Agent przy ołtarzu

Według majowego raportu amerykańskiej komisji ds. wolności religijnej na świecie, Korea Północna od lat zajmuje pierwsze miejsce wśród państw łamiących prawo do swobody wyznania i prześladujących obywateli za religię.

03.08.2010

Czyta się kilka minut

Znowelizowana konstytucja Korei Północnej z 1992 r. w artykule 68 (par. 5) gwarantuje wszystkim obywatelom kraju swobodę wyznania oraz obchodzenia ceremonii czy wznoszenia budowli sakralnych (taki zapis znajdował się także we wcześniejszych jej wersjach z 1948 i 1972 r.). To prawo jest tak samo fikcyjne, jak inne: do bezpłatnej edukacji na wysokim poziomie, pomocy lekarskiej, socjalnej itp.

Każda forma wierzeń jest zapalczywie ścigana i z całą surowością karana.

Do 1948 r., tj. powstania dwóch odrębnych państw koreańskich, popularny był buddyzm i konfucjanizm, aktywni byli także chrześcijanie i wyznawcy czeondoizmu (łączącego elementy buddyzmu, chrześcijaństwa oraz taoizmu, konfucjanizmu i szamanizmu). Centrum koreańskiego katolicyzmu mieściło się w Pjong­jangu - dzisiejszej stolicy reżimowej KRLD. Po podziale Korea Płn. zaczęła uznawać religię za… formę infiltracji ze strony USA.

Modlitwa o jedność Korei

Reżim KRLD zapewnia, że w kraju działa przynajmniej 500 "domowych centrów modlitwy". Ponoć 10 tys. obywateli praktykuje buddyzm w 300 świątyniach na terenie całego kraju. W rzeczywistości świątynie są raczej kulturowymi reliktami niż miejscami modlitwy. Liczba protestantów wg oficjalnych źródeł także wynosi 10 tys., zaś 12 tys. północnokoreańskich chrześcijan - w tym 4 tys. katolików - skupionych jest w Koreańskiej Federacji Chrześcijan. Zarówno Koreańska Federacja Chrześcijan, jak i Koreańska Federacja Buddyjska podlegają w pełni strukturom reżimowym.

W stolicy kraju działają cztery świątynie. Pierwsze dwie powstały w 1988 r., na rok przed odbywającym się w Pjongjangu XIII Światowym Festiwalem Młodzieży i Studentów. Reżim chciał pokazać światu, że respektuje swobodę wyznań. Wzniesiono pierwszą świątynię protestancką - Bongsu oraz katolicką - Changchung. Budowa kościoła protestanckiego w stolicy dedykowana była matce Kim Ir Sena - Kang Pan-sok, która była diakonem w kościele prezbiteriańskim. Północnokoreańscy katolicy gromadzą się co wtorek w świątyni, by "modlić się o pojednanie i jedność podzielonego narodu koreańskiego".

W 1992 r. zbudowano drugi kościół protestancki - Chilgol. Ostatni z budynków sakralnych oddano wyznawcom prawosławia 13 sierpnia 2006 r. Gest ten, w pięć lat po spotkaniu Kim Dzong Ila i Władimira Putina, miał potwierdzić przyjaźń jakoby łączącą oba narody.

Kościół katolicki w KRLD to trzy diecezje, w tym wspomniana w stolicy kraju - Changchung. O dziwo, diecezje te podporządkowane są metropolii seulskiej!

W rzeczywistości miejsca te służą jedynie celom propagandowym. Wspólnoty religijne działające w KRLD starają się ściągnąć do kraju możliwie wiele środków finansowych z zagranicznych wspólnot religijnych - chrześcijańskich, buddyjskich, protestanckich itp. Środki te, zamiast służyć dziełom misyjnym, zasilają Agencję Bezpieczeństwa Narodowego. Państwo zainwestowało pokaźne sumy w budowę wspomnianych świątyń (np. budowa Bongsu kosztowała KRLD 250 tys. ówczesnych dolarów).

