Wędrówka dusz

Nahmanides uważał, że Hiob był istotą z krwi i z kości. Żył w czasach patriarchów. Był Edomitą, a więc można zasadnie go uznać za jednego z bliskich potomków Abrahama.

15.10.2012

Czyta się kilka minut

Stał na gruncie monoteizmu i przestrzegał nie tylko nakazów prawa dostępnych rozumowi, ale też jego religijność obejmowała nakazy serca. To nie była wiara czysto rytualna, jaka teraz zdaje się dominować w wielu synagogach, ale religia kierująca się nakazami etycznymi, współczuciem i odpowiedzialnością. Nasienie praojca żyło w nim i jego wiara była zakorzeniona w Abrahamowej wierności Bogu oraz miłosierdziu.

W sporach z przyjaciółmi odsłoniła się istota judaizmu i ezoterycznych prawd tyczących przeznaczenia oraz odpłaty za swoje czyny. Najistotniejszą rolę odegrał Elihu. Jedyny, którego Bóg nie potępił. Jego mowa składa się z trzech zasadniczych argumentów wartych w tym miejscu podjęcia.

Po pierwsze, nauczał Elihu, Bóg nie jest – jak sądził Hiob – przeciwnikiem stworzonych przez siebie istot. Nie prześladuje ich i nie szydzi z nich. Inny pogląd uchodzić może za herezję i obrazę dla Boga. Po drugie, człowiek jest karany i nagradzany za swe czyny, a to oznacza, że wszystko, co czynimy, Bóg widzi. Nie ukryją się nasze grzechy. Jego oczy spoczywają na nas. On widzi wszystko. Po trzecie, Bóg z natury jest bytem czystym. Nasze postępki nie mają wpływu na Jego istotę. Jeśli ustanowił jakieś reguły dobrego życia, jeśli nakazał nam żyć etycznie, to nie ze względu na siebie, ale uczynił to dla dobra ludzi. Poddał próbie Hioba nie dlatego, że Hiob nie miał racji, sądząc, iż był człowiekiem sprawiedliwym, ale dlatego, że każdemu dał taki los, jaki mu się należy. Cierpiał, bo w ten sposób Bóg chciał uczynić go doskonalszym.

Pogląd ten nie wygląda zbyt przekonywająco: po cóż sprawiedliwego czynić sprawiedliwszym. Nahmanides, znany kabalista, uznał, że zrozumienie losu Hioba wymaga dotarcia do prawd ezoterycznych. Te uzyskujemy w wizjach, czasem w snach. Sedno rzeczy odsłaniają słowa: „Aby człowieka odwiódł od złej sprawy jego, i pychę od męża aby odjął” (33, 17). Rabin nakazuje nam owo zdanie czytać w ten sposób: „Aby od człowieka odjąć jego stworzone ciało, by skryć pychę (ciała) przed człowiekiem”.

W tym ujęciu nieśmiertelna dusza jest skryta w czasowej powłoce ciała i dąży do uwolnienia się z tego zamknięcia. Filozof i kabalista wierzy w reinkarnację. Wierzy, że ta sama dusza zamieszkuje różne osoby. Nie wiemy, ile razy powraca.

Żydzi wielu denominacji wierzą po dziś dzień, że tak się dzieje. Pewnego razu spotkałem w Bratysławie żarliwego prozelitę. Jego pragnienie bycia Żydem i przejścia na judaizm było wyjątkowo uparte. Bronił się przed nim miejscowy rabin z chasydzkiego domu. Uległ nie tylko stanowczości owego męża, ale też uwierzył w szczerość jego pragnienia, gdy właśnie zwrócił się do doktryny reinkarnacji. Stwierdził, że jedna z żydowskich dusz zabitych w Auschwitz nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca w żydowskim ciele, wybrała dla siebie tego słowackiego, ochrzczonego chłopca. I to ona jego ciało, jego osobę przywiodła do synagogi.

Nahmanides był jednym z rabinów, którzy ową doktrynę reinkarnacji wprowadzili do judaizmu. Uczył, że ciało nie może nie grzeszyć. Za dużo w nim namiętności. Dlatego na cierpienia zasługujemy. Ono nas dyscyplinuje. Dzięki niemu dusza zasłuży w kolejnym wcieleniu na lepsze ciało. Gdy wreszcie człowiek osiągnie stan zwany w buddyzmie nirwaną, gdy jego oczy i serce są wyłącznie skupione na Bogu, staje się istotą wyższą. Transmigracja duszy wyjaśnia, na czym polega teodycea. Sprawiedliwy jest karany za przewiny z poprzednich żywotów i dzięki temu dusza zyska możliwość wcielenia się w lepsze ciało. My należymy do łańcucha pokoleń i w swoim życiu ponosimy odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za innych ludzi, bo swoim życiem wyznaczamy los nieznanych sobie osób. Elihu jest tym, kto ową prawdę Hiobowi odsłonił.

Bóg odkrył swoją moc i potęgę, ukazując, że Jego sprawiedliwość obejmuje najmniejsze istnienia i tym samym obejmuje również ludzkie życie. Niezbędne nam cierpienia dotyczą wszystkich dusz żydowskich, z czego wynika, że cierpi cały Izrael. Izrael jest niczym sprawiedliwy Hiob, cierpiący, ale gotowy do skruchy. W tej obietnicy reinkarnacji i jej kresu mieści się obietnica mesjańska. Kiedyś przyjdzie czas, gdy wszystkie dusze Izraela będą trwały w uwielbieniu swego Pana. To będzie kres czasu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2012