Wolność słowa wg Samoobrony

Prawo i Sprawiedliwość dało swojemu koalicjantowi, Samoobronie, inicjatywę w zakresie zmiany obowiązującego prawa prasowego. Partia Andrzeja Leppera przygotowała projekt, który przewiduje m.in. bardzo krótkie terminy rozpatrywania przez sądy sporów z tytułu prawa prasowego; nakaz umieszczania sprostowań w tym samym miejscu, pisanych tą samą czcionką co pierwotny tekst oraz tej samej co on wielkości; rygorystyczne kary finansowe dla wydawców i odpowiedzialność prawną wyłącznie redaktorów naczelnych.

09.07.2007

Czyta się kilka minut

Prawda, że wydawcy mają skłonność do chowania sprostowań w mało widocznych miejscach w gazecie i do odwlekania ich publikacji. Z drugiej jednak strony, osoby domagające się sprostowań często pod pojęcie sprostowania podciągają polemiki. Zobowiązanie wydawców do publikacji sprostowania takiej wielkości, jak cały artykuł z jednym przekłamaniem, uprawomocni tę ambicję, która zabija dziennikarstwo. Wyobraźmy sobie kilkukolumnowe wywody polityków "o wszystkim" w najbardziej poczytnych gazetach, pod pretekstem prostowania błędnych informacji. Prawdą jest też, że rozpatrywanie spraw przez sądy trwa zbyt długo. Jednak tworzenie kolejnych kategorii spraw uprzywilejowanych (na wzór sporów wyborczych) bez usprawnienia sądownictwa stworzy nowe problemy. Z kolei kary może i powinny być dotkliwe, ale w granicach zdrowego rozsądku. Inaczej zniweczą wolność słowa, a przynajmniej pogłębią istniejącą już dziś nierówność w korzystaniu z wolności słowa przez wielkie koncerny medialne i przez media niezamożne (jak prasa lokalna). A wyłączna odpowiedzialność redaktora naczelnego będzie skutkować wewnętrzną cenzurą w redakcjach.

Wygląda więc na to, że Samoobrona chce przeprowadzić zmiany, które "zdyscyplinują" dziennikarzy. A, jak wiadomo, akurat ta partia ma powody, by szczególnie obawiać się wolnego słowa. Pozostaje mieć nadzieję, że ustawa w takim kształcie nie przejdzie, a jeśli już, to że obali ją Trybunał Konstytucyjny. Chyba że przedtem Trybunał zostanie zdyscyplinowany...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2007