Święto postu

Zaczął się najświętszy dla muzułmanów miesiąc postu, ramadan. W tym roku będzie on wyglądał zupełnie inaczej. Tak samo jak inne były tegoroczne święta chrześcijan i Żydów.
w cyklu STRONA ŚWIATA

23.04.2020

Czyta się kilka minut

Przed rozpoczęciem tegorocznego ramadanu w meczecie oznaczano miejsca modlitwy, by zachować społeczny dystans. Rawalpindi, Pakistan, 23 kwietnia 2020 r. / FOT. B.K. Bangash /AP/Associated Press/East News /
Przed rozpoczęciem tegorocznego ramadanu w meczecie oznaczano miejsca modlitwy, by zachować społeczny dystans. Rawalpindi, Pakistan, 23 kwietnia 2020 r. / FOT. B.K. Bangash /AP/Associated Press/East News /

Liczony według kalendarza księżycowego tegoroczny ramadan zaczął się, gdy w saudyjskiej Mekce, kolebce islamu i proroka Mahometa, Srebrny Glob wszedł w fazę nowiu. Zgodnie ze zwyczajem ogłosili to astronomowie z obserwatorium w Dubaju oraz miejscowi ulemowie. Ramadan potrwa do kolejnego nowiu, w ostatnim tygodniu maja.

Muzułmanie obchodzą ramadan, jeden z pięciu najważniejszych przykazań islamu (obok wyznania wiary – szahady, modlitwy –salatu, jałmużny – zakatu, i pielgrzymki do Mekki – hadżdżu), jako miesiąc świętego postu dla upamiętnienia objawienia prorokowi Mahometowi pierwszych wersów Koranu. Wyznawcy islamu od świtu do zmierzchu powstrzymują się w tym czasie od jedzenia, picia, palenia tytoniu, ale także wszelkich złych uczynków, słów, a nawet myśli. Święty post ma oczyścić ciało i duszę, odnowić wiarę, sprawić, że wierni będą okazywać sobie dobro i staną się lepszymi ludźmi.

O zachodzie słońca wierni przerywają post i po modlitwie przystępują do wspólnej, obfitej wieczerzy (iftaru). Spożywają posiłek w gronie rodziny, przyjaciół, sąsiadów. Potem wierni spotykają się w meczecie na wieczornej modlitwie tarałich, odprawianej tylko podczas ramadanu. Po modlitwie przychodzi czas na odwiedziny przyjaciół i krewnych, rodzinne spacery i pikniki w parkach, zakupy przysmaków na porozstawianych na ulicach kramach. Krótki odpoczynek kończy brzask, pierwszy i jedyny do wieczora posiłek, suhur, spożywany z rodziną lub braćmi w wierze, w meczecie i poranna modlitwa rozpoczynająca kolejny dzień postu.

Świąteczna nieufność

Nieodłącznym elementem ramadanu jest nakładany na wiernych obowiązek dobroczynności. Właściciele restauracji i hoteli urządzają wieczerze iftar dla ubogich. Wyprawia się je także przy meczetach, gdzie na wieczornych modlitwach gromadzą się tłumy kilkakrotnie większe niż podczas zwykłych modłów. Wszystko to wraz z rozdawaniem jałmużny i podarków ma wpływać na silniejsze poczucie wspólnoty i solidarności wiernych. Ramadan kończy się dziękczynnym Świętem Przerwania Postu Id al-Fitr, kiedy to muzułmanie odwiedzają się nawzajem, składają życzenia i obdarowują prezentami.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. Wszystkie teksty są dostępne bezpłatnie. CZYTAJ TUTAJ →


W tym roku, z powodu epidemii, ramadan będzie jednak inny, wspólnotę zastąpi pojedynczość i obawa przed spotkaniem bliźniego, a świąteczną radość –  nieufność i strach. Póki co, z wyjątkiem Iranu, który jako jeden z pierwszych krajów stał się epicentrum epidemii, w porównaniu z Chinami, Europą, Stanami Zjednoczonymi czy nawet Afryką, wirus oszczędził świat islamu. Po ramadanie wszystko może się zmienić. W Iranie zaraza zaczęła się w lutym od świętych miast Qom i Meszhed. W tamtejszych mauzoleach i świątyniach gromadzili się pielgrzymi, którzy potem roznosili wirusa pod całym kraju i Bliskim Wschodzie. Swoje dołożyły też irańskie władze, które mimo pojawienia się pierwszych przypadków zachorowań urządzili w lutym wybory i liczyli, że wysoką frekwencją zademonstrują światu, jak bardzo irański naród popiera stetryczałą, muzułmańską rewolucję i jej Najwyższego Przywódcę.

