Wojna z importu

Co robił w siedzibie Episkopatu kontrowersyjny amerykański psycholog walczący ze środowiskami LGBT? Rzecznik polskich biskupów dystansuje się od poglądów Paula Camerona.

16.10.2016

Czyta się kilka minut

Paul Cameron w Sejmie, 11 października 2016 r. / Fot. Stanisław Kowalczuk / EAST NEWS
Paul Cameron w Sejmie, 11 października 2016 r. / Fot. Stanisław Kowalczuk / EAST NEWS

Gawędziarz. Interesujący, dowcipny i przede wszystkim dzielny – jest ofiarą nagonki, nie poddaje się jednak.

– Czy homoseksualizm jest niebezpieczny? – mówca zawiesza głos. Słuchacze, którzy 12 października przyszli do Biblioteki Miejskiej w Jaworznie na wykład dr. Paula Camerona, z uwagą czekają na odpowiedź. – W Piśmie Świętym, w tradycji judaistycznej, chrześcijańskiej i muzułmańskiej mamy przykład Sodomy, w której wszyscy mężczyźni byli homoseksualistami. I Bóg tak bardzo znienawidził to, co robili, że postanowił zainterweniować.

Dr Cameron nie dodaje już, w jaki sposób Bóg interweniuje (i że w opowieści o Sodomie nie o homoseksualizm w dzisiejszym rozumieniu chodzi). Takie niedopowiedzenia zdarzają się podczas wykładu często – budują klimat wzajemnego porozumienia.

– Amerykańscy psychologowie i psychiatrzy – kontynuuje – mówili, że nie ma co rozmawiać o Sodomie. Stwierdzili, że zbadali ten temat, i orzekli, że homoseksualizm jest zdrowy i normalny tak jak heteroseksualizm.

Zauważa, że kto dowodzi czegoś przeciwnego, jest szykanowany. Ale nie dlatego, że ma złą metodologię badań – długo nie wyjaśnia, dlaczego więc. W końcu pokazuje wyniki swoich dociekań. Przeglądając znalezione w Google News informacje na temat przypadków molestowania nieletnich stwierdził, że amerykańscy psychologowie i psychiatrzy (19 przypadków) częściej molestowali chłopców, a inni lekarze (10 przypadków) – dziewczynki. – Może to świadczyć, że wśród psychologów i psychiatrów homoseksualistów jest więcej – zauważa, pozostawiając słuchaczom dopowiedzenie sobie, dlaczego jest prześladowany.

– Takiego wykładu nie mógłbym wygłosić w Stanach Zjednoczonych czy w Niemczech – przyznaje z aprobatą dla audytorium.

Obecni czują się wyróżnieni.

Specjalista

Paul Cameron przyjechał na zaproszenie Fundacji Życie i Rodzina, która organizuje m.in. akcje plakatowe z hasłami skierowanymi przeciw homoseksualistom (np. „Pedofilia wiąże się z homoseksualizmem”, „Homoseksualizm = wczesna śmierć”). To amerykański psycholog, który w latach 60. wyrobił sobie markę badaniami nad biernym paleniem, a w latach 80. zajął się badaniem szkodliwości zachowań homoseksualnych. Środowisko naukowe zarzuciło mu wówczas stosowanie błędnej metodologii, ale organizatorzy wizyty w Polsce przedstawiają go jako wybitnego badacza homoseksualizmu, publikującego w najbardziej prestiżowych czasopismach naukowych, m.in. w „British Medical Journal”.

W naszym kraju dr Cameron przebywał od 10 do 17 października, mając spotkania m.in. we Wrocławiu, Jaworznie i Krakowie. 11 października, na zaproszenie Ruchu Narodowego, miał wykład w Sejmie – przeciwko czemu protestowały środowiska LGBT. Najbardziej jednak spektakularny okazał się początek wizyty – 10 października Paul Cameron był gościem konferencji zorganizowanej w siedzibie Episkopatu Polski. Innym jej uczestnikiem był dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin, ks. Przemysław Drąg.

Podczas wszystkich tych spotkań amerykański psycholog przekonywał, że aktywność homoseksualna jest szkodliwa nie tylko dla samych homoseksualistów, ale także dla społeczeństwa. Według niego statystyki wskazują, że o ile udało się opanować epidemię AIDS wśród prostytutek i narkomanów, o tyle wśród gejów szerzy się ona nadal. Cameron dopowiadał, że geje nie potrafią się po prostu troszczyć o siebie nawzajem, a społeczeństwo obciążone jest olbrzymimi kosztami leczenia zakażonych wirusem HIV.

