Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zaczęła się od błędnej decyzji o obniżeniu dopiero co podniesionego wieku emerytalnego. Teraz, na miesiąc przed wyborami, rząd pali się do gmerania przy składkach na ZUS.
Zapowiedź uzależnienia wysokości składek od dochodu przeraziła najlepiej zarabiających. Premier pospieszył więc z wyjaśnieniem, że po zmianach nikt nie zapłaci „ZUS-u” więcej niż obecnie, a w propozycji chodzi tylko o ulżenie drobnym przedsiębiorcom (nad szczegółami rząd nadal pracuje). Przedstawiciele small businessu z miejsca podziękowali za wsparcie, przypominając, że wielu z nich zarabia właściwie tylko na ZUS. W tej sytuacji ze strony rządu nie mogło paść słowo otrzeźwiającego komentarza, że przy obecnym bezrobociu tacy przedsiębiorcy więcej zarobiliby nawet na kasie w znanym dyskoncie.
Opozycja też nie ustaje w wysiłkach ulżenia Polakom w ZUS-owskiej udręce. Ludowcy proponują zniesienie obowiązkowej składki, a Koalicja Obywatelska kusi zwolnieniami z ZUS dla przedsiębiorców do 25. roku życia. W ten sposób w głównym polskim dyskursie politycznym składki emerytalne przestają mieć związek z przyszłością płatników. Stają się – już oficjalnie – haraczem. ©℗