W gronie najbliższych

Walcząc z wirusem, kraje arabskie z Lewantu, półwyspu Arabskiego i Maghrebu, jak większość świata, zamroziły życie i nakazały obywatelom przymusową izolację. Wraz z fabrykami, urzędami, restauracjami i szkołami zamknięte zostały bazary i meczety.

Kraje arabskie, Bliskiego Wschodu i Turcja nie zniosły ograniczeń także na czas ramadanu, a jedynie niektóre z nich złagodziły. Władze Iranu (ponad 5 tysięcy zmarłych, prawie 100 tysięcy zarażonych i chorych), które właśnie próbują ponownie otwierać „zamrożoną” poniewczasie gospodarkę, pomne doświadczeń z pielgrzymami oraz marcowym świętem Nouruz, perskim Nowym Rokiem, wzywają obywateli, by podczas ramadanu nie odwiedzali świątyń, a wieczerze iftar spożywali wyłącznie w gronie najbliższych, z którymi mieszkają.


CZYTAJ TAKŻE

ODWOŁANE ŚWIĘTOWANIE: Tegoroczny Nouruz, perski Nowy Rok, jest inny niż zwykle. Zamiast radości i nadziei towarzyszy mu żałoba i trwoga. Nic dziwnego – przypadł w czas zarazy, która boleśnie dotknęła Iran i wszystkich jego sąsiadów >>>


W Iraku, Syrii, Libanie i Egipcie meczety pozostają zamknięte na głucho, a władze skróciły jedynie o godzinę, półtorej obowiązującą od miesiąca godzinę policyjną, by wierni mogli zdążyć na wieczerzę, a także dokonać ostatnich zakupów na iftar. Godzinę policyjną zdecydowały się na czas ramadanu skrócić także władze Arabii Saudyjskiej, a sędziwy król Salman, w porozumieniu z ulemami, zgodził się, by postną modlitwę tarałich odprawiano również w zamkniętych dla cudzoziemców meczetach w Mekce i Medynie. Szanowani przez wiernych imamowie z wielkim muftim na czele zalecają jednak, by w tym roku nie przychodzili na modły do świątyni, ale modlili się we własnych domach, a jałmużnę i dobroczynną pomoc rozsyłali potrzebującym za pomocą przekazów bankowych przez internet, pocztą lub wykorzystując kurierów. „Wszyscy siedzimy w tej samej łodzi i tylko wspólnym wysiłkiem możemy przetrwać” – wezwał rodaków saudyjski minister zdrowia w specjalnym orędziu w rządowej telewizji. W Arabii Saudyjskiej liczba zarażonych wirusem zbliża się do 30 tysięcy, a zmarłych do dwustu. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich (prawie 7 tysięcy zarażonych i chorych, około 50 zmarłych) z obowiązku postu zwolnieni zostali lekarze, pielęgniarze i wszyscy pracownicy służby zdrowia, a szejkowie z Dubaju, Szardży i Abu Zabi planują, jak odesłać do domów miliony sezonowych robotników z Jemenu, Somalii, Sudanu, Afganistanu, Pakistanu, Indii i Bangladeszu, którzy z powodu epidemiologicznego paraliżu gospodarki z niezbędnych stali się nagle zbyteczni i groźni.

Bangladesz: jak zachować zdrowie

Choć kolebką i ojczyzną islamu jest Arabia i Bliski Wschód, dziś główną krainą liczącej ponad dwa miliardy ludzi wspólnoty muzułmanów jest bezkresna Azja, od Bosforu i Hindukuszu po Moluki. Najludniejszymi muzułmańskimi krajami są 260-milionowa Indonezja, ponad 200-milionowy Pakistan i blisko 170-milionowy Bangladesz, a także półtoramiliardowe Indie, w których żyje prawie 200 milionów muzułmanów. W przeciwieństwie do Arabów, Persów i Turków muzułmanie z azjatyckiego południa źle znoszą epidemiologiczne restrykcje i nie zgadzają się na świętowanie tegorocznego ramadanu inaczej niż dotychczas.

