Zadufany XX wiek

Festiwal Avant Avant Garde jest próbą przyjrzenia się muzyce eksperymentalnej sprzed stuleci. Zapomniani rodzice dzisiejszej awangardy przypomną o sobie już 21 czerwca w krakowskiej bazylice Bożego Ciała.

17.06.2013

Czyta się kilka minut

Marion Wörle razem z Maciejem Śledzieckim podczas festiwalu zagra na monochordach  / Fot. Materialy prasowe Avant Avant Garde
Marion Wörle razem z Maciejem Śledzieckim podczas festiwalu zagra na monochordach / Fot. Materialy prasowe Avant Avant Garde

Wśród licznych synonimów muzyki eksperymentalnej znajdują się określenia „muzyka nowa” czy „muzyka XX wieku”. Oba są bardzo problematyczne, gdyż sankcjonują propagandę głoszoną przez urodzonych w ubiegłym stuleciu twórców i krytyków. Zdaniem wielu z nich powołana wówczas do życia awangarda orzeźwiła świat muzyki, wyzwalając ją od skostniałej przeszłości zalegającej „Nad pięknym modrym Dunajem”. W najlepszym wypadku jest to spore uproszczenie.

Całe mnóstwo radykalnych gestów wykonywanych przez współczesnych autorów to tylko bezwiedne odbicia dokonań z przeszłości wypchniętych poza główny nurt. Trochę światła ma im przydać festiwal Avant Avant Garde, podczas którego prezentowana będzie muzyka eksperymentalna sprzed XX wieku. Komponowana w innym celu, nieznająca nowoczesnych technologii, ale przecież równie mocno angażująca wyobraźnię jej twórców. Artystów, którzy poszukiwali nowych ścieżek z taką determinacją, że dziś trudno ich odnaleźć na kartach historii. Na szczęście może się to zmienić.

POŻYTECZNA AWANGARDA

Największą różnicą pomiędzy XX-wieczną muzyką eksperymentalną a tą z lat wcześniejszych jest utylitaryzm.

– Z pewnością nie eksperymentowano dla samego eksperymentowania – przyznaje Michał Libera, kurator festiwalu. – W tamtych czasach nie znaleźlibyśmy ekwiwalentu Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia, w którym niemal każdy eksperyment mógł wejść do kanonu muzyki abstrakcyjnej – nikt nie miał wówczas takich ambicji, wymagania były znacznie bardziej konkretne i co za tym idzie restrykcyjne.

Tym bardziej że za nowatorskimi twórcami stały zazwyczaj instytucje: Kościół, armia, władze miejskie. Dlatego też krakowska edycja festiwalu odbędzie się w bazylice Bożego Ciała i ta właśnie świątynia będzie jednym z bohaterów wieczoru. Przy braku technologicznego wsparcia priorytetem dla budowniczych kościołów była akustyka. W dziedzinie, która w XX wieku święciła triumfy za sprawą Alvina Luciera czy Luca Ferrariego, niemal wszystko zrobiono już całe wieki wcześniej.

– Najważniejszym punktem koncertu będzie występ przygotowywany przez Jeana-Luca Guionneta i Thomasa Tilly’ego, którzy przez tydzień będą dokonywali bardzo dokładnych pomiarów akustycznych bazyliki, by następnie zagrać koncert na organy i fale proste generowane z oscylatorów – opowiada Libera. – W ten sposób będą chcieli unaocznić strukturę fal stojących w kościele, tj. momentów, w których rozmaite fale dźwiękowe równoważą się, a odbiorca ma wrażenie balansu, dźwięku, który znikąd nie przychodzi i donikąd nie zmierza.

Uzyskanie takiego stanu miało bardzo praktyczny skutek, gdyż naturalnie wzmacniało dźwięk. W Krakowie artyści awangardowi oddadzą więc niecodzienny hołd wielkim... No właśnie, z pewnością „poprzednikom”, ale czy „artystom”? Przecież ich działanie służyło bardzo przyziemnym, technicznym celom. Z drugiej strony, jeśli patrzymy przez pryzmat XX-wiecznej awangardy, musimy utożsamiać dźwięk z muzyką. W takim wypadku odkrycie, że twórczość eksperymentalna była domeną ludzi Kościoła czy wojskowych, a nie kompozytorów, nie ma większego znaczenia. Tym bardziej że i dziś wiele najbardziej radykalnych wytworów sztuki powstaje z inicjatywy osób nielegitymujących się akademickim dyplomem. Nic nowego pod słońcem.

MIKROFON ALEKSANDRA MACEDOŃSKIEGO

Najwcześniejsze eksperymenty z akustyką datuje się na tysiące lat wstecz. Do pierwszych prób nagłaśniania dźwięku dochodziło już w czasach starożytnych.

– Istnieją podania, w których Aleksander Macedoński jest opisywany jako osoba, która podróżowała ze statywem – opowiada Libera. – Na nim miał znajdować się wielki róg, przez który dowódca komunikował się z żołnierzami, których bywało i 30 tysięcy!

Do najsłynniejszych zabiegów akustycznych należały również „szepczące galerie”, które można odnaleźć m.in. w londyńskiej katedrze św. Pawła. Jej kopuła ma takie właściwości akustyczne, że przenosi dźwięk po sklepieniu aż na przeciwną stronę nawy. Jak wiele innych i to odkrycie wykorzystano post factum.

