Etiopia: Sto dni pokoju

Już prawie tyle czasu utrzymuje się pokój na frontach najkrwawszej ze współczesnych wojen. Po dwóch latach przemocy i zbrodni etiopskie wojsko rządowe i partyzanci ze zbuntowanej prowincji Tigraj przestrzegają zawartego jesienią zawieszenia broni. | STRONA ŚWIATA
w cyklu STRONA ŚWIATA

27.01.2023

Czyta się kilka minut

Milicja Amharów / EDUARDO SOTERAS / AFP / East News

Wojna w Tigraju została przerwana równie gwałtownie i niespodziewanie, jak się zaczęła. Jeszcze w październiku trwała w najlepsze. Etiopskie wojsko, a przede wszystkim sprzymierzone z nim milicje zbrojne Amharów i oddziały przybyłe z sąsiedniej Erytrei (dawnej etiopskiej prowincji, która w 1993 roku, po półwiecznej wojnie secesyjnej, ogłosiła niepodległość) gromiły tigrajskich partyzantów (wyparły ich z miasta Adwa i podchodziły pod Mekelie, stolicę Tigraju), a ci znów przygotowywali się do wycofania do górskich kryjówek, by przejść do przewlekłej walki na wykrwawienie silniejszego przeciwnika.

Niespodziewany pokój

Przywódca etiopski Abiy Ahmed triumfował, a na wyznaczone przez Unię Afrykańską spotkanie z przedstawicielami partyzantów zamierzał posłać emisariuszy, żeby przyjęli kapitulację Tigraju, a nie żeby układać się o warunkach pokoju.

A jednak 2 listopada w południowoafrykańskiej Pretorii podpisano zawieszenie broni, nie kapitulację. Partyzanci zgodzili się złożyć broń i uznać zwierzchność rządu z Addis Abeby nad Tigrajem, a etiopskie władze obiecały znieść obowiązującą od dwóch lat całkowitą blokadę Tigraju, odcinającą tę krainę od świata.


STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet i nagłówki portali. CZYTAJ TUTAJ >>>>


Nagłość, z którą zawarto rozejm, i pamięć o dwóch wcześniejszych, obu bez skrupułów zerwanych, sprawiła, że i ten z Pretorii przyjęto ostrożnie. Wcześniejsze rozejmy wykorzystywano wyłącznie po to, by wzmocnić się przed kolejnym natarciem. Tym razem jednak nie tylko na froncie zamilkły działa, ale Tigrajczycy i władze z Addis Abeby podjęły działania dające nadzieję na to, że tigrajska wojna rzeczywiście zostanie zakończona, a przynajmniej, że jest to początek jej końca.

Niedługo po podpisaniu w Pretorii rozejmu przedstawiciele etiopskich władz i partyzantów spotkali się znowu, tym razem w Nairobi, by pod przewodnictwem wyznaczonych przez Unię Afrykańską negocjatorów – byłych prezydentów Nigerii i Kenii Oluseguna Obasanjo i Uhuru Kenyatty – ustalić kalendarz i mechanizmy zaprowadzania pokoju.

Przed końcem roku, zgodnie z postanowieniami układu rozejmowego, partyzanci złożyli większość ciężkiej broni, a władze otworzyły drogi, którymi zaczęto wreszcie wozić do Tigraju żywność dla głodujących i lekarstwa dla chorych, przywróciły mu odłączony prąd, telefony i internet, otworzyły znów banki i nawet zaczęły wypłacać klientom niewielkie sumy z ich rachunków oszczędnościowych. Pod koniec grudnia wznowiono regularne lotnicze połączenia pasażerskie między Addis Abebą a Mekelie i Szirie. Wreszcie w ostatnim tygodniu grudnia do Mekelie zjechała z Addis Abeby delegacja etiopskich władz z doradcą premiera ds. bezpieczeństwa i ministrami, a na dwa dni przed nowym rokiem do Tigraju po raz pierwszy od wybuchu wojny wróciła etiopska policja.

Najkrwawsza wojna współczesności

Według organizacji Amnesty International i International Crisis Group w dwuletniej etiopskiej wojnie zginęło grubo ponad pół miliona ludzi, a liczba ta dotyczy tylko ludności cywilnej. Do tego dochodzą straty wojskowe, które zarówno rząd z Addis Abeby, jak partyzanci z Tigraju utrzymują w tajemnicy. Wojenni znawcy szacują jednak, że w Tigraju mogło zginąć 100 tys. żołnierzy etiopskich i drugie 100 tys. erytrejskich. Partyzanci ponieśli mniejsze straty, ale również liczone w dziesiątkach tysięcy. Połowa z około 6 mln mieszkańców Tigraju straciła dach nad głową.

Na tigrajskiej wojnie dopuszczono się wszelkich możliwych zbrodni, zwłaszcza na ludności cywilnej. Na porządku dziennym były egzekucje wziętych do niewoli cywilów, czystki etniczne, masowe gwałty. Cały Tigraj został doszczętnie zniszczony i splądrowany, zrabowano wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Przez całą wojnę do odciętego od świata Tigraju nie docierała żadna pomoc żywnościowa (a głód cierpiało dwie trzecie ludności) ani medyczna dla ofiar walk i pogromów. Wszystko to razem sprawiło, że Amnesty International i International Crisis Group uznały wojnę w Tigraju – a nie ukraińską – za najkrwawszy z konfliktów zbrojnych współczesności.

O co wojna?

Okrucieństwa tigrajskiej wojny wzięły się z zadawnionych konfliktów i rachunków krzywd, a także – jak zwykle – pychy przywódców. Dla Tigrajczyków i panującego dziś w Addis Abebie premiera Abiya była to wojna o władzę i pierwszeństwo. Tigrajczycy uważają Ahemda za zdrajcę, bo w 2018 roku sami wynieśli go do władzy, by godząc się na przywództwo pół-Amhary, pół-Oromo spacyfikować bunty tych najliczniejszych z etiopskich ludów.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
UKŁAD KAUKASKI: SOJUSZNICY MOSKWY BIORĄ SIĘ ZA ŁBY >>>>


Amharowie, twórcy etiopskiego państwa i kustosze jego imperialnej tradycji, stanowią ponad jedną czwartą ponad 120-milionowej ludności kraju (ludniejszą od Etiopii w Afryce jest tylko ponad 200-milionowa Nigeria). Oromowie z południa kraju, najliczniejsi, stanowiący jedną trzecią ludności, od lat narzekają, że przez rządzące w Addis Abebie ludy północy, Amharów i Tigrajczyków, traktowani są jak obywatele gorszej kategorii.

Tigrajczycy, nieliczni (6-7 proc. ludności), przejęli władzę w Etiopii po wojnie domowej z przełomu lat 80. i 90., gdy walcząc ramię w ramię z Erytrejczykami obalili blisko 20-letnie rządy „czerwonego negusa” Mengistu Haile Mariama, który w połowie lat 70. obalił monarchię i zgładził ostatniego cesarza Hajle Sellasje, Zwycięskiego Lwa Plemienia Judy, Wybrańca Bożego, króla królów.

Zwyciężywszy w wojnie, Tigrajczycy pozwolili towarzyszom z Erytrei oderwać ich prowincję od Etiopii i ogłosić ją niepodległym państwem, a sami przejęli rządy w Addis Abebie i dzierżyli je samowładnie przez ponad ćwierć wieku. Ustąpili dopiero, gdy w 2015 roku Amharowie i Oromowie podnieśli bunt przeciwko ich dyktaturze. W 2018 roku Tigrajczycy wpadli na pomysł, że uda się im uśmierzyć rebelię, jeśli na przywódcę kraju wybiorą swojego towarzysza broni, pół-Oromo, pół-Amharę Abiya.

Ale wyniesiony do władzy Abiy sam poczuł się pomazańcem Opatrzności i postanowił uwolnić od  tigrajskich dobrodziejów. Chciał zrzucić na nich winy za wszelkie krzywdy, jakich z ich strony doznali Etiopczycy, i zacząć rządy z czystą hipoteką. Odsunięci od władzy w Addis Abebie Tigrajczycy wycofali się w rodzinne strony. Straciwszy Etiopię, chcieli zachować dla siebie przynajmniej Tigraj – opowiadali się za jak największą autonomią prowincji, podczas gdy Abiy  zamierzał podporządkować je władzy centralnej. Konflikt nabrzmiewał, aż w końcu, 4 listopada 2020 roku, Abiy posłał rządowe wojsko, by zmusiło hardy Tigraj do uległości.

Amharowie poparli Abiya, żeby odebrać Tigrajczykom woredy-powiaty Wolkait i Raję. Ziemie te należały do amharskiego Gonderu, ale sprawując władzę w kraju, Tigrajczycy przyłączyli je do Tigraju i zasiedlili tigrajskimi chłopami. Najechawszy teraz wraz z Abiyem na Tigraj, amharskie milicje Fano prowadziły w spornych woredach okrutne czystki etniczne.

Do najazdu na Tigraj ochoczo przyłączyli się Erytrejczycy, niegdysiejsi towarzysze broni Tigrajczyków. Poróżnili się z nimi na przełomie wieków (1998-2000), gdy Etiopia i Erytrea stoczyły wojnę graniczną, w której zginęło około pół miliona ludzi. Odtąd Erytrejczycy szkodzili, jak mogli, Etiopii i wspierali wszystkich etiopskich dysydentów i buntowników, którzy odważyli się rzucić wyzwanie Tigrajczykom. Kiedy w 2018 roku w Addis Abebie nastał Abiy, Erytrea postanowiła mu udzielić wszelkiego wsparcia w jego sporze z Tigrajczykami. Za pokój, który Abiy zawarł w 2018 roku z Erytreą, przyznano mu rok później Pokojową Nagrodę Nobla. W 2020 roku okazało się, że nagrodzony Noblem pokój miał posłużyć nowej wojnie, bo dopiero mając wojskowe wsparcie zaprawionej w wojnach Erytrei, Abiy zdecydował się na wojnę z Tigrajczykami, którzy należeli do najliczniejszych i najlepszych żołnierzy w etiopskim wojsku.

Większość okrucieństw i zbrodni popełnionych podczas dwuletniej wojny w Tigraju przypisywanych jest właśnie Erytrejczykom, którym ich przywódca, rządzący od 1993 roku Isajas Afewerki, nakazał, by ogniem i mieczem gromili tigrajskich nieprzyjaciół, złupili ich kraj i zostawiali za sobą spaloną ziemię, z której nikt więcej nie zagrozi Erytrei.

Wojna bez skutku

Pierwsze dni najazdu przyniosły wygraną armii Abiya, Amharom i Erytrejczykom, którzy szybko rozbili butnych i zadufanych w swoją wojskową potęgę Tigrajczyków. Pokonani wycofali się w góry, skąd wiosną przeszli do kontrnatarcia. Nie tylko odbili Tigraj, ale ruszyli na południe, na kraje sąsiadów, Amharów i Afarów, a nawet na stołeczną Addis Abebę.

Próbując ratować twarz, Abiy nakazał swoim wojskom zawieszenie broni, a w obawie, że buntownicy z Tigraju podejdą pod bramy jego stolicy, sprowadził z Turcji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich armadę bezzałogowych samolotów i jesienią zaatakował nimi rebeliantów. Zaskoczeni i bezradni wobec powietrznych ataków, pod koniec 2021 roku nakazali odwrót i wycofali się do Tigraju.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
TURBANY Z GŁÓW. IRAŃSKA MŁODZIEŻ NIE PRZESTAJE WALCZYĆ >>>>


Wiosną 2022 roku Abiy ogłosił kolejne zawieszenie broni, tym razem, by ściągnąć wojska do ponownego najazdu na Tigraj. Szacuje się, że razem z Erytrejczykami i milicjami Amharów zebrał półmilionową armię, którą latem 2022 roku posłał do ostatecznego ataku na buntowników. Mimo sukcesów, odnoszonych w walkach z Tigrajczykami, ponoszone na froncie straty, groźba nowej partyzanckiej wojny na wyczerpanie, a także zapaści dynamicznie jeszcze niedawno rozwijającej się gospodarki skłoniły Abiya do zawarcia pokoju z przywódcami rebelii. Ci z kolei skwapliwie przyjęli pokój, bo przedłużająca się wojna i brutalna okupacja zagrażała Tigrajowi zagładą. W zamian za przerwanie natarcia etiopskich, amharskich i erytrejskich wojsk zgodzili się zakończyć rebelię i uznać zwierzchność władz z Addis Abeby.

Ale na ustępstwa poszedł także zwycięzca wojny, pokojowy noblista Abiy. Zgodził się nie uznawać politycznej partii Tigrajczyków za terrorystów i na to, żeby porozumiawszy się z innymi ugrupowaniami politycznymi z Tigraju, wzięła udział w tworzeniu nowych władz prowincji. Porozumienie pokojowe mówi też o tym, że z Tigraju zostaną wycofane wszystkie partie zbrojne poza demobilizowanymi partyzantami i etiopskim wojskiem.

Pokój i wojna

Debretsion Gebremichael, przywódca tigrajskich partyzantów, zapowiada, że nie będzie pokoju w Etiopii ani Tigraju, dopóki nie wycofają się z niego wszystkie wojska erytrejskie. Erytrea nie jest jednak stroną pokojowych porozumień z Pretorii i Nairobi i nie wiadomo, co jej dyktator Isajas Afewerki postanowi dalej robić.

Mieszkańcy tigrajskich miast Aksum, Adwy, Szirie, Szeraro i Adigratu opowiadają – w końcu działają telefony – o wyjeżdżających kolumnach erytrejskich żołnierzy. Nie wiadomo jednak, czy wracają oni do kraju, czy jedynie wynoszą się z większych miast (ewakuacji towarzyszą wciąż grabieże i gwałty), żeby zatrzymać się w obozowiskach nad granicą. Niedługo po podpisaniu ugody między Addis Abebą i Tigrajem z Erytrei zaczęły dochodzić wieści, że zarządzono tam nową brankę do wojska (służba jest obowiązkowa i bezterminowa).

Przymierze z Abiyem nie sprawiło wcale, że erytrejski dyktator Afewerki przestał uważać, że im słabsza będzie etiopska sąsiadka, tym lepiej dla Erytrei. Związał się z Abiyem, żeby rozprawić się z Tigrajczykami. Bratobójcza wojna Etiopczyków oznaczała też rozłam jej armii, która dzięki wojskowemu mistrzostwu zaprawionych w bojach Tigrajczyków uchodziła za jedną z najlepszych i najbitniejszych w całej Afryce.

Erytrejczyk pomógł Abiyemu wygrać wojnę domową, ale bez wahania zwróci się przeciwko niemu, jeśli uzna, że polityka etiopskiego premiera – np. pojednanie z Tigrajczykami i włączenie ich 200-tysięcznej partyzantki do rządowego wojska, co pomoże odbudować jego potęgę – zagraża interesom Erytrei. Afewerki zawsze popierał w Etiopii każdego, kto buntował się przeciwko władzy w Addis Abebie. W latach 80., walcząc o niepodległość Erytrei, zawarł przymierze z Tigrajczykami przeciwko „czerwonemu negusowi” Mengistu. Kiedy u steru rządów zastąpili go Tigrajczycy, wspierał wszystkich, którzy sprzeciwiali się ich rządom. Dziś jest sojusznikiem Abiya, ale szkoli w Erytrei zbrojne milicje Amharów, które wystąpią przeciwko Abiyowi, jeśli nie pozwoli im zatrzymać zdobytych na wojnie ziem w zachodnim Tigraju.

Amharowie zarzucają też Addis Abebie, że rządowe wojsko niewystarczająco broni ich przed atakami partyzantów z Wyzwoleńczej Armii Oromów, gromiącej amharskie wioski w prowincji Oromia. Abiy, pół-Oromo, pół-Amhara, nie chce opowiadać się po żadnej ze stron, ale raczej umacniać własną władzę i ograniczać autonomię coraz bardziej skłóconych ze sobą  prowincji. Poza Tigrajem, Oromią i krajem Amharów krwawych porachunków na wschodzie dokonują Afarowie i spokrewnieni z Somalijczykami Issowie, a na zachodzie, przy granicy z Sudanem i Sudanem Południowym, wykrwawiającym się we własnej wojnie domowej, w etiopskich prowincjach Beniszangul-Gumuz i Gambelli rodzime i przywleczone z Sudanów wojny toczą miejscowi Nuerowie z Anuakami, Amharowie z Oromami i Tigrajczykami.

Na wschodzie Sudanu, tuż nad etiopską granicą, Tigrajczycy wciąż utrzymują 20-tysięczną partyzancką armię, którą pozostawili na obczyźnie na wszelki wypadek, gdyby zawieszenie broni z Addis Abebą zostało zerwane i zamiast pokoju Tigrajowi pisana była jednak dalsza wojna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej