Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Są to przypadki szczególnie bolesne, gdyż duchowny cieszy się zaufaniem dlatego, że reprezentuje, wręcz uosabia wartości religijne. W wielu krajach Kościół katolicki jest dziś rozliczany z przypadków nadużyć seksualnych dokonanych przez duchownych wobec nieletnich. Kościół uznał swoje grzechy zaniedbania w tej sprawie, szuka i wprowadza w życie środki, które mają takim przypadkom zapobiec. W Polsce to zadanie stoi jeszcze przed nami. Przedstawiamy dziesięć tez, które naszym zdaniem mogą pomóc w zmianie mentalności, bez czego nie uda się skutecznie chronić naszych dzieci i młodzieży przed krzywdą ani ocalić dobrego imienia Kościoła.
1. Bez względu na okoliczności dobro dziecka jest najważniejsze – ważniejsze od cierpienia Kościoła, szoku rodziców czy dobrego imienia osoby oskarżonej o nadużycia seksualne. Chodzi przecież o to, aby krzywdzenia dzieci było jak najmniej. Ta myśl powinna być absolutnie pierwsza, przed troską o opinię, renomę czy sukces osób i instytucji.
2. W przypadku uzasadnionych podejrzeń co do zachowań duchownego bezwzględnie należy zawiadamiać jego kościelnych przełożonych (biskupa).
3. Duchowni podejrzani o praktyki pedofilne muszą być od razu odsuwani od kontaktów z dziećmi i młodzieżą, nawet jeśli w ich przekonaniu będzie to niesprawiedliwe i krzywdzące. Zapobieganie zagrożeniu dzieci, nawet domniemanemu, jest absolutnym priorytetem.
4. Aby skutecznie przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się pedofilii, trzeba zyskać dokładną wiedzę o tym zjawisku. Każdy z nas, dorosłych – duchownych i świeckich – powinien dążyć do zrozumienia, co wpływa na zaburzenie preferencji pod postacią pedofilii oraz co decyduje o angażowaniu dziecka w zachowania seksualne. Myśląc o pedofilii, zbyt często uruchamiamy łatwe klisze, np. wtedy, gdy utożsamiamy ją z orientacją homoseksualną.
5. Wspierajmy jawność, walczmy z hipokryzją. Gdy zatajanie hańbiących faktów staje się ważniejsze od ich eliminowania, krzywda rośnie, pojawia się w miejscach, w których dotąd jej jeszcze nie było. Hipokryzją jest przekonanie, że można budować image Kościoła ukrywając zło. Tolerowanie krzywdzenia dzieci w imię obrony przed jawnością jest fałszem i źródłem groźnego zgorszenia.
6. Duchowni pracujący z dziećmi i młodzieżą powinni korzystać z fachowej superwizji w czasie swojej pracy nauczycielskiej i wychowawczej. Mogłaby być ona zorganizowana na wzór kontroli, której podlegają psychoterapeuci. U jej podstaw tkwi założenie, że każdy dorosły człowiek podlega zagrożeniom psychicznym, które mogą przynosić krzywdę innym. Również dzieci-ofiary pedofilii, a także ich opiekunowie powinni mieć kontakt z psychoterapeutami superwizorami, którzy nieśliby im profesjonalną pomoc w procesie radzenia sobie ze stresem wynikłym z wykorzystania seksualnego.
7. Praktykowanie pracy zespołowej w okresie formacji oraz w duszpasterstwie może pomóc w dojrzewaniu do kontaktów pełnych szacunku i przyjaźni – a także formowaniu prawdziwej, nie korporacyjnej, solidarności wewnątrz Kościoła. Solidarność księży w obronie przed krytyką ze strony świeckich to jeden z głównych wątków grubej zasłony, za którą pedofile długo mogą bezkarnie krzywdzić dzieci.
8. Duchowni powinni zmienić stosunek do krytyki ze strony świeckich, krytyka nie musi być przejawem wrogości, wprost przeciwnie. W Polsce wciąż każdą krytykę instytucji kościelnych czy ludzi Kościoła łatwo się traktuje jako napaść na Kościół i religię.
9. Przeprowadźmy organizacyjny audyt Kościoła. Odpowiedzialni za Kościół powinni zrewidować system wychowawczy i organizacyjny parafii, katechezy, seminariów i zgromadzeń zakonnych, i odpowiedzieć na pytania, czy nie tkwią w nich czynniki wzmagające zagrożenie rozwojem pedofilii, oraz dlaczego przypadki wykorzystywania seksualnego często były ukrywane, zaś ochrona dzieci przed pedofilami nie stanowiła priorytetu Kościoła.
10. Jak pokazały doświadczenia innych krajów, odpowiedzialność za tolerowanie nadużyć pedofilskich wśród duchownych spoczywa na biskupach, którzy dopuszczali dotkniętych tą psychopatią duchownych do pracy w miejscach umożliwiających im krzywdzenie dzieci, tworząc w ten sposób warunki sprzyjające szerzeniu się pedofilii. Jako Kościół jesteśmy odpowiedzialni za pedofilów w swoich szeregach.