W Bangladeszu mułłowie kategorycznie odrzucili rządowy plan wprowadzenia ograniczeń liczby wiernych uczestniczących w modlitwach i w odpowiedzi oznajmili, że uczestnictwo w modlitwie w meczecie jest obowiązkiem każdego muzułmanina i niezbywalnym prawem każdego bangladeskiego obywatela. „Wprowadzanie jakichkolwiek ograniczeń dotyczących liczby uczestników modłów jest sprzeczne z islamem” – ogłosili imamowie z Dhaki i Chittagongu. „Tylko przez udział w modlitwie pobożny muzułmanin zachowa zdrowie”.

Indie: nienawiść i pogromy

W Indiach, rządzonych od sześciu lat przez partię hinduskich nacjonalistów i ich przywódcę, premiera Narendrę Modiego, epidemia wirusa stała się pretekstem do kolejnych aktów wrogości wobec tamtejszych muzułmanów. Odkąd przed rokiem Modi wygrał ponownie wybory i przedłużył sobie panowanie o kolejną pięciolatkę, rząd w Delhi odebrał autonomię Kaszmirowi, jedynemu indyjskiemu stanowi, w którym muzułmanie stanową większość ludności, wykluczył muzułmanów z prawa o przyznawaniu indyjskiego obywatelstwa osobom prześladowanym za wiarę, a w lutym politycy z partii Modiego wywołali w Delhi pierwsze od dawna antymuzułmańskie pogromy, w których zginęło pół setki ludzi.

Partyjni towarzysze Modiego i hinduscy fanatycy oskarżają dziś muzułmanów, że to oni roznoszą wirusa w Indiach. Pretekstem do tych oskarżeń stało się sufickie święto religijne, którego organizatorzy, mimo ostrzeżeń i zaleceń władz, nie zgodzili się odwołać. W rezultacie wzięły w nim udział tysiące ludzi, choć wprowadzone przez rząd ograniczenia nie zezwalają na zgromadzenia liczniejsze niż 50 osób. Rząd Modiego twierdzi, że z prawie 16 tysięcy zarażonych wirusem jedna trzecia zaraziła się od uczestników delhijskiego święta. Władze przemilczały za to całkowicie, że w tym samym niemal czasie wielotysięcznym hinduskim uroczystościom religijnym w Ayodhyi przewodził kapłan Yogi Adityanath, premier stanu Uttar Pradesh i jeden z najważniejszych towarzyszy Modiego. W rezultacie medialnej kampanii w sprzyjających władzom telewizjach i gazetach indyjscy muzułmanie narzekają, że są traktowani przez sąsiadów-hindusów podejrzliwie, a coraz częściej także wrogo, nie są wpuszczani do aptek i przychodni, a w szpitalach często wymaga się od nich aktualnych badań albo zaświadczenia, że nie są nosicielami wirusa. Muzułmanie obawiają się, że ramadan może stać się dla hinduskich fanatyków okazją do kolejnych ataków i prześladowań.

Pakistan: bez ograniczeń

W Pakistanie, powstałym w 1947 roku z wykrojenia z Indii terytorium na państwo dla tamtejszych muzułmanów (na początku lat 70. od nowo powstałego Pakistanu po bratobójczej wojnie oderwała się jego wschodnia część, Bengal, i ogłosiła niepodległość jako Bangladesz) władze uległy właśnie wszechpotężnym mułłom (w Islamabadzie, Rawalpindi, Lahore i Karaczi wciąż toczą się zażarte debaty, czy Pakistan ma być krajem muzułmanów, czy też państwem muzułmańskim) i zgodziły, by na czas ramadanu znieść wszelkie ograniczenia liczby wiernych w meczetowych modłach.