Badacz

Najgorsze jednak jest zagrożenie dzieci. W latach 2011-16, korzystając z internetu według wspomnianej już metody, Cameron skatalogował sto przypadków molestowania dzieci w Polsce. Okazało się, że w 47 przypadkach nadużycie miało charakter – jak to nazywa – „homoseksualny” (mężczyzna molestował chłopca). Według niego, „nadreprezentacja pedofilów homoseksualnych” jest zbieżna z podobnymi badaniami w innych krajach.

Dr Cameron przyglądnął się także, jakie skutki przyniósł program szerzenia tolerancji w amerykańskich szkołach. Zauważył, że liczba nastolatków deklarujących orientację homoseksualną wzrosła w ciągu kilku lat z 5 proc. do 8 proc. Program ten, jego zdaniem, przyniósł deprawację młodzieży.

„Twarde badania bronią się same” – mówił ks. Przemysław Drąg, komentując wystąpienie psychologa. Zdaniem dyrektora Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin „należy uwzględnić wyniki badań dr. Camerona, żeby w Polsce stanowczo sprzeciwić się naciskom homolobby, prowadzonym ostatnio choćby przez kampanię społeczną »Przekażmy sobie znak pokoju«” – relacjonowała konferencję z udziałem obu mówców Katolicka Agencja Informacyjna. Co ciekawe, dziennikarz KAI nie wspomniał o miejscu, w którym spotkanie się odbywało.

Kłopoty

Lista organizacji, które zdystansowały się wobec Camerona, jest długa. W 1983 r. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA) – którego był członkiem – wezwało go przed komisję etyczną w sprawie konieczności przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego. Cameron wystąpił wówczas o rezygnację z członkostwa; odmówiono mu, ponieważ APA nie pozwala na rezygnację w trakcie trwania postępowania wyjaśniającego (do dziś Cameron głosi, że sam wystąpił z tej „autorytarnej instytucji”). Nie współpracował z komisją i został pozbawiony członkostwa. Rzecznik APA powiedział „The Boston Globe” w 2005 r., że „jego metodologia jest kiepska”.

W 1984 r. Towarzystwo Psychologiczne stanu Nebraska (NPA) wydało oświadczenie, w którym „dystansuje się wobec interpretacji literatury naukowej dokonywanej przez dr. Camerona”.

W 1986 r. Amerykańskie Towarzystwo Socjologiczne (ASA) wydało oświadczenie, w którym „oficjalnie i publicznie stwierdza, że Paul Cameron nie jest socjologiem, i potępia jego konsekwentne błędne interpretowanie badań socjologicznych”.

W 1996 r. Kanadyjskie Towarzystwo Psychologiczne (CPA) podpisało oświadczenie, zgodnie z którym Cameron „konsekwentnie myli się w swoich interpretacjach i opisach badań naukowych nad seksualnością i homoseksualizmem”.

13 października 2016 r. Zarząd Warszawskiego Oddziału Terenowego Polskiego Towarzystwa Psychologicznego poinformował, że „treści prezentowane przez dr. Paula Camerona podczas jego wystąpienia w polskim Parlamencie w dniu 11 października 2016 r. nie oddają stanu aktualnej wiedzy psychologicznej”. „Pragniemy podkreślić, że pseudo-badania prowadzone przez dr. Camerona nie spełniają standardów metodologicznych i nie są uznawane za badania naukowe” – napisali polscy psychologowie.

„Tygodnik Powszechny” sprawdził też publikację Camerona w prestiżowym „British Medical Journal” – okazał się nią... list do redakcji, dotyczący wielkości populacji homoseksualistów w społeczeństwie (Amerykanin twierdził, że jest wyższa niż trzyprocentowy odsetek, który się zwykle przyjmuje).

Walka

Podczas wykładu w Jaworznie Cameron się nie narzucał – raczej dawał sugestie, podpowiadał. Na pytanie o krytykę w jego biograficznej nocie w Wikipedii odpowiadał, że ludzie prowadzący tę internetową encyklopedię „są bardzo progejowscy”. Przyznawał, że jego badania nie są doskonałe (jak każde), „innymi jednak nie dysponujemy”. A niebezpieczeństwo jest zbyt realne, by się nim nie zajmować. Dlatego też sięgał po obrazowe porównania: „Gdyby narkomani byli równie odważni, by wyjść na ulice i nazywać nas narkotykofobami, możliwe, że byliby w takiej samej sytuacji, w jakiej są teraz geje”. Albo: „Jeśli nie przeciwstawimy się gejom, będziemy w takiej sytuacji jak Japonia, gdzie sprzedaje się więcej pieluch dla dorosłych niż dla dzieci”.

