Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Medialna gwiazda ostatniego tygodnia, senator Ryszard Jarzembowski (SLD) rozbłysła w efekcie rozpętania wojny o ograniczenie kompetencji Instytutu Pamięci Narodowej; wojny kolejnej już, ale tym razem, jak się okazało, prywatnej, bo i prezydent, i premier odcięli się od tego pomysłu. Wśród rozmaitych zarzutów przeciwko IPN (że za drogo kosztuje, że prokuratorzy się tam obijają, że nie zajmuje się obozem w Berezie Kartuskiej ani represjami wobec Wincentego Witosa w latach 30.) pojawił się jeden mogący wyglądać na poważny. Oto Jarzembowski stwierdził (cytat za Radiem Zet, a myśl powtarzana była i w innych mediach): „Jak czytam biuletyn IPN, to jakbym czytał notatniki agitatora z lat pięćdziesiątych a rebours, to jest taka sama fałszująca rzeczywistość lektura, bo rzeczywistość nie jest taka, o jakiej czytaliśmy w notatnikach agitatora z lat pięćdziesiątych, ani też nie jest taka, jaka jest opisana w biuletynie pana profesora Kieresa”.
Agitacyjne a rebours i fałszujące rzeczywistość PRL musiałyby więc być takie m.in. stwierdzenia z kilku ostatnich numerów Biuletynu IPN: w wyniku tzw. planu 3-letniego nastąpiła odbudowa gospodarki kraju - wzrosła produkcja przemysłowa, konsumpcja i płace realne, zniesiono też reglamentację żywności (nr 13, o gospodarce PRL); komuniści tak podczas wojny, jak po niej mieli sojuszników wśród Polonii na Zachodzie (nr 14); w dziejach PRL zdarzały się momenty, gdy władze broniły polskiej racji stanu (nr 16); społeczeństwo polskie po 1944 r. wcale nie było antykomunistycznym monolitem (nr 17, o komunistycznym aparacie bezpieczeństwa); funkcjonariusze komunistycznej milicji bronili niekiedy ludności przed rabunkami ze strony Armii Czerwonej (j.w.), w kręgu kardynała Karola Wojtyły było ulokowanych kilku agentów SB (nr 18, o inwigilacji Kościoła); być może w latach 70. dla oporu społecznego większe znaczenie od „Biuletynu KOR”, który czytała kilkutysięczna garstka, mieli kabareciarze w rodzaju Zenona Laskowika czy Jana Pietrzaka, którzy nauczyli ludzi śmiać się z władzy (nr 21); sędziowie i prokuratorzy w najkrwawszym okresie komunistycznej Polski nie rekrutowali się wcale ze „świeżego zaciągu”, lecz z przedwojennego wymiaru sprawiedliwości (nr 22 - patrz też „Przegląd prasy” w niniejszym „TP”); spora grupa delegatów na I Zjazd „Solidarności” była powiązana ze Służbą Bezpieczeństwa (najnowszy numer Biuletynu IPN).
Jeśli to jest jednostronna i kombatancka agitka, to widać wielostronny i złożony jest tylko senator Jarzembowski.