– Gdy zauważono, że można szeptać do kolumny po jednej stronie kościelnego sklepienia, a głos będzie słyszany po jego przeciwnej stronie, zaczęto wykorzystywać ten mechanizm do spowiadania trędowatych – tłumaczy Libera. – W ten sposób nie musieli się oni zbliżać do księdza, a ludzie stojący pomiędzy nimi a konfesjonałem nie słyszeli ich grzechów. Tak rodziła się telekomunikacja. Wpływem dźwięku na ciała stałe zajmował się również XVI-wieczny niemiecki naukowiec Ernst Chladni, którego eksperymenty przybliżą w Krakowie perkusiści Burkhard Beins i Michael Vorfeld. Rekonstruując jego pomysły, muzycy będą dobierali różnego rodzaju płytki (szklane, metalowe, itd.) i wprawiali je w drżenie za pomocą smyczków. Być może spróbują odwzorować „Kształty” Chladniego, posypując materiały mąką i prezentując wzory, jakie układają się na nich w wyniku wibracji.

Dopełnieniem wieczoru będzie koncert grupy perkusyjnej Tomasza Chołoniewskiego, która zaprezentuje „change ringing” – XVIII-wieczną metodę grania na dzwonach, bazującą na algorytmach, które nie pozwalają im grać melodyjnie. W bazylice Bożego Ciała wystąpią również Marion Wörle i Maciej Śledziecki, którzy zagrają na monochordach – jednostrunowych instrumentach, które powołać do życia miał sam Pitagoras.

KSIĘŻA NA PRZESTERZE

Choć krakowską edycję festiwalu zdominują występy bazujące na wykorzystywaniu akustyki i rezonansu, ideą całego cyklu jest prezentacja możliwie szerokiego spektrum działań przedwiecznych eksperymentatorów.

– Długo się nad tym zastanawialiśmy, by w końcu przyjąć dość naiwną perspektywę: interesuje nas to, co interesuje nas w XX wieku – mówi Libera. – Nieważne, jaka była definicja eksperymentu w 1650 r. i co było wówczas głównym nurtem. Liczy się to, że bardzo wiele eksperymentów przez całe wieki znajdowało się na śmietniku historii, by w ostatnim stuleciu powrócić dzięki rzekomym odkryciom awangardzistów. Nasze przesłanie brzmi: XX wiek jest potwornie zadufany w sobie. Rzeczywiście, wiele z dzisiejszych efektów akustycznych wprowadzano z sukcesem wieki temu. Do wspomnianego nagłaśniania można dorzucić wyciszanie, zapętlanie, filtrowanie dźwięków. A to przecież tylko jedna z gałęzi współczesnej muzyki eksperymentalnej. Nasi przodkowie radzili sobie z powodzeniem również na innych poletkach.

– W kościołach celowo głos księdza był architektonicznie przesterowany, aby w ten sposób oderwać go od strefy profanum, sprawić, że jego barwa nie będzie się kojarzyła z żadnym innym miejscem – tłumaczy Libera.

Dlatego też 27 września, podczas warszawskiej edycji festiwalu, która odbędzie się w – nomen omen – Centrum Sztuki Współczesnej, organizatorzy postawią nacisk na inne przejawy eksperymentalnych zmagań sprzed wieków. Niezwykle ciekawie zapowiada się występ Francesca Cavalieriego, który dokona rekonstrukcji pierwszych użytków elektryczności w instrumentach. Najstarsze próby pochodzą już z końcówki XVIII wieku, więc jak łatwo się domyślić, nie wykorzystywano w nich ani kawałka kabla. Intrygująco wygląda również zapowiedź koncertu Andrew Lilesa i Stevena Stapletona związanego z industrialnym Nurse With Wound. Choć organizatorzy nie chcą jeszcze zdradzać szczegółów, informują, że całość będzie hołdowała dawnym praktykom okultystycznym.


Avant Avant Garde to wcale nie retromania w najbardziej radykalnym wydaniu. Jeśli tylko głębiej zastanowić się nad ideą festiwalu, można zauważyć, jak wiele mówi ona o dzisiejszej muzyce awangardowej. Oczywiście pierwszym wnioskiem, który można wyciągnąć, jest nieświadomość własnych korzeni, przysłoniętych przez ugruntowany, aczkolwiek fałszywy, mit założycielski. To jednak nie wszystko.

W przesłaniu tego wydarzenia czai się również przestroga: skoro dziś muzyka XIX-wieczna jest dla nas synonimem muzyki tonalnej, to czy za sto lat ktoś będzie pamiętał o dzisiejszych eksperymentatorach działających w głębokim cieniu zaborczej popkultury? Historia wymaga uproszczeń, a te niezwykle zubażają kulturę. Dlatego nie warto wierzyć oficjalnym podaniom, tylko badać, czy straż przednia nie kroczy aby po dawno wydeptanych śladach.  


Projekt Avant Avant Garde rozpoczął się 30 maja w Kolonii, następną odsłonę ma 21 czerwca w Krakowie, następnie 27 września w Warszawie, by zakończyć się 7 listopada w Berlinie. „Tygodnik Powszechny” jest patronem medialnym projektu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i krytyk muzyczny, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side” (2018 r.).

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2013