Jego zdaniem zło dokonywane w ukryciu, np. w domu, także jest szkodliwe społecznie („Boleśnie się o tym przekonał ostatnio Trump”), realistycznie jednak godził się, że policja nie ma szans, by wytępić wszelki homoseksualizm. Pójdźmy w Polsce przynajmniej w ślady Litwy, gdzie ściga się promocję homoseksualizmu w przestrzeni publicznej – doradzał.

Nauka

Dr hab. Grzegorz Iniewicz z Instytutu Psychologii UJ, autor monografii o stresie mniejszościowym, również nie ma dobrego zdania o metodologii Paula Camerona. – Jeżeli ktoś mówi, że np. połowa pedofili jest homoseksualistami, to pytanie brzmi, jak on to zbadał – dziwi się. – Specyfiką pedofili jest to, że obiektem wywołującym podniecenie seksualne jest dziecko niewykazujące cech płciowych. Sama zatem pedofilia właściwie nie rozróżnia płci. Wyciąganie wniosków na temat orientacji seksualnej sprawcy z faktu, że nadużył chłopca, jest nieadekwatne. O tym wyborze mogły bowiem zadecydować różne czynniki, np. dostępność dziecka.

– Zresztą – dodaje krakowski psycholog – ludzi wykorzystujących seksualnie dzieci trudno uznać za jednorodną grupę. Znajdziemy wśród nich osoby zaburzone psychicznie, upośledzone umysłowo, ale też z zaburzeniami osobowości, osoby, które same doświadczyły szeregu wydarzeń traumatycznych, osoby, którym silny lęk uniemożliwia nawiązanie relacji seksualnej z dorosłą osobą i traktujące relację z dzieckiem jako bezpieczniejszą. Trzeba jasno powiedzieć, iż nie ma podstaw do twierdzenia, że istnieje jakiś związek pomiędzy orientacją homoseksualną a pedofilią.

Iniewicz komentuje także „zarażanie się” homoseksualizmem przez dzieci w szkolnym programie równościowym: – Stwierdzanie orientacji seksualnej u nastolatków jest zadaniem dość karkołomnym. W okresie dojrzewania, pod wpływem zmian biologicznych, pojawia się popęd seksualny. Sprawia on, że obiektem fantazji seksualnych czy też podniecenia może być niemal wszystko. Nie wyklucza to oczywiście, że u niektórych już w okresie dojrzewania orientacja seksualna jest sprawą oczywistą.

Nie można się zatem dziwić kilkuprocentowemu wzrostowi liczby nastolatków identyfikujących się jako osoby homoseksualne po akcji uświadamiającej kwestię orientacji i nastawionej na tolerancję. Część z nich zapewne rozpoznała u siebie homoseksualizm, co jest raczej procesem, a nie nagłym olśnieniem, i przyznała się do tego, bo środowisko stało się bardziej przyjazne. Inni mogli się zacząć identyfikować na zasadzie mody czy eksperymentu. Twierdzenie jednak, że zostali „zarażeni”, jest absurdalne.

Dr Iniewicz zauważa też, że czynnikiem ryzyka w epidemii AIDS jest ryzykowny styl życia, a nie homoseksualizm. Ryzykanci znajdują się po stronie i homoseksualistów, i heteroseksualistów.

Orientacja

Homoseksualizm od lat nie jest uważany za chorobę. Krakowski psycholog wyjaśnia: – To orientacja seksualna – obok heteroseksualności i biseksualności, wariant normalnego rozwoju seksualnego. Wiele badań pokazało, że przy porównaniu osób mających różne orientacje seksualne w takich obszarach funkcjonowania jak procesy poznawcze, emocjonalne czy społeczne funkcjonują one w bardzo podobny sposób. A jeśli pojawiają się różnice, np. w sferze emocjonalnej, to są one związane nie z samą orientacją, ale np. ze stygmatyzującym wpływem środowiska.

Iniewicz opowiada o słynnych badaniach jeszcze z lat 60., później replikowanych wiele razy, gdzie wybitnym klinicystom dano zestawy kwestionariuszy homoseksualnych i heteroseksualnych mężczyzn. Mieli na tej podstawie podzielić badanych według orientacji seksualnej.

Zadanie okazało się niewykonalne. Z tego powodu homoseksualizm został usunięty z amerykańskiej klasyfikacji psychiatrycznej na początku lat 70. XX w.

