Wojna przed deszczem

Niespełna rok po poprzedniej wojnie w etiopskim Tigraju dojrzewa nowa. W zeszłorocznej chodziło o władzę, w tej – o ziemię.
w cyklu STRONA ŚWIATA

16.07.2021

Czyta się kilka minut

Zbrojna milicja Amharów w Adi Arkay, wsi 180 kilometrów na północny-wschód od Gondaru. Etiopia, 14 lipca 2021 / EDUARDO SOTERAS/AFP/East News /
Zbrojna milicja Amharów w Adi Arkay, wsi 180 kilometrów na północny-wschód od Gondaru. Etiopia, 14 lipca 2021 / EDUARDO SOTERAS/AFP/East News /

Jesienią zeszłego roku etiopska armia, uważana do niedawna za najpotężniejszą w całej Afryce, najechała na położony na północy kraju Tigraj, by stłumić bunt, który zagrażał panującemu od trzech lat w Addis Abebie premierowi Abiyowi Ahmedowi.

Abiy, wciąż najmłodszy z przywódców Afryki, został wiosną 2018 r. wyniesiony do władzy przez Tigrajczyków, rządzących w Addis Abebie od 1991 r., gdy jako partyzanckie wojsko wygrali wojnę domową i obalili dyktaturę pułkownika Mengistu Haile Mariama. Przez następnych blisko 30 lat sami rządzili po dyktatorsku, zawłaszczając etiopskie państwo, choć nie stanowią nawet dziesiątej części jego ponad stumilionowej ludności. Kontrolując wojsko i policję, tłumili wszystkie bunty, a nawet jakiekolwiek głosy niezadowolenia. Panowanie ułatwiała im zarządzana na wzór chiński ekonomiczna przemiana Etiopii, która z biedaczki przepoczwarzyła się jedną z najprężniej i najlepiej rokujących gospodarek kontynentu. W pierwszej dekadzie XXI w. Etiopia uchodziła za żandarma niespokojnego Rogu Afryki i najważniejszego sojusznika Stanów Zjednoczonych w Afryce. Waszyngton cenił etiopską pomoc w globalnej wojnie z dżihadystami. Etiopia wzięła na siebie rolę strażniczki sąsiedniej Somalii, którą regularnie najeżdżała, by gromić działających tam somalijskich talibów z ugrupowania Asz-Szabab.

Dobre dla Tigrajczyków czasy skończyły się w 2012 r., gdy po śmierci ich przywódcy Melesa Zenawiego w Etiopii wybuchły nowe bunty najliczniejszych w kraju Oromów (ponad jedna trzecia ludności) i Amharów (prawie jedna trzecia ludności).

Nie potrafiąc poradzić sobie z rebeliami, następcy Zenawiego, niedorównujący mu politycznym talentem ani bezwzględnością, próbowali rozładować napięcie wybierając na premiera Abiya – ich partyjnego towarzysza. Jako pół Oromo (po ojcu) i pół Ahmara (po matce), a dodatkowo człowiek młody (dwie trzecie ludności Etiopii stanowią ludzie poniżej trzydziestki), miał się nadawać na przywódcę, którego zaakceptowaliby wszyscy.

Najazd na Tigraj

Tigrajczycy liczyli, że nowy premier zadowoli się wysoką godnością i przywilejami, ale całą resztę pozostawi bez zmian, dzięki czemu zachowają pełnię realnej władzy. Rychło okazało się jednak, że Abiy nie zamierzał być władcą „malowanym”. Najpierw zaczął pozbywać się Tigrajczyków z rządu, a jesienią 2019 r. rozwiązał rządzącą partię i założył w jej miejsce nową, własną. Na zeszłoroczny czerwiec wyznaczył wybory, po których zamierzał po swojemu przebudować cały kraj, znieść autonomię 10 prowincji, umocnić władzę Addis Abeby, a przede wszystkim własną.