Ale pomoc ma także inny wymiar. W marcu 2007 r. chrześcijańska Fundacja Barnaby pomogła otworzyć w miejscowości Sonbong piekarnię. Buddyjska organizacja Join Together Society produkuje i skupuje żywność w strefie ekonomicznej Rajin-Sonbong dla dzieci w wieku przedszkolnym. Katolicy diecezji seulskiej (Korea Płd.) wybudowali w KRLD fabrykę produkującą makaron dla najbardziej potrzebujących. Regularnie dostarczane są leki i podstawowy sprzęt szpitalny.

Przesyłane biblie są niszczone - ponoć w ich cieniutkie kartki bardzo dobrze zawija się tytoń do palenia.

Bóstwo u władzy

Obrzędom religijnym w oficjalnych świątyniach przewodzą zwykle funkcjonariusze służb bezpieczeństwa. Mają wychwytywać chrześcijan z podziemnego, autentycznego kościoła, który w KRLD wg różnych danych liczy nawet od 200 do 400 tys. wyznawców.

Funkcjonariusze ci przechodzą także do chińskiej strefy nadgranicznej, gdzie podają się za uchodźców i przenikają do tamtejszych organizacji kościelnych, wspierających uciekinierów z reżimu. Rozpracowują je i rozbijają od środka. Z kolei niemal wszyscy uczestnicy nabożeństw to swego rodzaju przygotowani statyści. Z partii lub "z przydziału". Po prostu - jeden musi zamiatać co tydzień ulicę, inny uczestniczyć w nabożeństwie.

25-minutowe nabożeństwo to dobrze wyreżyserowany spektakl, w którym słowo Boże miesza się z oceną np. agresywnej postawy USA wobec KRLD. Nie ma spowiedzi czy eucharystii.

Panteon bóstw Korei Północnej jest bardzo wąski: najwyższą czcią obdarzeni są Kim Ir Sen (zmarły przed 16 laty) i jego syn, obecnie rządzący w kraju - Kim Dzong Il. Czasami do tego grona zaliczana jest także matka Kim Dzong Ila, Kim Dzong Suk. Taki tryptyk stanowi centralną część każdego domu i instytucji państwowej. Według propagandy Kim Dzong Il jest darem niebios, który ofiarowany został światu pod ludzką postacią w 1942 r. (faktycznie urodził się w 1941 r. w okolicach Chabarowska). Miejsce narodzin Kim Ir Sena, na obrzeżach Pjongjangu od lat stanowi cel regularnych pielgrzymek, a zagraniczni dyplomaci sprawujący w tym kraju misję, nazywają je żartobliwie "północnokoreańskim Betlejem".

Uciekinierzy północnokoreańscy z chęcią przechodzą na chrześcijaństwo czy podążają za innymi religiami, bo żadne bóstwo nie może być straszniejsze od Kim Dzong Ila. Nowy Bóg nie ingeruje aż tak mocno w ich życie i jest miłosierny. Wierzą w niego, bo chcą, a nie z powodu przymusu i gróźb. Zdarza się jednak, że misjonarze pomagający uciec z KRLD jej obywatelom, zmuszają ich do przyjęcia danej religii. Dochodzi więc do czegoś na wzór transakcji. Liczne kościoły protestanckie w Korei Płd. (ponad 500) walczą o każdą duszę, wysyłając na granicę mandżursko-północnokoreańską nowych misjonarzy. Kościół katolicki działa trochę delikatniej, ale i zdecydowanie na mniejszą skalę.

