Zamieszkać w galerii

W naszej galerii czujemy się jak w domu. Nie ma tu co prawda kina, siłowni, kaplicy i basenu, ale nawet bez nich jest wspaniale. Czysto, ciepło, bezpiecznie, nawet kurtki można oddać do szatni.

20.06.2011

Czyta się kilka minut

Weźmy trudne dla naszej społeczności momenty złej pogody. Wbrew pozorom miasto nie oferuje na taką okoliczność zbyt wielu rozrywek dla rodzin z dziećmi. Kiedy więc pada deszcz, a dzieci mimo to nie chcą siedzieć w mieszkaniu, pozostaje galeria. Jedyny punkt w centrum, gdzie rozumieją, że w czasie deszczu dzieciaki również chcą stawać na głowie. Co za fenomenalne wyczucie potrzeb społecznych: wystarczyło ogrodzić kawałek sztucznej trawy płotkiem, wstawić kilka zabawek, a już ustawiają się kolejki, nawet jeśli trzeba płacić.

Dzieci w ogóle, można odnieść wrażenie, są dla projektantów naszej galerii niezwykle istotne. Choćby ten duży sklep z zabawkami, nie sposób go ominąć, bo w kącie zbudowano tunel ze zjeżdżalnią, albo kącik dla najmłodszych czytelników w pobliskiej księgarni, albo wózki w kształcie samochodów. To nie my prosimy dzieci, żeby poszły z nami na zakupy, to one proszą nas. A dzieciom, jak wiadomo, trudno odmówić.

Nasza galeria jest instytucją z ducha demokratyczną, egalitarną i tolerancyjną. Przyjmie nie tylko dzieci, ale każdego, nie pytając, skąd pochodzi. Przy północnym wejściu, tam, gdzie najczęściej parkuje policja, znalazł np. swoje miejsce kącik wykluczonych. Wśród plwociny, bluzgów i niedopałków stoją kryminaliści i bezdomni. Oni też czasem kupują chleb i żółty ser, ale przede wszystkim czekają, komu uda się wynieść piwo ze spożywczego. Oni znają ochroniarzy, ochroniarze znają ich. Wjazd do sklepu robi się na wariata: trzeba po prostu wejść z plecakiem, włożyć w niego alkohol, a potem wyjść. Ochroniarze nie złapią wszystkich.

Grubszych złodziei w kąciku wykluczonych nie widać. Ci swego stałego miejsca w galerii nie mają. Pojawiają się znienacka w lepszych częściach galerii, przy dobrych sklepach odzieżowych albo tam, gdzie kłębi się tłum. Schludnie ubrani, pewni siebie, choć dyskretni, szybcy. Ich ofiary możecie zobaczyć przy stoisku informacji, proszą, by przekazać, że zgubiła się torba albo zniknął portfel.

Czasem pojawi się tajniak. Wyłoni się spośród hałasu i tłumu, machnie blachą ukrytą pod kurtką, zajrzy do plecaka, zrewiduje kieszenie.

Za północnym wejściem galeria się nie kończy. Jeszcze dalej znajdują się niepozorne drzwi, a za nimi droga przychodnia - z profesjonalnym, uśmiechniętym i spokojnym personelem oraz cenionymi w mieście pediatrami.

Trochę starsze dzieciaki w galerii nie mają stałego miejsca. Kiedyś, gdy przy okazji mistrzostw świata ustawiono miękkie, przepastne fotele przed wielkim telewizorem, zleciały się z okolicy w ciągu kilku godzin i tak już zostały, na wiele dni, pisząc po fotelach mazakami, kto kogo kocha, a kto kogo nienawidzi.

Znajdą tu coś dla siebie wegetarianie (sklepik z ekologiczną żywnością) i mięsożercy (sklep mięsny, pozujący na tradycyjny); poszukiwacze najtańszego AGD i AGD z najwyższej półki; miłośnicy najtańszych alkoholi i dobrego wina; fani restauracji sieciowych, żywności egzotycznej (dziś polecamy koktajl z jaskółczych gniazd), świetnego sera oraz mięsa przypominającego błoto; markowej odzieży, festiwalu wyprzedaży. Również zrozpaczeni rodzice, którzy nie mogą zaciągnąć dzieci (dzieci!) do strzyżenia - w pomysłowym zakładzie fryzjerskim stoi fotel wyposażony w kierownicę rajdową. A także poszukiwacze bezpłatnych rozrywek kulturalnych - raz będzie to wystawa gadów i płazów, raz nowych samochodów lub samochodów zabytkowych, przyjadą chińskie rzeźby, zagadkowe rośliny, kolorowe plansze z informacjami o życiu najważniejszych naukowców w historii ludzkości.

Dodatkowych rozrywek jest tyle, że zakupy zdają się chwilami mało ważnym dodatkiem. Nie ma żadnego przymusu, jeśli chcesz, możesz spędzić cały dzień, gapiąc się w fontannę.

Ale nad wodą - wiadomo - człowiek szybko robi się głodny, dzieci najszybciej.

W takim przypadku nie ma problemu, bo obok fontanny znajduje się lodziarnia, a po drugiej stronie bar z wygodnymi fotelami.

I nawet jeśli na zewnątrz już nie pada, zostajemy trochę dłużej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, reportażysta, pisarz, ekolog. Przez wiele lat w „Tygodniku Powszechnym”, obecnie redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Kapuścińskiego 2015. Za reportaż „Przez dotyk” otrzymał nagrodę w konkursie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2011