Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Determinacji Prezydenta w jego staraniach, by przed Komisją nie zeznawać, nie wyjaśniają względy prestiżowo-ambicjonalne, skądinąd zrozumiałe. Spośród świadków Komisji tylko Jerzy Urban sprawiał wrażenie, że taka rola mu odpowiada. Prezydent od początku chciał zaś jej uniknąć. Gdy wezwanie stało się prawdopodobne, zapowiedział, że wezwie na arbitra Trybunał Konstytucyjny. Posunął się też publicznie do kpin, że miałby Komisji do zaoferowania więcej jako tancerz i śpiewak. Zagadkowe zachowanie jak na osobę tak dbałą o własny wizerunek i notowania sondażowe. Determinacja granicząca z desperacją zawsze rodzi pytania o jej przyczyny.
Prezydent musiał mieć świadomość, że podważa autorytet sprawowanego urzędu. A mimo to stoczył dramatyczny bój o to, by pod przysięgą i w sposób publiczny nie przyczynić się do wyjaśniania tego, co, jak sam twierdził, wyjaśnione być winno. W zderzeniu deklaracji z postępowaniem prezydent Kwaśniewski przegrał. A to, co “wygrał", zwycięstwem polskiej demokracji nie jest.