Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mówię o zmarłym w 2001 roku Witoldzie Szalonku, którego utwory nagrał właśnie Kwartet Śląski (Szymon Krzeszowiec, Arkadiusz Kubica, Łukasz Syrnicki, Piotr Janosik): wykonaną po raz pierwszy dwa lata temu na Warszawskiej Jesieni “Symfonię rytuałów" oraz “1+1+1+1" (w wersjach na skrzypce i wiolonczelę oraz na kwartet smyczkowy). Ta płyta może zmienić hierarchię wartości muzyki nowej w Polsce.
“1+1+1+1" (z 1969 roku) uznane zostało niegdyś za encyklopedię sonoryzmu. Błąd! Brzmienia, prawdziwe fajerwerki kolorów, mikropolifonia, intensywność współbrzmień, ich migotania, rozwibrowania, szczebioty, skrzypce jako perkusja, wiolonczela w roli skrzypiących drzwi - to wszystko tylko powierzchnia, urocza i pociągająca. Dalej niuanse: muzyczna fraza, kształt gestu, urok roztrylowanego detalu. Jeszcze dalej: bojaźń i drżenie, liryczna zaduma, magnetyczna moc. Muzyka złożona, ale jakże naturalna, pleciona z ekspresyjnych “zawołań" - archaicznych, pierwotnych i w tej archaiczności archetypicznych. “1+1+1+1" naturalnością przypomina wycyzelowaną w każdym szczególe muzykę Chopina. Sonoryzm Szalonka już wtedy, w latach 60., był humanistyczny, a nie - jak długo sądzono - techniczny. Dopiero dziś to dostrzegamy.
“Symfonia rytuałów" (1991-96) zaczarowała wszystkich dwa lata temu. Symfonia - czyli budowanie świata. Od początku, na oczach publiczności (strojenie instrumentów). Wszystko - dźwięki, gesty muzyków, kształty muzycznych fraz - zostało tu zrytualizowane, a tym samym podniesione do rangi wyższej. Muzyka, zanim się stanie, musi dojrzeć, wyłonić z chaosu. Jak taką ideę, artystyczny zamysł przeprowadzić, by nie popaść w śmieszność albo banał? Szalonek obdarzony był w tym względzie instynktem niedoścignionym. Był też artystą traktującym sztukę muzyczną z ogromną powagą, co nie wykluczało poczucia humoru. Właśnie dlatego “Symfonia rytuałów" jest nie tylko mową dźwięków, ale wielkim poematem o stawaniu się, dążeniu...
To szczyt polskiej muzyki naszych czasów, muzyczna lektura obowiązkowa, zwłaszcza, że i wykonanie, i nagranie dopełniają doskonale wielkość muzyki.