samego przyczyn nie lubię słowa "agent". Bo nie lubię agentów przeszłych, teraźniejszych i przyszłych (choć zgadzam się z tym, że bywali oni i nadal bywają użyteczni dla każdej władzy). Bo nazbyt pełne pychy wydaje mi się przeświadczenie, że tylko dziennikarze widzą i słyszą. Bo nie wierzę w to, by społeczeństwo jako całość czyniło dziennikarzy swymi agentami, obdarzało ich mandatami jedynych poszukiwaczy prawdy. Dzisiejsi dziennikarze mówią w imieniu tej czy innej, mniejszej lub większej, zbiorowości; powiedzenie, że mówią i działają w imieniu społeczeństwa, jest nadużyciem lub uproszczeniem. Rzecz jasna: chciałbym wierzyć, że od tej zasady istnieją wyjątki; obawiam się jednak, że lista agentów społeczeństwa ułożona przez redaktora "Rzeczpospolitej" rozmijałaby się zupełnie z listą ułożoną przez redaktora "Gazety Wyborczej".
Patrząc na cały problem z boku, nie jestem skłonny przypisywać dziennikarzom cech nadludzi. Wystarczyłoby mi, gdyby oni sami uznali za swoje zadanie relacjonowanie faktów, szukanie związków pomiędzy nimi, wskazywanie w rzeczywistości społecznej miejsc niejasnych i budzących wątpliwości, zadawanie ludziom władzy niewygodnych pytań... Nie trzeba bezustannie grać w ujawnienia i nie trzeba przypisywać sobie funkcji agenta społeczeństwa, by być znakomitym dziennikarzem.