Zabójstwo w Nadżafie

Centrum Nadżafu, miasta w sercu “polskiej strefy" w Iraku i dla muzułmanów-szyitów drugiego (po Mekce) miejsca świętego, to plątanina biednych, okalających meczet ulic, w którym spoczywa Ali - kuzyn i następca Mahometa, zamordowany w walkach o władzę w rodzącym się islamie.

07.09.2003

Czyta się kilka minut

Centrum Nadżafu to także quasi-państewko islamskie: wstępu doń nie mają wojska koalicji - z woli szyickich duchownych. Nie ma jednak anarchii, działają szkoły, szpitale i garkuchnie, finansowane przez Mahometa Baqira Al-Hakima i jego Najwyższą Radę Rewolucji Islamskiej (SCIRI) - ugrupowanie postulujące “państwo boże", ale opowiadające się za współpracą z USA i demokratyzacją kraju. SCIRI dziś - po miesiącach (pokojowej) walki o dusze 15 mln irackich szyitów między różnymi ajatollachami, która trwa od upadku dyktatury - to najbardziej wpływowa organizacja szyicka.

Do minionego piątku autorytet Al-Hakima i podporządkowana SCIRI quasi-policja starczały dla społecznej samo-organizacji. Okazały się niewystarczające w konfrontacji z profesjonalnymi zabójcami - zapewne agentami Saddama, sprzymierzonymi z zawodowymi terrorystami, przenikającymi przez dziurawe granice do Iraku. Cynizm, który pozwolił zdetonować 700-kilogramową bombę w tłumie opuszczającym meczet - skutek: śmierć stu ludzi, w tym Al-Hakima - sugeruje, że sprawcami zamachu nie były grupy konkurujące z Al-Hakimem. Owszem, grożono mu śmiercią, a radykalni szyici krytykowali jego współpracę z Amerykanami. Trudno jednak przyjąć, by np. szyicki radykał Mahomet Bakr As-Sadr, rządzący pobliską Kufą, poświęcił setkę ziomków dla zabicia rywala.

Co było celem ataku? Prócz zabicia Al-Hakima to samo, co w przypadku zamachu na siedzibę ONZ: destabilizacja odbudowy i pozytywnego wpływu sił zewnętrznych (ONZ) i wewnętrznych (szyici). Al-Hakim - za Saddama prześladowany i przez 23 lata żyjący na emigracji w Iranie, na którego Saddam kazał przeprowadzić siedem zamachów - stał się liderem społeczności szyickiej. Do tego umiarkowanym, gotowym do reform i wzywającym rodaków do cierpliwości.

A jakie mogą być skutki zamachu? Uderza on w społeczność szyicką i w społeczeństwo irackie, i to w sytuacji, gdy Rada Zarządzająca przygotowuje konstytucję i zapowiada na przyszły rok wybory. Zwłaszcza pisanie konstytucji będzie trudne: grupy etniczne w Radzie mają różne wizje organizacji i charakteru państwa. Mord w Nadżafie pogarsza perspektywy arabskiej demokracji. Może zradykalizować szyitów, odgrzać spory między nimi a sunnitami. Jeśli nawet nie dojdzie do wojny domowej, Irak może nie przetrwać jako jedno państwo. Aby temu zapobiec, potrzebny jest - zamiast ambicjonalnych sporów na forum ONZ - jeszcze większy wysiłek krajów, które były “za" i “przeciw" wojnie. Irak to dziś największe wyzwanie dla społeczności międzynarodowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2003