Winni czarodzieje

Jeśli całe pokolenie podąży w ślad za szkołą magii i czarów, za kilka lat będzie żyć w przekonaniu, że może podporządkować świat swoim egoistycznym zapędom. Uważam to za największą pokusę od czasów grzechu pierworodnego. Atakowanie wyobraźni dzieci postacią, która nie rozróżnia dobra od zła, szamocze się, a z czasem ulega kuszeniu, jest zgubne.
 /
/

Joanna Brożek: - Czy kardynał Ratzinger przeczytał Pani książkę?

Gabriele Kuby: - Nie jestem pewna. Skoro napisał do mnie list, musiał choć część przeczytać. Ile - proszę go zapytać.

- Wysłała mu Pani egzemplarz?

- Raczej streszczenie. Kardynał miał okazję zapoznać się z moimi poprzednimi książkami, nie dotyczącymi Pottera. Chętnie słuchałam jego uwag, utrzymywaliśmy więc kontakt.

W 2003 r. odbyła się w Watykanie konferencja prasowa dotycząca nowo wydanego dokumentu w sprawie New Age. Jeden z dziennikarzy nieoczekiwanie zapytał o. Petera Fleedwooda, członka Papieskiej Rady ds. Kultury, co sądzi o Harrym Potterze. Choć pytanie pozornie nie miało związku z tematem konferencji, Fleedwood odpowiedział, że książki Rowling mówią “o wojnie dobra ze złem, a dobro zawsze tam zwycięża". Media uczyniły tę wypowiedź oficjalnym stanowiskiem Stolicy Apostolskiej; mówiło się, że “Watykan daje zielone światło Potterowi". Jednak to nie była prawda: o. Fleedwood, który przecież wyraził tylko swój prywatny pogląd, stał się ofiarą manipulacji mediów. Wówczas zdecydowałam się wysłać egzemplarz swojej książki Ratzingerowi. W odpowiedzi otrzymałam list, a z czasem pozwolenie na jego publikację.

- Czy kiedykolwiek rozmawiała Pani z kard. Ratzingerem na ten temat?

- Raz zaproszono mnie na obiad z Kardynałem. Nie wspominał o książce.

- A Pani nie zapytała?

- Nie rozmawialiśmy o Potterze. Ten temat nie stanowi głównego nurtu moich badań.

- Przeczytała Pani wszystkie części "Harry Pottera"?

- Pięć tomów i to bardzo skrupulatnie. Szóstej części czytać już nie zamierzam. Lektura nie sprawiła mi przyjemności. Starałam się odsłonić w mojej krytyce schemat przesłania, jakie kryje się za przygodami małego maga. Powtarza się on za każdym razem, każda część jest też śmielsza, bardziej wulgarna, intensywniejsza i coraz bardziej odpychająca. Właśnie otrzymałam list od jednego z wielbicieli twórczości Rowling, który pyta: “Dlaczego martwi się pani o pięć poprzednich tomów, przecież tylko w szóstym leje się krew?".

- Czy samo śledzenie losów Pottera wpłynęło na Panią jakoś szczególnie?

- Źle się czułam czytając to wszystko.

- To znaczy?

- Po prostu nie lubię wkraczać w oziębły i mroczny świat. Wolę cieszyć się światłem i tym, czym obdarowuje mnie dobry Bóg, nie zaś przemocą i otchłaniami złych mocy. Po lekturze tych książek wiele osób miewa koszmary nocne i omdlenia. Podobnie było ze mną.

- Świat Harry'ego Pottera jest więc dla Pani odrażający?

- Zdecydowanie.

- A jakie książki czytała Pani w dzieciństwie?

- Wolałabym nie iść tym tropem.

- Nie chce Pani odpowiedzieć?

- Musiałabym dłużej się zastanowić. Pewnie jakieś tam straszydła czytałam.

- Baśnie Braci Grimm?

- Nie pamiętam.

- A co z "Alicją w Krainie Czarów"?

- To tak, ale nie byłam już dzieckiem. Jednak nie chcę rozwijać tego tematu.

- Wejdźmy zatem w krainę Pottera. W pierwszym z dziesięciu Pani argumentów przeciw "potteromanii" czytamy, że seria ta jest umyślnie skonstruowanym projektem, by "zniszczyć obyczaje".

- Spieszę z wyjaśnieniem, bo otrzymałam wiele złośliwych maili od fanów Pottera. Ich głównym przesłaniem było stwierdzenie, że nie ma dobra ani zła. Stało się to, przed czym przestrzegam w książce. To bardzo niebezpieczne, gdy ludzie twierdzą, że zaciera się granica między dobrem a złem. Benedykt XVI mówi w tym przypadku o tyranii relatywizmu - Potter przygotowuje na nią serca następnych pokoleń. Ponadto proszę pamiętać, że dzieci uczą się przez naśladowanie. Jeśli całe pokolenie podąży w ślad za “szkołą magii i czarów", za kilka lat będzie żyć w przekonaniu, że może podporządkować świat swoim egoistycznym zapędom. Uważam to za największą pokusę od czasów grzechu pierworodnego. Atakowanie wyobraźni dzieci postacią, która nie rozróżnia dobra od zła, szamocze się, a z czasem ulega kuszeniu, jest zgubne.

- Przecież od samego początku Harry Potter chce walczyć i walczy ze złem. Oznacza to, że doskonale rozróżnia je od dobra.