Wyborów nie udało się przeprowadzić w terminie z powodu pandemii. Odwołano je w całej Etiopii z wyjątkiem Tigraju, gdzie miejscowi przywódcy postanowili je jednak urządzić. Zwyciężyli w nich i odtąd władze w Mekelie (stolica Tigraju) i Addis Abebie nawzajem uważają się za samozwańcze.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ →


Tigrajczycy nie bali się nieuchronnej wojny. Uważali, że bez najlepszych dowódców i żołnierzy, wywodzących się z Tigraju, etiopskie wojsko nie da im rady. Poza tym rządzący w Addis Abebie najlepiej uzbrojone dywizje rozmieścili właśnie w Tigraju, przy granicy z Erytreą, którą uważali za najgorszego wroga. Znowu się przeliczyli. Gdy jesienią Abiy postanowił najechać zbrojnie na Tigraj i rozprawić się z buntownikami, wezwał na pomoc Erytreę, a dodatkowo zbrojne milicje Amharów, sąsiadów Tigrajczyków, skłóconych z nimi od lat o ziemię.

Najeźdźcy nie potrzebowali nawet miesiąca, by zdobyć Mekelie. Tigrajczycy wycofali się w góry, gdzie znów, jak pół wieku temu przeciwko „czerwonemu negusowi” Mengistu, skrzyknęli się w partyzantkę i rozpoczęli wojnę na wyczerpanie. Zwycięskie etiopskie wojsko, a zwłaszcza ściągnięci na pomoc Erytrejczycy i milicje Amharów przystąpiły do plądrowania Tigraju, traktując go jako należy im wojenny łup. W ciągu następnego półrocza w odciętym od świata Tigraju dochodziło do wszelkich możliwych zbrodni – pogromów, masowych gwałtów, etnicznych czystek, grabieży wszystkiego, co przedstawiało jakąkolwiek wartość.

Powrót Tigrajczyków

W czerwcu tigrajscy partyzanci, którzy coraz bardziej nękali najeźdźców wojną podjazdową, przeszli do kontrnatarcia, a w ostatnich dniach miesiąca odbili swoją stolicę, Mekelie. Tigrajczycy zdobyli też cały wschód i część południa swojego kraju.

Addis Abeba wycofała wojska z Tigraju twierdząc, że zrobiła to zamierzenie, by zaproponować Tigrajczykom zawieszenie broni i dać wszystkim czas do namysłu i na ostudzenie emocji. Tigrajczycy wyśmiali ofertę rozejmu, ale odparli, że zgodzą się na zawieszenie broni, jeśli Abiy doprowadzi do wycofania z Tigraju wszystkich podległych mu wojsk, a także uzna partyzantów jako prawowite władze w Mekelie.

Abiy nie odpowiedział. W czerwcu przeprowadził przełożone wybory, które zachwalał jako najuczciwsze w etiopskich dziejach. Wygrał w nich zdecydowanie, choć zwycięstwo popsuł fakt, że wybory nie odbyły się nie tylko w Tigraju, ale także w prowincjach Somali i Harar, gdzie nie udało się ich zorganizować z powodów logistycznych, a w wielu regionach w prowincjach Oromia, Amhara, Afar i Benishangul-Gumuz elekcję zakłóciły rozruchy i przełożono ją na wrzesień.

Spodziewano się, że umocniwszy władzę w wyniku wyborów, Abiy podejmie ryzykowną i niepewną próbę pogodzenia się z Tigrajczykami albo pewny siebie zdecyduje się ponownie najechać na Tigraj, by stłumić opór. W Etiopii zaczęła się właśnie pora deszczowa, podczas której na pola wychodzą wieśniacy. Wojsko woli przetrwać ją w koszarach. Spodziewano się więc, że cisza w tigrajskiej wojnie potrwa do nadejścia pory suchej we wrześniu, a w tym czasie przeciwnicy przygotują się do nowej wojny lub podejmą próbę porozumienia. Okazją ku temu miała być na przykład wymiana wojennych jeńców. Tigrajczycy wzięli do niewoli prawie 10 tysięcy żołnierzy etiopskich, a do etiopskich więzień trafiły tysiące Tigrajczyków posądzanych o sprzyjanie rebelii.

