Żony proroków

Porównywano dwie wielkie biblijne kobiety: Ewę z żoną Hioba. Powiada się, że odegrały podobną rolę. Były kusicielkami. Obie zachęcały mężów do tego, by wyzwolili się od Bożych nakazów.

16.03.2013

Czyta się kilka minut

Były uosobieniem tego, co w żydowskiej tradycji nazywane jest złymi skłonnościami. W komitywie z szatanem i za jego namową (raz występował w przebraniu jaszczura, co potem stał się wężem, w Księdze Hioba zjawia się na dworze Wiekuistego) skłaniały swoich mężczyzn do buntu. Dodaje się czasem, że żona Hioba miała wszelkie cechy diabelskie. Podobny wątek szatańskich knowań znaleźć można w „Testamencie Hioba”. Tam diabeł występuje w roli sprzedawcy chleba i namawia kobietę do tego, by złorzeczyła Bogu.

To są interpretacje w miarę proste i na pierwszy rzut oka nie budzą zdziwienia. Wpisują się w długą tradycję interpretacyjną judaizmu oraz chrześcijaństwa. Autor Księgi rzeczywiście przedstawiał panią Hiob źle.

Często Hiob porównywany jest do Abrahama. Obaj poddani zostali próbie wiary i obaj okazali się religijnymi wirtuozami. Obaj mieli żony. Sara zostaje w domu, gdy jej mąż wraz z ich synem ruszają na górę Moria. Nie wiemy, czy wiedziała, dlaczego rano opuścili dom i czego od nich Bóg oczekiwał. Wiemy z pewnością jedno: po opowieści o związaniu Izaaka przychodzi opowieść o śmierci Sary i rozpaczy Abrahama. Midrasze łączą te dwa wydarzenia. Z nich dowiadujemy się, że zmarła, dowiedziawszy się, jak postąpił jej mąż. Sądziła (dodaje się czasem: to diabeł jej o tym szepnął), że Izaak został przez Abrahama ugodzony nożem. Umarła, powiadają inni, bo tak była macierzyńską miłością przywiązana do swojego syna, że lęk o niego spowodował jej śmierć. Sara we współczuciu dla swojego syna przerasta swego męża. Czy mogłaby poświęcić syna, gdyby została wezwana na górę Moria? Midrasze podpowiadają: nie, nie byłoby to możliwe. Matczyna miłość przeważała w niej nad bojaźnią Bożą.

Czy nie możemy tak samo czytać losu żony Hioba? Abraham i Hiob gotowi są poddać się sprawdzianowi wiary, chcą być Mu całkowicie, bezwarunkowo posłuszni. Z kolei Sara i żona Hioba odrzucają wizję Stwórcy jako tego, kto może istoty przez siebie stworzone poddać tego rodzaju próbom. One nie potrafią wznieść się na szczyty wiary, nie dlatego, by je lekceważyły, ale dlatego, że te próby wydają się im kompletnie niedorzeczne. Zapytałyby pewnie, jak można dla wiary poświęcić swoje dzieci. Dlaczego szaleństwo wiary miałoby stać ponad moralnymi obowiązkami i miłością najbliższych? Obie cierpią. Jedna, bo tak bardzo bała się o swojego jedynaka, druga nie mogła pogodzić z tym, że Bóg z taką łatwością pozbawił ją dzieci, jak nie godzi się na to, że jej mąż, Hiob, nie pomstuje na Pana, spragnionego ludzkiego cierpienia, obojętnego na los jej dzieci. W takiej interpretacji to kobiety są godne współczucia. Ich racje – jeśli potrafimy je trafnie odczytać – są boleśnie słuszne. One nie zasługują na potępienie, na to, że występują w tym dramacie jako aktorki drugiego planu. Być może Biblia odkrywa czy napomyka o zasadniczej różnicy, dzisiaj zwanej genderową. Mężczyźni w Tanach są pasterzami, władcami, doskonalą swoją wiarę. Są pokorni i Bogu ulegli. Kobiety się buntują. Przeżywają katusze matek, którym odbiera się ich dzieci. Płacą za to cenę najwyższą: umierają albo odchodzą w głąb Księgi w niesławie.

Joseph Roth napisał krótką powieść zatytułowaną „Hiob” o pewnej rodzinie z Galicji, której rodzi się chory syn. Zostawiają go, jadąc do Ameryki. Tęsknią za nim. Powraca po wielu latach już jako znakomita sława, wielki śpiewak. Hiob z powieści Rotha doczekał powrotu syna. Jego matka Debora nie. Roth odszedł od konwencji biblijnej, opisując żonę owego biednego Żyda. Debora ma w sobie nieodpartą siłę. Modli się o wyzdrowienie syna, dba o niego. Zachowuje się tak, jakby on – Menuchin – był tylko jej jedynym synem. Kiedy nic nie skutkuje, szuka pomocy u znanego cadyka. Oczekuje na niego tłum proszących. Ona z niebywałą stanowczością dobija się do niego. Cadyk odsłania przed nią przyszłość syna: wyzdrowieje i będzie wielkim człowiekiem. Ale pozostaje w niej gniew na Boga, że tak ich ukarał, że był wobec syna okrutny. Ona nie ma cierpliwości i nie umie pogodzić się z losem jak jej mąż. Jej żywiołem jest walka o syna.

W każdej z tych opowieści Abraham i Hiob ukazują cierpienie nieodzowne w służbie Boga. Kobiety: Sara, żona Hioba, Deborah, mają w sobie tyle gniewu, niezgody i oddania dzieciom, by zdobyć sobie prawo do urągania na wyroki swojego Stwórcy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2013