A tak naprawdę...

Czy pamięć przydaje się jeszcze na coś, czy też można spokojnie odłożyć ją do archiwum (na bardzo wysoką półkę), bo i tak w bieżącym obiegu nikt się nią przejmować nie będzie?.

21.04.2006

Czyta się kilka minut

Z okazji mianowania mecenasa Jana Olszewskiego doradcą prezydenta Rzeczypospolitej czytam w "Naszym Dzienniku" w jego biogramie, iż "odmówił uczestnictwa w obradach Okrągłego Stołu". Dziś faktycznie po stronie prawicy do Okrągłego Stołu przyznawać się nie wypada, cóż jednak poradzić, gdy w wydanych przez NSZZ "Solidarność" dokumentach pt. "Porozumienia Okrągłego Stołu" nazwisko Jana Olszewskiego figuruje razem z innymi pod "Sprawozdaniem z posiedzeń podzespołu do spraw reformy prawa i sądów" (str. 59)?

Oglądam w TVP 1 rozmowę z redaktorem "Tygodnika Solidarność", który właśnie przymierza się do świętowania jubileuszu 25-lecia. Słyszę, że był wtedy "rozchwytywany" (co jest najszczerszą prawdą), bo "jako jedyne pismo zaznaczał białymi plamami ingerencje cenzury" (cytuję z pamięci). I tu już nic się nie zgadza: raz to, że ingerencje cenzury zaznaczały i inne pisma (tylko reżimowym nie było wolno), a dwa, że nie były to żadne białe plamy, tylko, zgodnie z wywalczoną przez "Solidarność" już jesienią 1980 r. ustawą o cenzurze, klamry, z powołaniem się na Dziennik Ustaw, zawsze w ten sam sposób. Do tego samego doświadczenia nawiązuje obszerny wywiad z redaktorem naczelnym "Niedzieli" (nr wielkanocny), który wspominając wznowienie tygodnika po 28 latach przerwy - w czerwcu 1981 r. - nazywa ówczesną cenzurę "wszechobecną i druzgocącą", "niezwykle utrudniającą pracę", a pokonywaną właśnie przez (jakby wykoncypowane przez redakcję) zaznaczanie ingerencji. A przecież wprowadzenie w owym 1980 r. ustawy i umieszczone w niej prawo do zaznaczania skreśleń czy konfiskat (w przypadku zdjęcia całego tekstu tytuł też podlegał konfiskacie, ale wolno było podać nazwisko autora) zmieniło sytuację braku wolnego słowa zupełnie niebywale, skończyło się bowiem niszczenie go milczkiem, z zacieraniem śladów, a dla spragnionych wolności redaktorów i czytelników każda "klamra" była rodzajem zwycięstwa, bo demonstracją (warto przypomnieć i to, że w stanie wojennym ustawa funkcjonowała na tych samych zasadach).

Czytam któregoś dnia, że wiceminister edukacji skierował oto do kuratorów pismo z zachętą, by propagowali wśród dyrektorów szkół i wśród uczniów tegoroczne zielonoświątkowe spotkania młodzieży na Lednicy. Jak się okazuje, taką prośbę skierował do resortu o. Jan Góra, inicjator i organizator tych corocznych spotkań, coraz liczniejszych i coraz bardziej popularnych. Co w tym złego? Nic a nic. Niechby cała młodzież co roku modliła się tam i śpiewała. Tylko pamięć nieco przeszkadza: bo każe zapytać, czy "zachęta" władzy - braliśmy to przecież! - będzie miała taką samą wartość dla autentyczności przeżyć młodych ludzi (no i nauczycieli też!), jak wybór dokonany z własnej nieprzymuszonej woli, przez nikogo nieułatwiany, a także nienagradzany niczym, ot choćby lepszym stopniem czy przychylniejszą opinią przełożonych.

I dlatego - już na koniec - nie jestem w stanie poddać się wymowie cytatu ozdabiającego cotygodniowy felieton Franciszka Kucharczaka w "Gościu Niedzielnym" (nr wielkanocny). Chcąc przeciwstawić się rzekomej próbie gloryfikowania zdrady (apokryf Judasza) autor grzmi: "Jeśli wszyscy wieszają na tobie psy, jeśli wszyscy uważają cię za świnię i zdrajcę, to najprawdopodobniej mają rację". Brzmi to jak dzwon wyroku, a jest niestety prawdziwe tylko do pewnej granicy - tej, za którą zaczynają się mechanizmy totalitarnego myślenia. W Korei Północnej, panie redaktorze, jeszcze dzisiaj, a do niedawna i dużo bliżej od nas "wszyscy" potępiali niewinnych z pełnym przeświadczeniem o swojej racji. A w wizji Orwellowskiej - nawet ofiary potępiały same siebie. Jest nad czym się zadumać, nawet w felietonie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2006