Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Premier Enda Kenny zapowiedział, że także tajemnica spowiedzi nie będzie zwalniała od obowiązku złożenia donosu.
Dziś nikt już nie kwestionuje w przypadkach pedofilskich zachowań duchownych konieczności współpracy Kościoła z prokuraturą. Takie jest stanowisko Stolicy Apostolskiej, nawet jeśli nie wszędzie w pełni realizowane. Jednak pomysł premiera, by pod groźbą więzienia wymuszać na księżach naruszanie tajemnicy spowiedzi, zdumiewa. Przecież polityk doskonale wie, że Kościół temu rozporządzeniu się nie podporządkuje. Wielekroć w historii za zachowanie tej tajemnicy księża płacili życiem. Ogłoszenie takiego prawa byłoby oczywistą prowokacją.
W przypadku spowiadających się ofiar (zresztą nie tylko pedofilii, ale i innych przestępstw) spowiednik ma obowiązek polecić pokrzywdzonemu zwrócenie się do odpowiednich władz cywilnych czy kościelnych. Nie powinien się ograniczać do ogólnikowej zachęty, lecz poinformować, gdzie i w jakiej formie należy to uczynić. Czy w przypadku penitentów spowiadających się z czynów pedofilskich autodenuncjacja na policji zawsze będzie jedynym sposobem wypełnieniem warunku dobrej spowiedzi, tj. zadośćuczynienia za grzechy?
Inna sprawa, czy spowiedź jest w sprawach pedofilskich szerokim źródłem wiedzy. Śmiem wątpić. Przełożeni nie spowiadają swoich podwładnych (prawo tego zabrania) - dlatego, aby nie doszło np. do sytuacji, w której ksiądz ujawnia biskupowi (albo zakonnik przeorowi) swoje postępowanie pod tajemnicą spowiedzi, wiążąc mu tym samym ręce.
A co z anonimowymi penitentami siedzącego w jakimkolwiek konfesjonale księdza? Będzie prosił o dowód osobisty? Telefonował z konfesjonału po policję? A może będzie musiał z niego wyjść i osobiście doprowadzić na policję penitenta-pedofila?