Wysłannik

Kto jak kto, ale Paweł Apostoł na pewno miałby prawo obnosić się ze swoimi zasługami i wywyższać ponad apostołów.

27.06.2015

Czyta się kilka minut

Nikt inny, przynajmniej w oczach jemu współczesnych, nie mógłby z nim konkurować w kwestii zasług dla Kościoła. Paweł miał tego świadomość, ale wiedział również, że te sukcesy są tylko po części jego zasługą. „Wiedział, że nie wiedział”, jak to jest z działaniem Pana Boga, nie próbował się przed Nim rozliczać, ani tym bardziej zaglądać Bogu w karty. Dla Pawła jedno było pewne: Bóg wie, co robi, gdyż nawet szatan dla Niego pracuje. „Abym zaś ogromem objawień nie pysznił się – mówi Paweł – w moje ciało został wbity kolec, jakby wysłannik szatana, który mnie policzkuje, abym nie unosił się pychą. Dlatego trzy razy prosiłem Pana, aby odstąpił ode mnie, ale Pan mi odpowiedział: »Wystarcza ci moja łaska. Moc okazuje swoją skuteczność w słabości«. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa”.

Nie wiemy, co to za kolec tkwi w ciele Pawła, lecz nie jest to też takie ważne. Istotne, że ów posłaniec szatana spełnia pożyteczną rolę. Wbrew sobie ustawia wszystko na swoim miejscu – zaprowadza w ludzkiej duszy porządek według Bożego planu. Spełnia to, czego pragnie Bóg. Przekonuje Pawła, że jego trud, taki, na jaki go stać, zawsze ułomny, Bogu wystarcza. Apostoł widzi, że jego praca misyjna przynosi obfity owoc; Jezus przygarnia do siebie coraz więcej ludzi. Chciałoby się powiedzieć – wbrew słabości apostołów. Powiedzieć tak jednak nie można, gdyż ta słabość zabezpiecza apostoła przed przypisywaniem sobie nieswoich zasług. Wszystko jest dziełem Boga.

Jezus powiedział: „Kiedy wykonacie wszystko, co wam polecono, mówcie: »Jesteśmy nieużytecznymi sługami, zrobiliśmy, co trzeba było zrobić«”. Paweł nie może nawet tego powiedzieć, gdyż wie, że zawsze można więcej i lepiej. Dzięki tej wiedzy oraz pokorze apostoł nie zamartwia się warunkami, w jakich przychodzi mu żyć. Nie jest sam.

Ksiądz Jan Kaczkowski, człowiek, który wie, czym jest ów kolec wbity w ciało, mówi: „Pan Bóg jest niezmienny. Trzeba więc zrobić matematyczne założenie, że jest z nami zawsze. Nie tylko wtedy, gdy jesteśmy piękni, młodzi i bogaci, ale także wtedy, gdy z tego wszystkiego zostało tylko »i«. (...) Kiedy zawalił nam się cały świat, ciężko jest powiedzieć: Panie Boże, ufam Tobie. Jesteś zawsze po mojej stronie. Musimy się wtedy chwycić za uzdę naszych emocji. Nauczyć się je obsługiwać. Ja nigdy w życiu nie miałem pretensji do Pana Boga o moją chorobę. (...) Mam 37 lat i bardzo chętnie bym pożył. Jestem głodny życia, jestem sybarytą. Jak patrzę na te czekoladki, to bym je od razu chapsnął... Ten nowotwór w sensie ludzkim jest porażką systemu. Ale skoro on już powstał, to niech on będzie narzędziem do robienia czegoś dobrego. (...) Muszę powiedzieć, że teraz moje życie jest pełniejsze, z pewnością, o dziwo, szczęśliwsze”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2015