– Drugim czynnikiem, który na to wpłynął – zauważa dr Iniewicz – było zdanie sobie sprawy, że pozostawanie homoseksualizmu w klasyfikacji psychiatrycznej uruchamia procesy stygmatyzacji, co, jak dobrze mamy teraz udokumentowane badaniami, jest przyczyną poważnych zaburzeń emocjonalnych. To tutaj należy szukać przyczyn problemów emocjonalnych u osób nieheteroseksualnych, a nie w samej orientacji. Problemy depresyjne czy lękowe osób nieheteroseksualnych są związane z życiem w stygmatyzującym czy przemocowym otoczeniu, a polskie badania pokazują, że osoby biseksualne i homoseksualne doświadczają znacznie więcej przemocy niż osoby hetero- seksualne.

Prostym a mocnym argumentem jest pytanie: – Czy zna pan redaktor kogoś, kto został pobity ze względu na heteroseksualną orientację?

Kościół

Rzecznik Episkopatu ks. Paweł Rytel-Andrianik przypomina nauczanie Katechizmu na temat homoseksualizmu i dystansuje się od poglądów amerykańskiego psychologa. Stanowczo zaprzecza: – Cameron nie jest ekspertem Episkopatu! Przedstawił swoje prywatne opinie czy badania.

Dopowiada, że często się zdarza, iż salę w budynku Episkopatu wypożycza się na różne promocje czy wykłady.

Na pytanie „Tygodnika”, w jakiej roli wystąpił na konferencji w siedzibie Episkopatu ks. Drąg, ks. Rytel-Andrianik odpowiada: – Fundacja Życie i Rodzina zwróciła się z prośbą, aby ktoś z Sekretariatu Konferencji Episkopatu uczestniczył w tej konferencji. W związku z tym, że kwestia dotyczyła wychowania i edukacji seksualnej, automatycznie w takich konferencjach uczestniczy dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin.

Czego uczy nas przypadek wizyt w Polsce dr. Camerona (ta, która ostatnio miała miejsce, nie była pierwszą)? Zapotrzebowanie w Kościele na to, by przedstawiać homoseksualizm w negatywnym świetle, jest bardzo duże. Skoro, jak głosi doktryna, powinniśmy oddzielać człowieka od jego czynów i akceptować grzesznika, a nie akceptować jego grzechu, łatwiej robić to drugie, gdy się wykaże, że grzeszny czyn prowadzi do negatywnych konsekwencji. Wskazując na nie, bronimy niejako grzesznika przed nim samym. Gdy negatywnych konsekwencji brak, a zwłaszcza gdy ten brak w mocny sposób potwierdza nauka, wpadamy w konsternację. Czujemy, że rzeczywistość nie daje się tak łatwo oswoić przy pomocy prostych schematów.

To doświadczenie wielu katolików i jak na razie nie ma na nie w Kościele zadowalającej odpowiedzi. Za to pojawiają się takie próby jak wykłady amerykańskiego psychologa.

Emocje

Gdy Cameron w holu biblioteki miejskiej w Jaworznie podaje liczbę homoseksualistów zmarłych w USA na AIDS, siedzący obok mężczyzna (około sześćdziesiątki, z sumiastym wąsem) mówi do siebie: – I bardzo dobrze.

– Homoseksualiści otwarcie przyznają, że chcą rekrutować naszych chłopców – mówi gość z USA. Sąsiad mruczy z oburzeniem: – Ha!

A na propozycję karania promocji homoseksualizmu reaguje głośną uwagą: – Gdy pedały wychodzą na ulicę, to policja ich chroni!

Śmieje się, gdy Cameron wspomina o przypadku Polaka współżyjącego z kurczakiem.
Pozostali uczestnicy spotkania też się śmieją, ale w innych momentach. Np. gdy specjalista z Ameryki puszcza porozumiewawczo oko do pań, wspominając o słabszej seksualności mężczyzn: – Wy, drogie panie, doskonale umiecie to wykorzystać.

Na twarzach słuchaczy podczas wykładu dominuje jednak – na przemian – troska i wstręt. Starsza pani w pastelowym berecie kładzie rękę na policzku, gdy dr Cameron przekonuje, że jeśli mężczyzna zainteresuje się innym mężczyzną albo kurczakiem, to bardzo trudno odwrócić taki popęd.

Po spotkaniu pytam panią w pastelowym berecie o wrażenia: – Z tego wykładu wyniosłam, że dzieci trzeba chronić przed takim zagrożeniem. To bardzo aktualny temat – kiwa głową. ©℗

Współpraca: ŁUKASZ LAMŻA

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2016