Wyznawcy innych religii niż oficjalnie głoszony kult jednostki, szczególnie chrześcijanie, trafiają do specjalnych obozów karnych, bardzo często do tzw. kwan-li-so (obozowe laboratoria), gdzie poddawani są różnym eksperymentom biologiczno-chemicznym. Nie da się dokładnie określić liczby osób skazanych za wiarę. Mówi się o około 40-70 tys. Stanowią oni najgorzej traktowaną grupę spośród wszystkich przestępców. Podstawowa kara za wiarę w Chrystusa to 15 lat w obozie "reedukacji poprzez pracę". Mało kto jednak przeżywa w nim więcej niż 5 lat.

Spotkania modlitewne odbywają się w grupach trzy- czteroosobowych, przy zachowaniu wszelkich możliwych form bezpieczeństwa na wypadek nagłego najścia służb oraz w ogromnej tajemnicy. Nawet dzieci w ich trakcie zachęcane są do zabawy na świeżym powietrzu.

Męczennicy

Son Jong Nam przez większość życia służył reżimowi tak dobrze, jak tylko umiał. Dopiero w 1997 r. wyraził się niepochlebnie o sytuacji ekonomicznej w kraju i obarczył odpowiedzialnością Kim Dzong Ila. Reżim aresztował żonę Sona, będącą w ósmym miesiącu ciąży. W trakcie przesłuchania, wielokrotnie torturowana i kopana w brzuch, poroniła. Son postanowił uciec z kraju. W styczniu 1998 r. przekroczył wraz z żoną i 6-letnią córką granicę z Chinami. Żona zmarła jednak w siedem miesięcy później na ostrą białaczkę szpikową. Uciekinier zaczął szukać pocieszenia w Biblii i uznał, że chce głosić dobrą nowinę obywatelom KRLD. Przeszedł na protestantyzm i wrócił do kraju. Wielokrotnie zatrzymywany i torturowany, nie zmienił jednak zamiarów. Ostatecznie został aresztowany za posiadanie 20 egzemplarzy Biblii i skazany na śmierć przez rozstrzelanie. Do egzekucji jednak nie dotrwał. W wyniku tortur i skrajnego wyczerpania, w grudniu 2008 r. zmarł w pjongjańskim więzieniu.

Ri Hyon Ok w czerwcu 2009 r. została publicznie stracona za zdradę kraju, choć jedynym jej przestępstwem był kolportaż Biblii w mieście Ryongchon. Najbliższa rodzina Ri na następny dzień trafiła do obozu reedukacyjnego.

Ostatnimi miesiącami dość głośno było o 26-letnim misjonarzu Robercie Parku, który w grudniu 2009 r. przekroczył rzekomo granicę reżimu Północy "w celu głoszenia słowa Bożego". Nieszczęśnik niósł ze sobą jednak także żądanie rezygnacji ze sprawowanej władzy przez Kim Dzong Ila. Kosztowało to Parka trzy miesiące więzienia. Zwolnienie zawdzięcza jedynie reakcji społeczności międzynarodowej i apelom Korei Płd. i USA.

W 2007 r. podobny los spotkał obywatela Kanady pochodzenia koreańskiego - Kim Je-yella. Z zawodu dentysta, działający w północnokoreańskim mieście Rajin, oprócz leczenia zębów organizował spotkania modlitewne. Po kilku miesiącach w areszcie, w wyniku starań dyplomatycznych Kanady, i on w końcu odzyskał wolność.

***

W nierównej walce reżimu z podziemnym Kościołem wygrywa ten pierwszy. Każdego dnia jednak, obarczeni ogromnym ryzykiem obywatele KRLD, odnoszą pojedyncze zwycięstwa, przełamując lęk. A to już nie tylko pierwszy krok ku pogłębieniu wiary. To skok na długiej drodze do religijnej samo­organizacji.

ANDRZEJ BOBER (ur. 1984) jest doktorantem na Uniwersytecie Łódzkim. Od siedmiu lat zajmuje się problematyką Półwyspu Koreańskiego, z naciskiem na Koreę Północną. Członek The Association for Korean Studies in Europe; podróżował po obu Koreach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2010