A gdyby tak...

Nic nie musi się zdarzyć. Ani poważnego, ani niepoważnego nawet. Wystarczy, że ktoś się odezwie. Bardzo oficjalnie albo mniej. Nawet nie musi urządzać konferencji prasowej.

14.09.2010

Czyta się kilka minut

Może zostać zagadnięty w przelocie, w szybkim chodzie, zgoła odwrócony plecami. Może również napisać. Ależ nie artykuł w prasie, o eseju w periodyku nie mówiąc. O wiele większą wagę ma internet, a w nim im krótsza wypowiedź, tym lepiej.  I teraz się dopiero zaczyna.

Ta wypowiedź będzie przede wszystkim powtórzona. Najpierw w serwisach informacyjnych, potem w komentarzach do nich, potem na różnych siódmych dniach, lożach, faktach po faktach, a nawet w programach niepoważnych. Potem następuje reakcja tego, komu się to powtórzenie przedstawia. Wcale nie musi to być komentarz, ważne, żeby było krótko i barwnie. Jeśli rozmówca dziennikarza znajduje się w grupie albo ma bodaj towarzysza, każdy zabierze głos. Oburzy się albo pochwali, oskarży albo zaprzeczy, zagrozi albo nawymyśla.

I tak nam schodzą codzienne godziny na tym, co nazywa się życiem politycznym. Zamkniętym, co prawda, w kręgu wcale nie tak wielu osób, o których w dodatku bierny słuchacz czy widz na ogół już z góry wie, czego może się spodziewać, ale, jak się zdaje, nierokującym w najbliższym czasie żadnego finału, to znaczy żadnej jasnej odpowiedzi na wątpliwości, żadnego przynoszącego prawdziwą ulgę rozwiązania.

Między jednym a drugim seansem czy spektaklem tego rodzaju przychodzi czasem myśl, że gdyby w normalnej rodzinie jej członkowie tak uporczywie zajmowali się każdą odzywką swoich członków, jej komentowaniem i wyciąganiem wszelkich możliwych podejrzeń, kontrowersji i nieprzychylnych ocen, żadna rodzina nie ostałaby się, nie mogąc zachować tej więzi, dzięki której potrafi wspólnie dawać radę próbom życia i osiągać coś dobrego dla siebie i innych. Rodzinę normalną ratuje to, że potrafi oddzielać ważne od nieważnego i marnościom czasu nie poświęca, bo szkoda.

A gdyby tak w mediach także zacząć odróżniać to, co warte uwagi, refleksji i rozmowy, od tego, co nawet na jedno powtórzenie nie zasługuje?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2010