Żaby na aby-aby

Za dużo słów, za mało obrazów: łódzkie Camerimage zaczyna przeczyć własnej istocie.

08.12.2009

Czyta się kilka minut

Zbyt liche te złote żabki na tak wygórowane ambicje. Platynowe pawie - to byłoby coś. Od górnolotnej retoryki może rozboleć głowa, atmosfera targowiska próżności bywa trująca. Narcyzm organizatorów, kiedyś usprawiedliwiony pionierstwem w dziedzinie importu gwiazd, stał się kiepskim żartem. Podczas ceremonii otwarcia wszyscy domagali się miłości na kredyt. Prezydent Kropiwnicki kaleczył język Szekspira, podnosił dłonie w geście triumfu i obwieszczał, ile pieniędzy przeznaczono na tegoroczną imprezę. Potem kamery obcałowywały ­architektoniczne cuda Franka Gehry’ego, który wraz z Davidem Lynchem ma uczynić z brudnej i zniszczonej Łodzi kulturalną stolicę Europy. Na potwierdzenie obiegowej opinii, iż festiwal jest "świętem operatorów", iście królewskie powitanie, z laudacją, baletnicami i naręczem kwiecia, czekało głównie na reżyserów - Terry’ego Gilliama i Volkera Schlöndorffa. Wybaczyłbym te autopromocyjne gesty i pęd ku elitaryzmowi, gdyby puentę stanowił dobry repertuar. Niestety, mimo zasłużonego sukcesu polskich filmów, to była najsłabsza edycja konkursu od lat.

Siły Camerimage należy upatrywać w grze napięć między pryzmatami odbiorczymi. Jury ocenia zdjęcia, jednak nawet w tak sprofilowanym konkursie nie mogą być one jedyną wartością. Na tym właśnie polega sens wprowadzania do kapituły osób luźniej związanych z operatorską profesją. Tegoroczne jury składało się z samych operatorów (rodzynkiem był scenograf Allan Starski), zaś na efekty takiego rozdania nie trzeba było długo czekać. Zwycięski "Liban" Samuela Maoza powtarza prawdy, zbanalizowane przez kino (anty)wojenne, jednak opakowany jest w tak atrakcyjną formę (pierwszoosobowa perspektywa operatora czołgu), że nagroda wydawała się formalnością. Szkoda, gdyż pominięto utwory znacznie ciekawsze, w których zdjęcia były czymś ponad piękny woal, przesłaniający intelektualną pustkę - zaskakujący "Single Man" Toma Forda, nagrodzone Oscarem za najlepszy film nieanglojęzyczny "Pożegnania" Yojiro Takity, gęste psychologicznie "Cracks" Jordan Scott, córki Ridleya. Reszta propozycji stała na telewizyjnym poziomie, dominowały "okruchy życia" i "prawdziwe historie", przebrane w szatki kina artystycznego. "Rewers" i "Dom zły" błyszczały na ich tle jeszcze jaśniej niż w Gdyni.

Figurą pars pro toto jest konferansjer Michał Lonstar, człowiek w kowbojskim kapeluszu i nieprzyzwoicie ciasnych dżinsach, na co dzień pieśniarz country. To maskotka festiwalu i bacik organizatorów. Z angielskiego tłumaczy mizernie, nadrabia jednak moralizatorskim zacięciem. Pogrzmiewa co jakiś czas ze sceny na międzynarodową widownię. Naucza, że w świątyni sztuki nie przystoi spożywać posiłków, lamentuje, że plugawa mowa młodych tnie jego serce n a plastry. Choć płacą mu za translację, gorzkie żale wylewa wyłącznie w ojczystym języku. Przez myśl mu nie przejdzie, że ktoś inny niż Polak może odbierać podczas seansu sms-y, zajadać chipsy albo głośno rozmawiać z sąsiadem. Z publicznością wiąże się zresztą największy paradoks festiwalu. Niby kastowo zatomizowana (studenci osobno, obserwatorzy osobno, takoż prasa, goście, vipy), niby tłamszona przez obsługę (scena-symbol: kobieta popijająca tabletki wodą mineralną zostaje zmuszona do schowania "narzędzia grzechu" do torebki), ale skonsolidowana, spontaniczna, otwarta, wyrozumiała. Na niej operator zawsze może polegać. Gdy podczas napisów początkowych jego nazwisko pojawia się na ekranie, fala braw przetaczająca się przez salę ma większą siłę rażenia niż jakakolwiek pochwała, którą połechce oficjeli hollywoodzki autorytet.

Festiwal Plus Camerimage, Łódź 28 listopada - 5 grudnia 2009 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2009