Wirus spod Kilimandżaro

Ponad rok po wybuchu epidemii COVID-19 prezydent Tanzanii John Magufuli przyznał w końcu, że zabójczy wirus istnieje i sieje spustoszenie także w jego kraju. Ale po staremu wierzy, że najlepszą obroną jest modlitwa.
w cyklu Strona Świata

23.02.2021

Czyta się kilka minut

Prezydent John Magufuli podczas obchodów rocznicy niepodległości Tanzanii, grudzień 2019 r. / Fot. STRINGER / AFP / EAST NEWS /
Prezydent John Magufuli podczas obchodów rocznicy niepodległości Tanzanii, grudzień 2019 r. / Fot. STRINGER / AFP / EAST NEWS /

W niedzielę, przemawiając – jak to ma w zwyczaju – podczas nabożeństwa w kościele, prezydent Magufuli ostrzegł rodaków, którym od sześciu lat przewodzi, że zabójczy wirus znalazł jednak dostęp i do ich ojczyzny. „Powierzmy nasz los Opatrzności, ale nie zaszkodzi też, byśmy i sami przedsięwzięli środki ostrożności – powiedział w kazaniu, nadawanym, jak zwykle, w rządowej telewizji. – Oddaję się Bogu w opiekę i dlatego nie noszę maseczki ochronnej, ale nie zabroniłem przecież nikomu jej zakładać. Bądźcie jednak ostrożni, nie wszystkie maski są bezpieczne, zwłaszcza te sprowadzone z zagranicy są podejrzane. Jeśli chcecie nosić maski, zakładajcie te, które wyrabiamy sami”.

Prezydent mówił w kazaniu o zmarłych w zeszłym tygodniu wskutek zarażenia wirusem szefie administracji Johnie Kijazim i wiceprezydencie Zanzibaru Seifie Sharifie Hamadzie. W szpitalu z niewydolnością oddechową wylądował też minister finansów Philip Mpango. Magufuli przyznał nawet, że wielu jego krewnych i współpracowników zaraziło się wirusem i chorowało, ale wszyscy przeżyli i czują się dobrze. „Może czymś Pana Boga zagniewaliśmy? Uderzmy się więc w piersi i wszyscy żałujmy za nasze grzechy” – powiedział prezydent i wezwał rodaków, by przez trzy dni w kościołach czy meczetach wznosili modły błagalne i prosili Boga o przebaczenie. „W zeszłym roku pokonaliśmy zarazę modlitwą. Jestem pewny, że i w tym roku to nam się uda”.

Niewierny John 

Ze wszystkich prezydentów świata żaden nie odnosi się do spraw epidemii tak sceptycznie jak 60-letni Magufuli. Kiedy w połowie marca 2020 r. w 60-milionowej Tanzanii (statystyczny mieszkaniec jest osiemnastolatkiem) odnotowano pierwszy przypadek zarażenia wirusem, kazał zamknąć granice i szkoły, odwołać zawody sportowe, zarządził, by ograniczyć liczbę pasażerów w autobusach i pociągach, a także klientów w restauracjach i sklepach. Od początku jednak powątpiewał w skuteczność zalecanych na Zachodzie środków bezpieczeństwa – w kwarantanny, zachowanie dystansu społecznego, noszenie masek ochronnych. Nie namawiał rodaków, by zamykali się w domach. Przeciwnie, wzywał ich, by co prędzej i możliwie wszyscy udali się do swoich świątyń i modlili do Opatrzności o ratunek. 

Magufuli, zagorzały katolik, szybko też odwołał wprowadzone wcześniej nieliczne rygory epidemiologiczne. Targowiska i sklepy, restauracje i hotele, urzędy i przedsiębiorstwa działały jak zwykle, otwarte pozostawały kościoły i meczety, odbywały się wesela i pogrzeby. Granice również otwarto na powrót: wszystkich przyjezdnych wpuszczano bez konieczności poddawania ich testom na obecność wirusa.


Czytaj także: Wojciech Jagielski: Cud świata do przebudowy


Prezydent nie dał się też przekonać do tego, by testom poddawać mieszkańców kraju. W maju ujawnił, że uciekł się do podstępu i posłał do badania na obecność wirusa próbki pobrane z rozmaitych owoców i zwierząt, i okazało się, że papaja, przepiórka i koza były zarażone. Nie uwierzył też w skuteczność zalecanych przez Zachód szczepionek. „Te szczepionki nie są bezpieczne” – powiedział jesienią na jednym z przedwyborczych wieców (w październiku zapewnił sobie drugą, pięcioletnią kadencję). „Gdyby biali wymyślili bezpieczną szczepionkę, już dawno mieliby szczepionkę na AIDS, na raka, gruźlicę i malarię” – mówił. Sceptyczny wobec testów, szczepionek, zachodnich lekarstw i wynalazków, zalecał używanie lokalnych ziół i mikstur, sporządzanych z owoców, warzyw i przypraw korzennych, a także  homeopatię i inhalacje.

