Wydział Wprost

Zdumienie - to narastające uczucie towarzyszyło mi podczas lektury tekstu “Wydział Papież" w tygodniku “Wprost" z 8 maja 2005 r. Mimo kontrowersji wokół sposobu, w jaki szef Instytutu Pamięci Narodowej poinformował Polaków o domniemanej współpracy z SB o. Konrada Hejmy, tygodnik postawił pytanie: “czy ks. Maliński to agent »Delta«?" To, że jedno z najbardziej znanych polskich pism ryzykuje utratę wiarygodności, jestem w stanie jakoś przeboleć; z tym, że na tak wątłych podstawach osądza i skazuje, a zaraz potem dokonuje egzekucji, bo to jest medialna egzekucja, pogodzić się nie sposób.

Myślę, że mimo różnicy wieku mogę nazywać ks. Mieczysława Malińskiego przyjacielem. Udzielił mi ślubu, ochrzcił dwóch moich synów i - jeśli Bóg pozwoli - udzieli tego sakramentu także trzeciemu, który ma się urodzić. Znam ks. Malińskiego od lat, a najbliższe mi osoby znają go jeszcze dłużej. Wiem jednak, że służby specjalne PRL potrafiły łamać ludzi w najpodlejszy sposób - donosicielami bywali nawet najbliżsi krewni i przyjaciele, dlatego nie mogę i nie chcę używać tak osobistego argumentu w polemice z publikacją tygodnika. Tyle że nie muszę - wystarczy analiza samego tekstu.

Wątpliwości budzi już sama teza, oparta na badaniach anonimowych “historyków IPN". Opatrzona wprawdzie znakiem zapytania, ale także zdjęciem oskarżonego kapłana. Autorzy tekstu wiedzą, jakie konsekwencje rodzi taki sposób postawienia zarzutu, ale o żadnym domniemaniu niewinności nie ma mowy. “Maliński to ostatnia osoba, która ma moralne prawo, by wypowiadać się na temat o. Hejmy" - mówi cytowany w tekście Andrzej Grajewski, członek kolegium IPN. “Według mnie ks. Maliński nie powinien się tłumaczyć" - stwierdza szef tegoż, prof. Leon Kieres. Z kontekstu wynika, że oba cytaty znoszą się, ale nie zaprząta to uwagi tygodnika.

Ciekawa byłaby z pewnością próba dotarcia do motywów działania domniemanego współpracownika SB - zbadanie, co mogło skłonić człowieka - który razem z ks. Karolem Wojtyłą jeszcze w czasie okupacji wstąpił do tajnego seminarium duchownego - do zdrady Przyjaciela. I ten wątek “Wprost" omija, chociaż... nie, jest przecież fragment esbeckiej notatki z “charakterystyką" ks. Malińskiego: “Zamiłowanie do samochodu, częste wyjazdy, wypoczynek poza miejscem zamieszkania, a nie krzewienie wiary, do której sam zresztą nie jest przekonany". I już, wystarczy, oto motywy! Nie dość, że cytat jest obrzydliwy, jeszcze nic się tu nie klei. “Zamiłowanie do samochodu"? Sprawdzenie, czym jeździ ksiądz - na oko dwudziestoletnia Toyota - słabo pasowałoby do układanki. “Wypoczynek poza miejscem zamieszkania"? Rozumiem, że nie było wolnego fotoreportera, by sfotografować drewniany domek księdza w nadmorskich Dębkach, który przypomina raczej - co tu kryć - siermiężny barak. Nie było też czasu (bo pewnie nie woli?), by porozmawiać z uczestnikami codziennych, dębkowskich nabożeństw. “Do której sam zresztą nie jest przekonany" - czy warto pisać, że ostatniego lata lekarze zabronili księdzu odprawiania Mszy, bo wiąże się to w jego przypadku z ogromnymi emocjami? Ale to przecież żaden argument - chorobę serca można symulować, a zwolnienie - załatwić. Szkoda, że w “notatce" nie ma opinii, że książki ks. Malińskiego dniami i nocami pisali pracownicy Urzędu ds. Wyznań - “Wprost" i to, bez zmrużenia oka, zapewne by opublikował.

Piszę te słowa na komputerze odległym od redakcji tygodnika “Wprost" raptem kilka kilometrów, jednak w sposobie pojmowania dziennikarskiej rzetelności dzielą nas lata świetlne. Jest bowiem coś jeszcze, co zostawiłem na - wyjątkowo niesmaczny - deser. O innej już - znów jednak wymienionej z imienia i nazwiska - osobie, która też “mogła być jednym z agentów", dziennikarze piszą: “w rozmowie z »Wprost« zaprzeczył, by kiedykolwiek pracował dla SB. Tak jak niemal każdy z ujawnionych dotychczas agentów bezpieki". Można umyć ręce, bo “czymże jest prawda?". Potwierdza - a więc był agentem. Zaprzecza - czyli był agentem, tylko nie chce się przyznać. Dla kolejnych osób, którym “Wprost" chce zgotować śmierć cywilną, wybór jest wręcz oszałamiający. Dla Wydziału Wprost winny jest każdy, tylko prawdziwa “Delta" podczas lektury krztusi się gdzieś ze śmiechu.

WOJCIECH SZELĄG, autor jest dziennikarzem Telewizji Polsat

***

Redakcja pisma “Wprost" nie zdecydowała się skorzystać z możliwości opublikowania listu na swoich łamach.

REDAKCJA “TP"

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2005