Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na wojnie nie każdy jest żołnierzem”. Tym hasłem reklamowano polską grę „This War of Mine” (Ta moja wojna), pokazującą wojnę z perspektywy cywilów, którzy, by przeżyć, muszą dokonywać tragicznych wyborów. Gra zdobyła dziesiątki nagród, a jej poważne analizy drukowały „Washington Post” i „New York Times”. Teraz ma trafić na listę lektur uzupełniających dla liceum. Obok Kafki, Borgesa, Mrożka.
„Poprzez włączanie gier do systemu edukacji będziemy poszerzać naszą wyobraźnię i wnosić coś nowego do kultury” – powiedział premier Mateusz Morawiecki, ogłaszając tę decyzję. Gry służą edukacji od lat, ale dotąd pomagały w nauce przedmiotów ścisłych czy języków. Nigdy humanistyki.
To śmiały projekt. Gry zmagają się z reputacją (dziś już często niesprawiedliwą) płytkiej rozrywki. Ale otwarcie szkoły na taki sposób opowiadania rzeczywistości może uwrażliwić uczniów na doświadczenia odległe od ich codzienności. Nie tylko dlatego, że gry są naturalnym medium dla trzeciego już pokolenia.
„Mamy jedną przewagę nad literaturą czy książką – mówił „Tygodnikowi” w 2014 r. Paweł Miechowski, główny scenarzysta firmy 11 bit studios, która stworzyła grę. – Każda decyzja gracza ma konsekwencje, możemy więc wciągnąć go głębiej w opowieść, bo on sam ją tworzy”.
Nie tylko Polska eksperymentuje z nowatorskimi zastosowaniami gier. Amerykańska Federalna Administracja Leków właśnie po raz pierwszy zatwierdziła użycie gry w terapii. „EndeavorRx” ma leczyć ADHD u dzieci. W badaniach klinicznych (prowadzonych na zlecenie producenta) u 30 proc. pacjentów objawy ustąpiły. ©