Wygląda na to, że Abiy wybrał wojnę, bo obwieścił właśnie w parlamencie, że „junta z Tigraju” (tak nazywa swoich przeciwników) nie skorzystała z jego wspaniałomyślności i zamiast rozważyć warunki złożenia broni, nadal prowokuje starcia zbrojne.

Zdążyć przed deszczem

Przywódcy tigrajskich partyzantów zapowiedzieli bowiem, że nie przerwą walki, dopóki nie zdobędą zachodniej i południowej części kraju, o które od lat spierają się z sąsiadami Amharami, a które Amharowie zajęli korzystając z najazdu. Właśnie na żyznym zachodzie Tigraju trwają od miesięcy najgorsze czystki etniczne. Milicje zbrojne Amharów wypędzają stamtąd Tigrajczyków, a na ich miejsce osadzają sprowadzanych z pozostałej części kraju rodaków. „Jeśli będzie trzeba, przeniesiemy wojnę poza Tigraj – straszy przywódca tigrajskich partyzantów Debretsion Gebremichael. – Musimy mieć pewność, że nikt więcej nas nie napadnie”.

Zachodni Tigraj leży przy granicy z krainą Amharów i Sudanem. Zarówno mieszkający tam Amharowie, jak i Tigrajczycy uważają te ziemie za własne. Amharowie twierdzą, że stracili je, gdy w 1995 r. zostały zagarnięte przez rządzących w Addis Abebie Tigrajczyków. Podobnie zresztą jak żyzne pola i pastwiska w ziemie w Al-Fashadze, którą Tigrajczycy oddali Sudanowi w podzięce za pomoc, jaką otrzymywali w czasach, gdy walczyli jako partyzanci z Mengistu. Al-Fashagę Amharowie również chcą odzyskać, ale na razie, korzystając z wojny w Tigraju, zajęli tamtejsze ziemie i domagają się uznania tego stanu posiadania przez rząd w Addis Abebie.

Na wieść, że wyzwoliwszy wschód i południe Tigraju (zdobyli ostatnio miasta Korem i Alamata), partyzanci zwracają się na zachód, na Humerę, w kraju Amharów ogłoszono mobilizację tamtejszych milicji Fano, powołano pod broń rezerwistów, a amharscy ochotnicy przybywają z innych prowincji, żeby zaciągnąć się na nową wojnę.

Z oderwanego wciąż od świata Tigraju napływają wieści, że na zachodzie nadal trwają etniczne czystki. Amharskie milicje zabijają i wypędzają Tigrajczyków, tigrajscy partyzanci – Amharów. Za zapowiedź nowej wojny można też uznać aresztowania Tigrajczyków w Addis Abebie, a także słowa doradców premiera Abiya, pokojowego noblisty z 2019 r., o możliwym wprowadzeniu obowiązkowej rejestracji wszystkich Tigrajczyków w Etiopii, a nawet ich przymusowego przesiedlenia do Tigraju. Złowrogo zabrzmiała także wypowiedź Abiya, że jeśli będzie trzeba, w dwa, trzy tygodnie postawi pod broń stutysięczne wojsko, a w dwa miesiące nawet milionową armię, która rozprawi się z buntownikami. „Jeśli zostaniemy sprowokowani, możemy pomaszerować na Mekelie choćby i dziś – dodał jeden dowódców etiopskiego wojska gen. Bacha Debele. – Ale jeśli tam wrócimy, będzie jeszcze gorzej, niż było”.

Etiopskie wojsko z wymarszem w nowy pochód na Tigraj woli poczekać do pory suchej. Partyzanci z Tigraju i zbrojne milicje Amharów z wojną o zielone pola i pastwiska ziemie na nizinnym zachodzie woleliby zdążyć przed ulewami, a podczas deszczów przygotować się do następnej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej