Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z Sudanu Południowego – najmłodszego państwa świata – docierały alarmujące doniesienia o przemocy na tle etnicznym. Dziennikarze i pracownicy organizacji humanitarnych rozmawiali ze świadkami masowych zabójstw. Jeden z nich, ukryty pod ciałami wcześniej zabitych osób, przeżył masową egzekucję, do której miało dojść na przedmieściach stolicy kraju Dżuby – zginęło wtedy około 240 osób.
W obawie przed prześladowaniami ok. 121 tys. ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia domów. Połowa z nich schroniła się w bazach misji ONZ. Ale na zdjęciach z przedmieść stolicy, przy drodze prowadzącej do koszar „błękitnych hełmów”, widać świeżo ruszoną ziemię. To groby, w których pochowano tych, którzy nie zdążyli znaleźć azylu. Wielu ludzi szukało schronienia w kościołach. Niektórzy uciekli do buszu. Ponad tysiąc straciło życie. Walki, toczone głównie w rejonach pól naftowych, zagroziły też ekonomicznej egzystencji Sudanu Południowego, niemal całkowicie uzależnionego od zysków z eksportu ropy.
Wojna rozpoczęła się po tym, gdy prezydent Sudanu Południowego Salva Kiir ogłosił, że władze zapobiegły zamachowi stanu, za którym miał stać były wiceprezydent Riek Machar. Obaj politycy różnią się pochodzeniem: Kiir jest przedstawicielem Dinków (ok. połowy ludności kraju); Machar jest Nuerem (druga co do liczebności grupa etniczna). Konflikt, początkowo wyłącznie polityczny, w ciągu kilku dni zamienił się w regularną walkę zbrojną.
W dniu, w którym zamykaliśmy ten numer „TP”, rząd w Dżubie zgodził się na jednostronne zawieszenie ognia. Nie było wprawdzie jasne, czy podporządkują się mu zwolennicy byłego wiceprezydenta, ale pojawiła się przynajmniej szansa za zakończenie dwutygodniowej wojny. Wspólnota międzynarodowa, która dwa lata temu asystowała przy porodzie Sudanu Południowego, zapowiedziała, że jeśli potwierdzą się doniesienia o popełnianych tam zbrodniach, ich winni zostaną ukarani.
Wydarzeń w Sudanie Południowym media w Polsce prawie nie zauważyły. Ot, jeszcze jedna wojna w Afryce.