Życie zamrożone

Jeśli embrionom odmówimy prawa do adopcji - a jest to w świetle obecnego nauczania Kościoła jedyny możliwy sposób na ochronę tego życia - to znaczy, że traktujemy je jako coś gorszego, co tym samym zaprzecza tezie o pełnoprawności ich życia.

27.12.2010

Czyta się kilka minut

W grudniu, w siedzibie kurii diecezji warszawsko-praskiej, Zespół Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych obradował na temat możliwości adopcji ludzkich zarodków poczętych metodą in vitro i obecnie zamrożonych. Dr Michał Królikowski, członek zespołu, komentując temat dyskusji, powiedział: "W sytuacji, w której nie znamy liczby embrionów, nawet gdyby tę adopcję ograniczyć do tych, które już istnieją, to i tak będzie to rodziło ich podaż i popyt".

Czyli Zespół do możliwości adopcji odniósł się krytycznie, nie wypracowując jednocześnie żadnej pozytywnej propozycji.

W sytuacji, gdy w Polsce nie istnieje żadne prawo regulujące kwestie bioetyczne, efekt jest taki, że kliniki mogą z zamrożonymi zarodkami zrobić wszystko. Pojawia się więc pytanie, czy brak akceptacji Kościoła wobec (wydawałoby się) interesującej propozycji adoptowania tych zarodków jest porzuceniem bezbronnych istot na pastwę losu? Z samego tylko faktu, że Zespół ów temat porusza, można wyciągnąć wniosek, iż los tych embrionów nie jest Kościołowi w Polsce obojętny. I że w związku z tym poszukuje dobrego rozwiązania. Jednak z wypowiedzi przewodniczącego Zespołu ­abp. Henryka Hosera wynika, że sprawa adopcji zarodków nie jest pod względem moralnym jednoznaczna: już w czerwcu 2009 r. podczas zebrania plenarnego Episkopatu mówił: "Kościół stawia znak zapytania, nie rozstrzyga tego problemu".

Dlaczego? Przecież co do tego, że zamrożone zarodki uzyskane metodą in vitro mają status pełnoprawnego życia - nie ma wątpliwości. "Chociaż nie można aprobować sposobu, przez który dokonuje się poczęcie ludzkie w FIVET [inaczej in vitro], każde dziecko przychodzące na świat ma być przyjęte jako żywy dar dobroci Bożej i wychowane z miłością" - przypomina watykańska instrukcja "Donum vitae" (1987). Co prawda w tym konkretnym zdaniu chodzi o już urodzone dzieci, ale nauka Kościoła jednoznacznie opowiada się za ustaleniem początku życia w momencie zapłodnienia, a więc powyższy cytat możemy odnieść do zarodków, które życiem już są - tyle że zamrożonym i nienarodzonym.

Kwestią adopcji zamrożonych zarodków zajmuje się instrukcja "Dignitas personae" z 2008 r. Jej autorzy zastanawiają się nad ich losem - i jednoznacznie odrzucają wykorzystanie ich w celach badawczych, terapeutycznych, a także w leczeniu par bezpłodnych. "Została też wysunięta - czytamy - propozycja wprowadzenia formy adopcji prenatalnej, tylko w tym celu, by stworzyć możliwość narodzenia się istotom ludzkim, które w przeciwnym wypadku skazane są na zniszczenie. Jednakże ta propozycja, godna pochwały co do intencji uszanowania i obrony życia ludzkiego, niesie ze sobą wiele problemów nie różniących się od wyżej przedstawionych". Na koniec rozdziału 19. przypomniane są słowa Jana Pawła II, że nie ma moralnie godziwego rozwiązania, które zapewniłoby ludzką przyszłość zamrożonych embrionów.

Na to właśnie nauczanie Kościoła wskazywał abp Hoser podczas niedawnej debaty nad sejmowymi projektami ustaw bioetycznych. Projekty Bolesława Piechy (PiS) i Jarosława Gowina (PO) przewidują rozwiązania zezwalające małżeństwom na adopcję już istniejących i zamrożonych zarodków. Posłowie proponują, by w pierwszej kolejności odnaleźć genetycznych rodziców i im zaproponować przyjęcie tych dzieci poprzez implantację do organizmu naturalnej matki. Gdyby to rozwiązanie okazało się niemożliwe, projekty oferują zastosowanie analogicznej procedury adopcyjnej, jaka jest stosowana w przypadku dzieci urodzonych. Episkopat ustami abp. Hosera nie poparł tych propozycji, wskazując na wspomnianą wykładnię kościelnej instrukcji.

Ale "Dignitas personae" nie potępia wprost adopcji prenatalnej. Owszem, wskazuje na problemy i niebezpieczeństwa, ale o tym rozwiązaniu nie mówi (jak o pozostałych) - "nie do przyjęcia". Co w zestawieniu ze słowami Jana Pawła II daje obraz sytuacji, w której adop­cja zamrożonych zarodków ani nie jest przez Kościół zakazana, ani pochwalana.

Czuje się tu poważny dysonans w nauczaniu Kościoła. Uwidacznia się on ze szczególną mocą na gruncie praktycznym. Skoro zamrożone zarodki są pełnoprawnym życiem, to mają prawo do troski, ochrony i szansy na rozwój. Jeśli jednak odmówimy im prawa do adopcji - a jest to jedyny obecnie możliwy sposób na ochronę tego życia - to znaczy, że traktujemy je jako coś gorszego, co tym samym zaprzecza tezie o pełnoprawności ich życia.

Skoro sprawa jest tak trudna w ocenie i Kościół nie potrafi wypracować żadnej pozytywnej propozycji, to może po prostu powinien ten dylemat pozostawić ocenie sumień małżonków, którzy chcieliby adoptować zamrożone zarodki? To oczywiście także kwestia ufności w dojrzałość ich sumień.

Konrad Sawicki (ur. 1974) jest teologiem i dziennikarzem, menedżerem projektów, współpracownikiem miesięcznika "Więź".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i publicysta, zastępca redaktora naczelnego portalu Aleteia.pl, redaktor kwartalnika „Więź”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2011