Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Frekwencja była wysoka: prawie 70 proc. Na drugim miejscu plasuje się prawicowy Jobbik (26 miejsc), dopiero na trzecim koalicja socjalistów i partii Dialog (20 miejsc), potem Koalicja Demokratyczna (9 miejsc) i ugrupowanie Polityka Może Być Inna (8 miejsc). Po jednym mandacie otrzymali poseł partii Razem, kandydat niezależny i – pierwszy raz w historii – przedstawiciel samorządu mniejszości niemieckiej.
W kampanii do końca funkcjonowały dwa równoległe światy. Jeden rządowy, skupiony na kryzysie migracyjnym. Drugi opozycyjny, mówiący o takich problemach jak emigracja młodych, zły stan służby zdrowia, ograniczenia autonomii w edukacji. Rząd Orbána wspierała publiczna TV; w przeddzień i w dniu wyborów emitowała (po raz kolejny) materiały o atakach terrorystycznych i o regionach, z których ma dotrzeć kolejna fala migrantów.
Co teraz czeka Węgrów? Orbán zapowiadał, że po wyborach będzie mógł rozliczyć się z opozycją. Zapewne uchwalony zostanie tzw. pakiet Stop Soros, który ma uderzyć w organizacje pozarządowe. W polityce zagranicznej w najbliższym czasie można spodziewać się kontynuacji.
A opozycja? Do dymisji podali się prawie wszyscy jej liderzy. Skoordynowany start nie udał się, partykularne interesy wzięły górę. Tymczasem gdyby opozycja wystąpiła wspólnie w Budapeszcie, Fidesz straciłby sześć mandatów, a więc i większość konstytucyjną. Po raz trzeci w ciągu ośmiu lat słyszymy o konieczności budowania porozumienia opozycji. Pytanie, czy usłyszymy to także w roku 2022. ©
„Ojczyzna jest jedna” – tak Viktor Orbán zatytułował kiedyś swoją książkę. Ale gdy zdobył władzę, wykluczył z ojczyzny wszystkich swych przeciwników >>>