- To pułapka - dowodzę tego w książce. Kiedy popatrzymy głębiej, zobaczymy, że Potter wcale ze złem nie walczy: stwarza pozory walki. Dlaczego właściwie wchodzi w konflikt z Voldemortem? Tylko dlatego, że ten czarnoksiężnik chce zniszczyć Hogwart. A Hogwart to nic innego jak szkoła magii i czarów. Zatem Harry, chroniąc takie miejsce, chroni zło przed złem.

- A co Pani powie o dość oczywistym uosobieniu dobra, czyli prof. Dumbledore?

- Dumbledore tylko z pozoru jest uosobieniem dobra. Jeśli jest czołowym przedstawicielem szkoły, która uczy magii, to reprezentuje zło.

- Nie widzi Pani żadnej różnicy pomiędzy Dumbledore’em i Voldemortem?

- Cóż, Voldemort to uosobienie zła, a Dumbledore jest pewnego rodzaju mieszaniną.

- A Harry?

- Podobnie. Problem w tym, że każdy z nas jest w pewnym stopniu taką “mieszanką", gdzie spotyka się dobro ze złem. Pytanie, jak bardzo potrafimy się zaangażować w walkę o dobro? Dobra literatura, np. “Władca Pierścieni", pokazuje walkę ludzkiej natury tak, by w finale zwyciężyło dobro. Raz przecież upadamy, innym razem wstajemy. Tego u Rowling brakuje.

Powtórzmy: wejście w satanistyczny świat czarów jest czystym złem. Czy podczas lektury zdajemy sobie sprawę z faktu, że stykamy się z okultystyczną rzeczywistością, ze światem demonów? Jako chrześcijanie wierzymy nie tylko w istnienie Boga, ale w uosobienie zła, jakim jest szatan. Jednak nie jestem przekonana, czy warto wtajemniczać najmłodszych w jego rzeczywistość tak wcześnie. Wokół mnożą się satanistyczne ugrupowania. Zadaniem dorosłych jest bronić dzieci przed tym światem i uświadamiać, że nie należy przekraczać jego granic, a tym bardziej bawić się nim. Satanistyczna rzeczywistość przedstawiona w ten sposób zapada głęboko w serca dzieci. W dodatku Harry Potter to długoterminowy “projekt": dzieci wzrastają z nim, w otoczeniu i atmosferze demonów.

- W swojej krytyce przygód Pottera napisała Pani m.in., że wiele z religijnych symboli zostało w nich sprofanowanych. Może je Pani wskazać?

- W najnowszym tomie, przeczytałam o tym w gazetach, jest scena przemiany octu w wino. Za pomocą czarów! To już perwersja nader śmiała, dotykamy bowiem największej tajemnicy naszej wiary, Eucharystii. To właśnie Potter jest jak ocet, a ludzie myślą, że to wino i upijają się nim.

W tomie piątym z kolei znajdujemy nawiązanie do Apokalipsy św. Jana: na niebie pojawia się olbrzymi znak - postać, która ma gniewne spojrzenie, a z jej ust wyślizguje się wąż.

- Idąc tym tropem ryzykujemy stwierdzenie, że otwierająca się rana na czole Harry'ego to symbol stygmatów Chrystusa...

- Chciała pani przykładów. Mówiąc szczerze, nie lubię wracać do Pottera, chciałabym zapomnieć o tym świecie.

- Jest jeszcze jedna, nie dość jasna dla mnie kwestia. W książkach Rowling widzi Pani "sprytnie przemycaną ideologię rasistowską".

- Spójrzmy chociażby na ostatni, szósty tom. Jego tytuł brzmi “Harry Potter i Książę Półkrwi". Oczywiście mały czarnoksiężnik podkreśla, że wszystkie rasy są równe. Ale inny z bohaterów mówi o “czystej krwi". Proszę sobie wyobrazić, jak zareagowałby świat, a w szczególności media, gdyby jakikolwiek niemiecki pisarz użył takiego sformułowania w swojej książce...

- Nie jestem przekonana, czy czytelnicy Rowling tak będą ten tytuł interpretować.

- Widzi pani, i to jest pułapka! Bo oto czytelnik zostaje tak wciągnięty w świat magii, pozornie niewinnej, że nie zauważa tego, co ona za sobą niesie. Daje się manipulować emocjonalnie.

- Czy nie obawia się Pani, że dla czytelnika Pottera manipulacją może być Pani interpretacja? Dla większości przesłanie książki w kwestii rasizmu jest zupełnie odwrotne.

- Poświęciłam tej kwestii wiele uwagi w książce, może dlatego teraz trudno wyjaśnić wszystko w kilku zdaniach.

- W książce pisze Pani, że rodzice powinni "zakazywać dzieciom czytania Harry'ego Pottera i poddawania się jego indoktrynacji". Ma Pani dzieci?

- Trójkę.

- Przypuszczam, że nie czytały książek Rowling?

- Przeciwnie. Każde z nich czytało. Mój najstarszy, 21-letni syn, pochłonął wszystkie tomy bez cienia krytyki. Wysłuchał jednak mojej opinii. Myślę, że go przekonałam.

Gabriele Kuby jest niemiecką socjolożką. Jako dziennikarka podróżowała po Ameryce, odwiedzając tamtejsze wspólnoty duchowne. Opublikowała m.in. “Moją drogę do Maryi", “Nie ma pokoju bez nawrócenia. Świadectwo konwertytki" oraz głośną krytykę książek J.K. Rowling, zatytułowaną “Harry Potter, dobry czy zły?".

---ramka 356327|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2005