Wy, aktory

W przeciągu 30 lat od premiery filmu Holland diametralnie zmieniła się sytuacja polityczna i teatr przestał być enklawą pozornej wolności. Pozostał sprawdzianem uczciwości.

09.12.2008

Czyta się kilka minut

Jest fascynującym paradoksem, że próba ukazania widzom nagiego, odartego z iluzji teatru prowadzić musi do pomnożenia poziomów teatralności. W opolskich "Aktorach prowincjonalnych" Agnieszki Holland i Anny Smolar publiczność na scenę wprowadzana jest poprzez teatralne korytarze, zagląda do garderób, mija przygotowujący się do pracy personel techniczny, przeciska się między zakurzonymi dekoracjami. Następnie zostaje usadzona na ruchomej obrotówce, dzięki czemu ma możliwość oglądania wszystkich teatralnych czterech stron świata: głębi sceny, kulis, widowni, urządzeń.

Maszyneria inscenizacyjna opolskiego spektaklu jest imponująca i funkcjonuje jak w przysłowiowym zegarku. Aktorzy i nieaktorzy (na scenie pojawiają się pracownicy wszystkich szczebli, od garderobianych i brygadzistów do dyrektora) przeskakują między piętrami iluzji, przedstawiając to teatralną grę, to życiową realność, ale też ingerencje życia w teatralną fikcję i teatralizowanie życia. Napięcie, jakie rodzi się pomiędzy tymi poziomami, jest najciekawszym i najbardziej wartościowym elementem opolskiego przedstawienia; fascynująco gmatwa obraz realistycznie, wręcz rodzajowo przedstawionego mikrokosmosu sceny, zaplecza, teatralnego bufetu i aktorskich mieszkań.

W warstwie fabularnej spektakl jest sceniczną realizacją scenariusza świetnego filmu Holland - oglądamy więc losy aktorskiego małżeństwa Krzysztofa i Anny, ich życie w teatrze i poza nim, nieporozumienia, rozczarowania, zawiedzione nadzieje, nieudane próby buntu, trudne wybory. W ciągu 30 lat od kinowej premiery diametralnie zmieniła się sytuacja polityczna, przez co spektakl uboższy jest o bardzo istotną warstwę - teatr przestaje mieć wymiar enklawy pozornej wolności, nie może służyć ani jako schronienie przed rzeczywistością, ani jako narzędzie walki o lepszą przyszłość. Także "Wyzwolenie", którego premierę przygotowują bohaterowie, przestaje być pułapką na myszy dla partyjnych cenzorów, tajniaków, konformistów i opozycjonistów. Pozostaje natomiast sprawdzianem uczciwości teatru - i ludzi.

Konrada gra Krzysztof (bardzo dobry Maciej Namysło); utalentowany, inteligent­ny, dociekliwy aktor walczy o sens i prawdę: spiera się z reżyserem-karierowiczem, szuka porozumienia z próżnymi, zazdrosnymi, małostkowymi kolegami, pracuje nad zgłębieniem sensów tekstu Wyspiańskiego i nad własnym monodramem według "Iwanowa" Czechowa. Poniesie jednak klęskę na każdym polu; mimo buntu wystąpi ostatecznie w kretyńskiej, pseudonowoczesnej inscenizacji "Wyzwolenia", gdzie Konrad uprawia wrestling z Maskami zagrzewany do boju przez Muzę-cheerleaderkę, i skuszony karierą w stolicy straci pracę w rodzimym teatrze. W życiu osobistym podąży zaś drogą Iwanowa, wyładowując frustracje na bliskich, raniąc przyjaciół i niszcząc małżeństwo z aktorką teatru lalek, Anną (poruszająca Aleksandra Cwen).

Krzysztof z wysiłkiem szuka właściwego, czystego, autentycznego tonu w kakofonii myśli fałszywych, nieprzeżytych, zapożyczonych. Pozostałym uczestnikom teatralnego targowiska próżności rzuca w twarz oskarżenie, że przestali być ludźmi: "Wy aktory. Tak - to wszystko udanie". Równocześnie sam nie potrafi oddzielić życia od teatru; mówi cytatami, zatraca się w patosie, skupiony na swoich pozach, nie dostrzega partnerów. Zagubił się między sprzecznymi wymogami sceny i domu.

Dramat Krzysztofa nie ma jednak szans na rozwinięcie się w dramat Konrada. Realizatorzy spektaklu nie oparli się pokusie wprowadzenia do niego aktualnej satyry. Zarysowany początkowo z rozmachem obraz teatru jako przedziwnego laboratorium, gdzie dokonuje się niebezpiecznych eksperymentów mieszania prawdy z fikcją, sprowadzony zostaje w efekcie do dosyć płaskiej karykatury: gra w telenowelach, walka o etaty, chciwość związków zawodowych, nepotyzm, droga do kariery przez łóżko, sfrustrowane seksualnie prowincjonalne recenzentki i wyrachowani, wszechmocni stołeczni recenzenci-lanserzy...

Wszystko to celnie podpatrzone, momentami zabawne - ale ostatecznie nieciekawe i banalne. I w niczym nieprzybliżające widza do tego nienazwanego czegoś, co powoduje, że gdy w króciutkiej animowanej scenie Aleksandra Cwen przedstawia dramatyczne losy podobnej do siebie smutnej, wielkookiej lalki, publiczność wzruszona wstrzymuje oddech, a następnie nagradza ją spontanicznymi brawami. Kompromisowa formuła prawdy, która stoi u podstaw dwoistej sztuki teatru, niekoniecznie musi być czymś nagannym.

AKTORZY PROWINCJONALNI, wg scenariusza Agnieszki Holland i Witolda Zatorskiego, reż.: Agnieszka Holland, Anna Smolar, adaptacja i dramaturgia: Iga Gańczarczyk, Magdalena Stojowska, scenogr.: Magdalena Maciejewska, kost.: Katarzyna Lewińska, muz.: Antoni Łazarkiewicz, premiera w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu 6 grudnia 2008 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2008