Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Później przerażenie: decyzję, by od 6 maja odmrozić instytucjonalną opiekę, ogłoszono znienacka, dając kilka dni na przygotowania.
Większość samorządowców (to oni prowadzą placówki publiczne) odmówiła łapania tego gorącego kartofla – zapowiedzieli, że w tym tygodniu nic się na ich terenie nie zmieni. Właściciele placówek niepublicznych zareagowali różnie: jedni stwierdzali, że do środy nie zdążą (rządowe wytyczne mówią o usuwaniu niektórych zabawek, dezynfekcji innych, ścisłym reżimie sanitarnym, dzieleniu dzieci na grupy itd.). Inni – raczej nieliczni – zgłaszali gotowość startu. Wszyscy sondowali rodziców, część wysyłała asekuracyjne listy: że nie są w stanie dać stuprocentowego bezpieczeństwa; że zalecane ograniczenia kontaktu między dziećmi to mrzonka.
Jaka jest logika rządowej decyzji? Nie sposób znaleźć jej w wykresach epidemicznych: 11 marca, gdy ogłaszano zamknięcie placówek, mieliśmy dziewięć przypadków zachorowań tego dnia; 24 kwietnia, kiedy minister edukacji mówił, że powrót dzieci do placówek jest wykluczony, tych zachorowań było ponad 300. A ledwie kilka dni później, tuż przed obwieszczeniem, że drzwi żłobków i przedszkoli zostaną jednak otwarte, usłyszeliśmy o 422 przypadkach i 28 ofiarach śmiertelnych COVID-19.
O co więc chodzi? Po pierwsze o gospodarkę: dzieci w przedszkolach i żłobkach to więcej rodziców pracujących i mniej na utrzymaniu państwa. Po drugie o politykę. „Otwieramy galerie, wasze dzieci chodzą do placówek – co stoi na przeszkodzie wyborów?” – mówi nam rząd. W tym ujęciu nasze bezpieczeństwo leży na partyjnym ołtarzyku wyborczych fantazji jednego człowieka – Jarosława Kaczyńskiego. A konsekwencje ewentualnych klęsk – ognisk zachorowań, niedociągnięć organizacyjnych – będzie można zrzucić na samorządy.
„Bezpieczeństwo przede wszystkim” – tak zbiór wytycznych dla żłobków zatytułowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Ale ta decyzja z bezpieczeństwem nie ma nic wspólnego. Chyba że chodziło o bezpieczeństwo partii władzy. ©℗
Obszerniejsza wersja artykułu dostępna tutaj.