Ogłosił, że nie unieruchomi gospodarki. „Dobry Bóg weźmie Tanzanię pod swoją opiekę – powiedział. – Mamy tu tyle innych chorób... Gospodarka jest najważniejsza, nie może stanąć… Życie musi toczyć się dalej. Inni zamykają gospodarki. Jeszcze będą od nas kupować, żeby mieć coś do jedzenia”.

Przede wszystkim jednak zachęcał rodaków do pobożności i przekonywał, że żarliwą modlitwą najprędzej zapewnią sobie Bożą łaskę i ocalenie przed zarazą. „Módlcie się zbierając z pola kukurydzę, módlcie się kopiąc ziemniaki, żebyście mogli sobie dobrze podjeść, a wirus nie będzie miał dostępu do waszych ciał – mówił prezydent. – Będą was chcieli przestraszyć, ale bądźcie nieugięci”.

Na początku czerwca zarządził w całym kraju trzy dni modlitw, po czym obwieścił, że z Bożą pomocą Tanzania uwolniła się od wirusa, a następnie polecił ministerstwu zdrowia, by pozamykało ośrodki kwarantanny i szpitalne oddziały dla zarażonych wirusem. Już z końcem kwietnia zaprzestano przeprowadzania testów na obecność wirusa i publikowania danych dotyczących liczby zarażonych i zmarłych (ponury licznik zatrzymał się na 509 zarażonych i 21 zmarłych). W lipcu władze wprowadziły prawo zabraniające publikowania bez urzędowej zgody jakichkolwiek wiadomości i artykułów o wirusie i epidemii (jedna z telewizji, która nie podporządkowała się zakazowi, została na polecenie rządu zamknięta).

Rzeczywistość skrzeczy

Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego Tanzania może okazać się jednym z państw, które w fatalnym dla ekonomii ubiegłym roku zanotowały najwyższe tempo rozwoju gospodarczego. Przyczyniły się do tego także zyski z turystyki. Cudzoziemscy goście, choć bez porównania mniej liczni niż zwykle, przyjechali jednak na wakacje do parków narodowych pod Kilimandżaro i nad jeziorem Wiktorii oraz na plaże Zanzibaru. Te ostatnie upodobali sobie w tym roku zwłaszcza przybysze z Europy Wschodniej.

Ale mimo żarliwych modłów pobożnego Magufuliego, wirus przeniknął jednak do Tanzanii i niszczy jej społeczeństwo. Choć władze zabroniły dziennikarzom o tym mówić i pod groźbą kary kwestionować prawdziwość rządowych statystyk i komunikatów, w kraju krążą opowieści o nocnych pochówkach, a księża odprawiający pogrzeby przyznają, że w zeszłym roku było ich znacznie więcej niż w latach poprzednich. Przywódcy rozgromionej w jesiennych wyborach opozycji twierdzą, że jeszcze wiosną, na początku epidemii, trzech posłów zmarło z powodu niewydolności oddechowej. Z apelami i żądaniami, by władze przestały zakłamywać rzeczywistość i podjęły walkę z epidemią, wystąpiło stowarzyszenie prawników i katoliccy biskupi.


Polecamy: Strona świata - specjalny serwis z reportażami i analizami Wojciecha Jagielskiego


W lutym Stany Zjednoczone i Wielka Brytania wpisały Tanzanię na listę krajów, w których niebezpieczeństwo zarażenia się wirusem jest wysokie, i przestrzegły swoich obywateli przed podróżami zarówno pod Kilimandżaro, jak i na Zanzibar. Wielka Brytania przestała też wpuszczać na swoje terytorium osoby, które w ostatnich dwóch tygodniach gościły w Tanzanii.

Władze Omanu, związanego historycznie z Zanzibarem i wschodnimi wybrzeżami Tanzanii, ogłosiły w zeszłym tygodniu, że przeprowadzane na lotnisku w Muskacie testy na obecność koronawirusa pokazały, że co piąty pasażer przybywający z Dar es Salaam, Aruszy czy z Zanzibaru jest zakażony. Na temat niepokojąco dużej liczby zarażonych wirusem podróżnych z Tanzanii alarmowały także Dania i Indie. Co gorsza, badania wykazały u przybywających z Tanzanii znacznie bardziej zaraźliwą tzw. południowoafrykańską mutację wirusa. Władze Kenii, sąsiadki Tanzanii, poddają testom na obecność wirusa wszystkich kierowców ciężarówek przybywających z tanzańskiej strony, a zarażonych nie wpuszczają do kraju.

Dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus z Etiopii wezwał w zeszłym tygodniu po raz kolejny władze Tanzanii, by mając na względzie bezpieczeństwo swoich obywateli, zaprzestały w końcu zakłamywać rzeczywistość i podjęły walkę z epidemią. Kraje, które nie podejmują takiej walki – powiedział – stanowią zagrożenie nie tylko dla samych siebie, ale dla ich sąsiadów. „Nikt nie jest samotną wyspą” – powiedział z kolei Charles Kitima, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Tanzanii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej