Szabat premierów

Pechowy tydzień dla Benjamina Netanjahu: walka z ultraortodoksyjnymi politykami o obowiązkową dla ich elektoratu służbę wojskową, ciąg dalszy sagi oskarżeń o korupcję, niekończące się problemy z żoną, a teraz jeszcze to: kolejna awantura o polskie „prawo o Szoah”.

07.07.2018

Czyta się kilka minut

Benjamin Netanjahu podczas wizyty na Węgrzech, lipiec 2017 r. / Fot. Puzzle Pix / REX / Shutterstock / East News /
Benjamin Netanjahu podczas wizyty na Węgrzech, lipiec 2017 r. / Fot. Puzzle Pix / REX / Shutterstock / East News /

Porozumienie z Polską i wycofanie się przez nią z kłopotliwych zapisów prawnych, ogłoszone w ubiegłą środę, miało być łyżeczką miodu, sukcesem odniesionym przy udziale wąskiego kręgu współpracowników, za plecami całej reszty: MSZ, rządu i Knesetu – a więc wyłącznie na konto premiera. Miało być zamknięciem rozdziału konfliktu z Polską i otwarciem nowego: o bliskiej współpracy, uwzględniającej wsparcie przez Polskę proizraelskiej koalicji w Unii Europejskiej, a być może nawet – jak sugerują izraelskie media – przeniesienie polskiej ambasady do Jerozolimy. Zamiast tego tydzień później wybuchła kolejna awantura: premier nie spodziewał się, że Polacy zechcą pochwalić się deklaracją przed całym światem.

Bibi liczył zapewne na to, że tekst (przestawiający historyczną wizję bardziej polskiego niż izraelskiego rządu) nie wejdzie do powszechnej świadomości, jeśli publicznie przeczyta go po angielsku, a potem – świadomy możliwych konsekwencji – szybko o niej… „zapomni”. Izraelska prasa i niektórzy z polityków wytknęli wprawdzie premierowi sprzedawanie pełnej prawdy o Holokauście za cenę doraźnych politycznych korzyści, skoro jednak dodatkowym profitem było wycofanie się przez Polskę z art. 55 a i b ustawy, łatwiej było przymknąć oko. Nie udało się jednak: na koszt Fundacji PKO BP w czwartkowej prasie na całym świecie ukazały się jednostronicowe ogłoszenia z pełnym tekstem deklaracji. W Izraelu wzbudziło to wielkie kontrowersje: przetłumaczona na niezbyt poprawną hebrajszczyznę treść deklaracji dotarła do odbiorców. Rozpętała się burza.


Czytaj także: Karolina Przewrocka-Aderet: Izrael ustąpił Polsce


Bibiego Netanjahu zaatakowały wszystkie izraelskie media, niezależnie od proweniencji. Nawet koalicjanci premiera z partii Żydowski Dom – minister edukacji Naftali Bennett i minister sprawiedliwości Ayelet Shaked – wezwali go do odwołania deklaracji. Jednak największym ciosem była bezprecedensowa krytyka ze strony instytutu Yad Vashem. Tego samego, który jeszcze w ubiegłą środę ogłaszał, że cieszy się, iż sprawy między Polską i Izraelem idą w dobrym kierunku.

Radość w Instytucie ustąpiła jeszcze tego samego dnia, gdy premierzy Polski i Izraela odczytali deklarację. W Instytucie zawrzało: Benjamin Netanjahu podziękował za opiekę merytoryczną nad tekstem prof. Dinie Porat, głównej historyk Yad Vashem – ta jednak niczego z placówką nie uzgadniała. Odpowiedź na deklarację zabrała Instytutowi dobry tydzień i zbiegła się z dniem publikacji tekstu ogłoszenia Fundacji PKO w izraelskiej prasie, choć wiadomo, że instytut przygotowywał ją już wcześniej.

Jakie są zarzuty Instytutu? Yad Vashem zwraca uwagę na zawarte w deklaracji premierów „wysoce problematyczne sformułowania, niezgodne z aktualną i obowiązującą wiedzą historyczną w tej dziedzinie”. Twierdzi, że badania naukowe już dawno zaprzeczyły, jakoby udaremnienie eksterminacji polskich Żydów było przedmiotem niestrudzonych dążeń polskiego rządu na uchodźstwie i Delegatury na Kraj, a wręcz przeciwnie – próby pomocy ze strony polskiego ruchu oporu się nie powiodły, zdarzało się też, że był on zaangażowany w prześladowanie Żydów. Instytut przeciwstawia się próbie gloryfikacji postaw Polaków w czasie wojny. Zauważa, że – wbrew treści deklaracji – pomoc Żydom ze strony Polaków była stosunkowo rzadka, ratujący bali się swoich polskich sąsiadów, a ataki, a nawet morderstwa Żydów były powszechnym zjawiskiem.

Instytut polemizuje też z zestawianiem zjawiska antysemityzmu z antypolonizmem, twierdząc, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. I zauważa, że mimo wycofania się z art. 55 a i b, inne zapisy tej ustawy pozostają bez zmian, i dalej umożliwiają – w ramach prawa cywilnego – ściganie za naruszenie dobrego imienia państwa i narodu, co jest zagrożeniem dla wolności badań historycznych i pamięci o Holokauście.

Pod szorstkimi słowami podpisali się najważniejsi historycy Yad Vashem – zabrakło tam jednak podpisu ich szefowej. Stanowisko prof. Diny Porat (znanej do tej pory z krytycznego podejścia do noweli ustawy o IPN) jest nieodgadnione. Nie komentuje sprawy, na zapytania dziennikarzy odpowiada krótko, że chce przeczekać tę burzę.


Czytaj także: Paweł Bravo: Ustawa o IPN, po co nam to było


Celem polsko-izraelskiego porozumienia było zakończenie politycznego kryzysu i odblokowanie dostępu polskich polityków na amerykańskie przede wszystkim salony. Mimo (jak zakładam) dobrych chęci premier Morawiecki po raz kolejny pokazał jednak, że nie rozumie wrażliwości swojego partnera i skomplikowania debaty polsko-żydowskiej, a w najtrudniejszych momentach nie wiedział, jak się w niej odnaleźć. Dziwi też, że nie zapytał strony izraelskiej o zdanie – bo skoro już publikować treść deklaracji, to czemu nie na koszt obu krajów? Dlaczego Polska miała się obawiać opinii partnera, który wszak wiedział, co podpisuje? Czyżbyśmy jednak zdawali sobie sprawę z możliwych reperkusji?

Izraelscy politycy wzywają premiera Netanjahu do wycofania się z deklaracji, co mogłoby narazić całość polsko-izraelskiego porozumienia. Nie ma wątpliwości, że pójście za ich radą może mieć dla Warszawy przykre konsekwencje.

Premier ma cały szabat na przemyślenia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. w 1987 r. w Krakowie. Dziennikarka, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego” z Izraela, redaktorka naczelna polskojęzycznego kwartalnika społeczno-kulturalnego w Izraelu „Kalejdoskop”. Autorka książki „Polanim. Z Polski do Izraela”, współautorka… więcej