Złoty natrysk

Niezbyt jesteśmy w naszej części Europy przyzwyczajeni do widoków w rodzaju tego, który roztoczył się po otwarciu bram domostwa byłego prezydenta Janukowycza.

25.02.2014

Czyta się kilka minut

Generalnie takie obrazki, jak te na Ukrainie, w miejscowości Meżyhirija, w takich jak dzisiejsza sytuacjach, to swego rodzaju satrapia norma. Z relacji nadawanych przez zwiedzających wynika, że Janukowycz hodował sobie banany, mandarynki, antylopy i inne zwierzaki w celach ściśle spożywczych, a pomiędzy posiłkami siadywał na skórze krokodyla. Wymienić wypada zastaną na miejscu świątynię grecką w stanie zaaranżowanej ruiny i ogromny galeon o nazwie „Galleon”. Najdziwniejszy – przyznajmy – jest ten statek. Zważywszy na wiek, pokrój fizyczny i psychiczny właściciela trudno było mniemać, że człowiek ów w chwilach wolnych bawił się w pirata z Karaibów. O banalnych oznakach zamożności, takich jak pole golfowe, basen, złoty prysznic, sauna czy hangar pełen kosztownych pojazdów, nie warto wspominać, bo są po prostu u kogoś takiego jak Janukowycz obowiązkowe.

Podobne czy nawet identyczne odkrycia niemal zawsze towarzyszą rewolucjom. Gdziekolwiek by się one odbywały, lud zawsze na ich finiszu trafia do pałacu satrapy, w którym zamontowano złoty prysznic. Mamy tu zatem do czynienia z totalną regułą, jeśli idzie o gusty ludzi dzierżących władzę absolutną, bez względu na to, czy lud wkracza do rezydencji w Azji, w Afryce czy Ameryce Łacińskiej. Jest to gust trudno pojmowalny w swej grotesce. Fantazje ludu na temat stylu życia dyktatorów, będące przez dziesięciolecia stugębnymi plotkami, w chwilach przełomu okazują się nie legendami, a czystym realem. Naturalnie próżno namawiać dyktatorów do skromności, ale wspomniana tu powtarzalność zdarzeń winna dawać im do myślenia. O ileż sytuacja Janukowycza byłaby łatwiejsza, gdyby w jego domu zastano meble z Ikei, a zamiast zoo, burego Felis domesticus.

Zadziwiająca jest identyczność przedmiotów zbytku, zastanych w zdobytych pałacach, można odnieść wrażenie, że od dziesięcioleci istnieje jakiś katalog czy może nieestetyczny poradnik dla dyktatorów, w którym figurują modele wszystkich złotych natrysków świata, galeonów i przepisów na antylopę w sosie własnym. Ciekawe, że człowiek, gdy mu znieść bariery ekonomiczne, kupuje sobie taki natrysk, je antylopy i barłoży się na skórach zwierząt egzotycznych. Pytanie, czy kupuje to wszystko na początku panowania, czy pod koniec.

To domniemanie, ale może Janukowycz nie chciał stowarzyszenia z Europą także dlatego, że bywając w niej z wizytami, nigdzie nie czuł się jak w domu. Cokolwiek bowiem powiedzieć o starej, zgrzybiałej Europie, nikt przy zdrowych zmysłach i u władzy nie kupuje tu galeonu i nie wsadza go do sadzawki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2014