Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prawda, że wydawcy mają skłonność do chowania sprostowań w mało widocznych miejscach w gazecie i do odwlekania ich publikacji. Z drugiej jednak strony, osoby domagające się sprostowań często pod pojęcie sprostowania podciągają polemiki. Zobowiązanie wydawców do publikacji sprostowania takiej wielkości, jak cały artykuł z jednym przekłamaniem, uprawomocni tę ambicję, która zabija dziennikarstwo. Wyobraźmy sobie kilkukolumnowe wywody polityków "o wszystkim" w najbardziej poczytnych gazetach, pod pretekstem prostowania błędnych informacji. Prawdą jest też, że rozpatrywanie spraw przez sądy trwa zbyt długo. Jednak tworzenie kolejnych kategorii spraw uprzywilejowanych (na wzór sporów wyborczych) bez usprawnienia sądownictwa stworzy nowe problemy. Z kolei kary może i powinny być dotkliwe, ale w granicach zdrowego rozsądku. Inaczej zniweczą wolność słowa, a przynajmniej pogłębią istniejącą już dziś nierówność w korzystaniu z wolności słowa przez wielkie koncerny medialne i przez media niezamożne (jak prasa lokalna). A wyłączna odpowiedzialność redaktora naczelnego będzie skutkować wewnętrzną cenzurą w redakcjach.
Wygląda więc na to, że Samoobrona chce przeprowadzić zmiany, które "zdyscyplinują" dziennikarzy. A, jak wiadomo, akurat ta partia ma powody, by szczególnie obawiać się wolnego słowa. Pozostaje mieć nadzieję, że ustawa w takim kształcie nie przejdzie, a jeśli już, to że obali ją Trybunał Konstytucyjny. Chyba że przedtem Trybunał zostanie zdyscyplinowany...