Wyklęty powstań, ludu ziemi

Kiedy weźmiecie do ręki to wydanie „Tygodnika”, będziecie już prawdopodobnie wiedzieć, jaki jest efekt zaplanowanego na wtorek głosowania w parlamencie brytyjskim.

14.01.2019

Czyta się kilka minut

To rzecz jasna głosowanie nad umową o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii, to samo, które miało się odbyć w grudniu, ale zostało przesunięte, bo premier Theresa May zorientowała się, że w tamtym momencie przegra je z kretesem. Państwo już wiecie, czy jej założenie, że 15 stycznia jej się uda, było słuszne.

Mam tymczasem nieustające poczucie, że kwestia brexitu jest jakoś stanowczo zbyt płytko i pobieżnie omawiana w polskich mediach. Najbardziej pochylają się nad nią publicyści usiłujący wykorzystać ten stan chaosu w Wielkiej Brytanii do lokalnej walki partyjnej, opinia publiczna jednak wydaje się dość mocno zdezorientowana, ale chyba też nie do końca przejęta powagą tej sytuacji. A to mnie dziwi – przecież Wielka Brytania to właściwie wice-Polska, dom dla tak wielu z nas, że doprawdy nie wiem, czemu się tym tak powierzchownie interesujemy tu, w kraju-matce.

Gdyby komuś zamarzyło się jednak większe rozeznanie, to polecałabym zacząć od zobaczenia filmu, który dopiero co został udostępniony szerokiej publiczności. W „Brexit” główną rolę zagrał Benedict Cumberbatch, wcielający się w postać Dominika Cummingsa – szarej eminencji organizacji Vote Leave, outsidera politycznego, zwolennika zmiany status quo, który – tak przynajmniej wynika z filmu – w ogromnej mierze przyczynił się do ostatecznego wyniku referendum. Lewicowe media już zdążyły uznać film za gniot, którego autor uległ fascynacji osobą głównego bohatera, na prawicy ma się rozumieć film przyjęto z ciepłym zrozumieniem. Niezależnie od ocen, z filmu wynika jasno: brexitowcy zrozumieli coś, czego politycy głównego nurtu długo nie mogli dostrzec (w filmie to dość toporna metafora szumu, pomruku, jaki słyszy od czasu do czasu geniusz strategii politycznej, czyli Cummings). Odpowiednio zmotywowani ludzie naprawdę pragną zawrócenia Tamizy kijem. I są gotowi się zmobilizować, by tego dzieła dokonać.

Cokolwiek wydarzy się dalej (mój walijski kolega zamieszkały w Polsce uparcie twierdzi, że nie będzie żadnego brexitu, idąc za tokiem myślenia lorda Andrew Adonisa, który rzekł ostatnio, że ponowne referendum, wbrew krytykom, nie będzie zdradą głosu ludu, bo nie można zdradzić ludu oddając mu ponownie głos) – dobrze jest przyglądać się polskiej zastępczej ojczyźnie, ot choćby po to, by zobaczyć, jak pomiędzy naszymi krajami przepływają nie tylko środki finansowe i siła robocza, ale również najbardziej niepokojące idee.

Ich reprezentantką może być choćby Katie Hopkins – prawdziwa koryfeuszka brexitu, miłośniczka Donalda Trumpa, efemeryczna felietonistka dziwnych mediów, dobra znajoma posła Dominika Tarczyńskiego. Furorę w sieci zrobił jej filmik, w którym idzie ona po warszawskiej ulicy wychwalając politykę imigracyjną Prawa i Sprawiedliwości, porównując Warszawę do Paryża z czasów, nim stał się „gównianą dziurą z Trzeciego Świata”. Polskę kocha również Tommy Robins – działacz antyislamski, gość na Marszu Niepodległości w Warszawie, którego aresztowanie latem 2018 r. poderwało posłankę Krystynę Pawłowicz do działania – wezwała wszak Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich do ruszenia mu na ratunek, nim pojmanego przez „lewacko-islamskie władze brytyjskie” zabiją „islamscy więźniowie”. Czy jeśli dodam, że zdjęciami z Robinsem chwali się poseł Tarczyński, to kogoś zaskoczę?

Warto też może przyjrzeć się najnowszej gwieździe tego mrocznego firmamentu, Jamesowi Goddardowi – rosnącemu na lidera brytyjskiej wersji ruchu „żółtych kamizelek”, który to ruch, w przeciwieństwie do wciąż różnorodnego ideologicznie w swej masie francuskiego starszego brata, coraz mocniej przejmowany jest przez skrajną prawicę. Goddard zasłynął kilka dni temu nagraniem, w którym na ulicy razem z kilkoma kolegami atakuje słownie deputowaną do parlamentu Anne Soubry, chodząc za nią krok w krok i nazywając nazistką. Ale rzecz jasna Goddard był figurą popularną znacznie wcześniej – nie od dziś wszak działał intensywnie w sieci, namawiając swoich zwolenników do wpłacania pieniędzy na jego działalność polityczną i doskonale radząc sobie z monetyzacją nienawiści. Po zdarzeniu z posłanką Facebook zamknął mu konto, dzięki czemu Goddard doszlusował do Robinsa i obecnie też chętnie pozuje na ofiarę lewackiej politpoprawności i tłamszenia wolności słowa przez zakłamane elity.

Tymczasem we włoskiej miejscowości Colleopardo guru ich wszystkich, dobry kolega kolegi naszego rządu Roberta Salviniego, Steve Bannon, pomaga właśnie fundacji powiązanej ze środowiskami kościelnych tradycjonalistów przejąć opustoszały klasztor, by tam zorganizować siedzibę nacjonalistycznej międzynarodówki (jakkolwiek głupio brzmi ów oksymoron). I choć trudno mi sobie wyobrazić posła Tarczyńskiego w mnisiej celi, to czuję, że tam byłby gotów na takie poświęcenie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2019