Ładowanie...
Zdjęcie, które nie zakończy wojny
Zdjęcie, które nie zakończy wojny
Admira Ismić i Boško Brkić, zakochani 25-latkowie z Sarajewa, zginęli, zanim powstał Facebook. Historię bośniackiej Muzułmanki i Serba, których zastrzelono mimo międzyfrontowych uzgodnień, że pozwoli się im na wyjście z oblężonego miasta, przedstawiła w maju 1993 r. niedościgła depesza Kurta Schorka z Agencji Reutera. I zdjęcie – zrobione już po tym, gdy śmiertelnie ranna Admira doczołgała się do martwego narzeczonego, obejmując go ostatni raz.
Do tego – i innych zdjęć pokazujących gehennę cywilnych ofiar wojen – dołączyło kolejne. Przedstawia Omrana Daqneesha, pięciolatka, którego w środę 17 sierpnia wyciągnięto z gruzów zbombardowanego domu w syryjskim Aleppo. Dzięki internetowi film przedstawiający ratowników niosących dzieci-ofiary nalotu do karetki i samego Omrana, który w szoku odkrywa na buzi krew – obiegł świat w kilka godzin. Podobnie jak kiedyś Sarajewo, Aleppo jest oblężone. Od miesiąca trwają tu ciężkie walki między siłami opozycji a wojskiem prezydenta Al-Asada, wspieranym przez lotnictwo rosyjskie.
Sceny takie jak ta dzieją się tu codziennie. Ujęcia zrobione następnego dnia w izbie przyjęć szpitala w Aleppo, gdzie w wyniku ran zmarł Ali, dziewięcioletni brat Omrana, są dużo bardziej drastyczne. Sekretarz generalny ONZ ostrzegł przed „bezprecedensową” katstrofą humanitarną, która zagraża miastu. W najbliższych tygodniach wielu cywilów zginie również w irackim Mosulu, gdzie wkrótce ma ruszyć ofensywa armii rządowej przeciw okupującym to miasto od 2014 r. oddziałom tzw. Państwa Islamskiego.
Bohaterów ikonicznych fotografii znamy z imion, czasem wiemy coś o ich rodzinach i otoczeniu. Powodowani współczuciem, żalem lub złością udostępniamy zdjęcia na Facebooku, tworzymy murale na ścianach naszych domów. Nie łudźmy się jednak: historią Omrana będziemy żyć tylko kilka dni. Choć wpłynęła lub wpłynie ona na postawy wielu z nas, nie zmieni polityki. Tak jak wykonane przed rokiem zdjęcie ciała innego dziecka z Syrii, trzyletniego Alana Kurdiego, którego morze wyrzuciło na turecki brzeg po tragicznie zakończonej próbie przeprawy do Grecji, nie sprawiło, że Europa otworzyła się na uchodźców i migrantów.
Zresztą nie wszystkie kadry nadają się do udostępniania. Przykład sprzed kilku dni: podczas gdy oczy świata zwrócone są na Syrię, w Jemenie dowodzona przez Arabię Saudyjską koalicja zrzuciła bomby m.in. na szpital organizacji Lekarze Bez Granic (19 ofiar) i szkołę (10 ofiar, wyłącznie dzieci). Tu był przynajmniej ktoś, kto mógł o tym poinformować – do wielu miejsc, gdzie dzieje się zło, prasa nie ma dostępu.
Być może jednak dzięki zdjęciom Admiry i Boška (jeszcze za życia nazywanych „Romeo i Julią z Sarajewa”), Alana oraz Omrana poprawi się chociaż pamięć tych, którzy, mimo że nie mają doświadczenia z frontu, przedstawiają wojnę jako wydarzenie oczyszczające, wzmacniające narody. Kultywowanie takiego romantycznego wyobrażenia – z którym coraz częściej mamy do czynienia także w Polsce – nie prowadzi do niczego dobrego. Wojny bowiem, choć miewają bohaterów, przynoszą o wiele więcej ofiar, tych zaś, którzy je przeżyli, naznaczają na całe życie. Syryjczycy mają przed sobą kilka dekad powojennej traumy.
Strach, że dziś trzeba o tym przypominać nawet w Europie. ©℗
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]