„Niestety, nasi przywódcy podjęli fatalną decyzję, a nasi mułłowie dowiedli, że nie są poważnymi ludźmi” – oświadczyli w środę w Karaczi na pośpiesznie zwołanej konferencji lekarze z Pakistańskiego Stowarzyszenia Medycznego. Wezwali też rząd, by jednak ograniczył liczbę wiernych podczas modlitwy, gdyż inaczej liczba ponad 10 tysięcy dziś zarażonych i chorych (ponad 200 zmarłych) zwiększy się wielokrotnie, a sytuacja może wymknąć się spod wszelkiej kontroli.

Pakistańskie władze przyznają, że nawet nie uwzględniając zarażeń podczas ramadanu, szczytu zachorowań i ewentualnego przesilenia spodziewają się dopiero w maju. Walcząc z wirusem już w marcu unieruchomiły gospodarkę i ogłosiły, że w meczetowych modłach może uczestniczyć jednorazowo najwyżej pięć osób. W zeszły piątek, muzułmański dzień święty, w wielu częściach kraju podburzeni przez mułłów wierni wszczęli antyrządowe wystąpienia i rozruchy. W sobotę zaś, pod naciskiem mułłów premier Imran Khan ustąpił i zgodził się na czas ramadanu znieść wszelkie ograniczenia dotyczące liczby uczestników zgromadzeń. Premier, który po przypadkowym kontakcie z zarażoną osobą poddał się w tym tygodniu badaniom na obecność wirusa, tłumaczył, że postawił duchownym 20 warunków, a oni obiecali wszystkie z nich spełnić, m.in. usunięcie z meczetów dywanów i przestrzeganie, by modlący się byli od siebie oddaleni o półtora metra włącznie. Pakistańscy lekarze uważają, że w panujących w ich kraju warunkach zachowanie dystansu między wiernymi w meczetach jest bzdurą, mułłowie obiecaliby premierowi wszystko, byle tylko zniósł ograniczenia, a cała sprawa pokazała, że politycy z Islamabadu po staremu zależą całkowicie od wojskowych lub mułłów. „Czy mieliśmy im zabronić chodzenia do meczetów? Kazać policji wtrącać wiernych do więzienia? O nie, tak się nie postępuje w wolnym kraju!” – powiedział na to Imran Khan, dawny mistrz krykieta, który dwa lata temu zmierzając do władzy uwiódł rodaków obietnicą, że tak jak do wszystkiego doszedł sam, tak w polityce nie będzie się nikomu kłaniał i zerwie w końcu uzależnienie od koszar i meczetu. Pakistańscy lekarze powiadomili go, że w 15-milionowym Karaczi, największym mieście kraju, szpitale już są przepełnione i że jeżeli wskutek ramadanu dojdzie do ekspansji wirusa, dla zarażonych zabraknie szpitalnych łóżek.

Indonezja: groźne odwiedziny

W Indonezji władze najbardziej obawiają się święta Id al-Fitr, kiedy to mieszkańcy stołecznej Dżakarty rozjeżdżają się zwykle z przeludnionej Jawy w cztery strony świata, żeby odwiedzić rodziny na odległych wyspach. Uczeni ze stołecznego uniwersytetu obliczyli, że w takim wypadku po świętach liczba zarażonych i chorych na samej Jawie mogłaby sięgnąć miliona, a zmarłych w całym kraju nawet do 200 tysięcy (dziś w całej Indonezji liczba zarażonych sięga 7 tysięcy, a zmarłych – 600). Prezydent Joko Widodo oznajmił, że nie może zabronić rodakom odwiedzać rodzin, ale liczy na ich rozsądek. Zabronił natomiast wyjeżdżać podczas świąt podległym mu urzędnikom, wojskowym i policjantom. Indonezja nie wprowadziła żadnych specjalnych ograniczeń w związku z epidemią i życie w kraju toczy się jak dawniej.


CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>


W Pakistanie wierni są dobrej myśli. „Wszystko jest w rękach Najwyższego. On zsyła na nas chorobę i on, jeśli taka będzie Jego wola, nas uzdrowi” – tłumaczył zagranicznym dziennikarzom jeden z wiernych w meczecie w islamabadzkiej dzielnicy Aabpara. „Modlitwa jest ważniejsza od wirusa, a świątynia jest Domem Najwyższego. W niej nic złego stać się nam nie może”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej