Wątpliwe sensacje

Jak rzadko, tym razem zgodziłem się z premierem Millerem: po co dziennikarze doszukują się sensacji w ewentualnych zmianach w rządzie lub klubie poselskim SLD lub SLD jako partii? Czy naprawdę warto zajmować się tym, czy wicepremier Pol dalej nie będzie budował autostrad, czy też nie będzie ich budował kto inny, a jak Jaskiernia odejdzie, a przyjdzie Skórka, to co z tego?.

25.01.2004

Czyta się kilka minut

Rozumiem, że praca dziennikarza jest niewdzięczna i trzeba się zajmować taką rzeczywistością, jaka jest, ale wszystko ma swoje granice. Notowania SLD lecą na łeb na szyję, rząd nie jest w stanie nic zrobić ani nawet nic uchwalić, co by potem nie zostało zakwestionowane, więc tylko żal, że w tym całym zamieszaniu próby wprowadzenia ładu przez wicepremiera Hausnera też mogą legnąć w gruzach.

Wypowiedzi co rozsądniejszych członków kierownictwa SLD są jednoznaczne: jest źle, ale od Rakowskiego po Celińskiego nikt nie potrafi sformułować projektu, luźnego chociażby projektu, jak to naprawić. Bo też czasem w życiu bywa tak, że naprawić się pewnych rzeczy nie da. Kolejne afery, na przykład z Polonią Bydgoszcz, pokazują, jak daleko sięgnął rozkład tej partii. Dopiero przegrane wybory mogą spowodować, że pojawią się w niej tendencje umożliwiające rzeczywistą naprawę. Ale czy to jest możliwe, skoro takich przypadków jak wspomniany klub sportowy są zapewne setki, a może tysiące? I nie chodzi o korupcję, chociaż walka z nią jest także bardzo trudna, ale o przywrócenie partii politycznej, jaką jest SLD, rzeczywiście politycznego wymiaru.

Czym bowiem jest polityka? Między innymi - bo określeń możliwych jest wiele - sztuką podejmowania decyzji. Jak dotychczas, SLD popchnięte przez polityków z innych ugrupowań umiało podjąć tylko jedną męską decyzję, czyli “Nicea albo śmierć", wszystkie inne są odsuwane, tak jakby ta partia nie miała żadnej woli ani skłonności do decydowania. Nie jestem zwolennikiem domniemanej ideologii SLD, ale nie dziwią mnie protesty działaczy lokalnych, którzy domagają się realizowania programu.

Jednak nie to nawet jest tak wyjątkowe, bo premier Buzek też przez drugie dwa lata swoich rządów decyzji podejmować nie potrafił, lecz brak jakichkolwiek umiejętności sprzedawania własnego wizerunku, brak, który cechuje SLD w stopniu zdumiewającym w kraju, w którym na studiach uczy się przedmiotów dumnie brzmiących, czyli public relations. SLD jakby chciało być brzydkie, jakby chciało, wbrew najnormalniejszym oczekiwaniom społeczeństwa, ciągle się wahać, nie usuwać ludzi skompromitowanych, nie stawiać nigdy spraw stanowczo czy na jedną kartę. Stanowczo chce tylko być u władzy, ale to wszystko. A przecież wiadomo z tysięcy badań, że obywatele cenią tych polityków, którzy podejmują decyzje, którzy wykazują stanowczość, którzy coś zmieniają i o czymś wyrokują, nawet jeżeli te decyzje czy zmiany potem okazują się niezbyt fortunne.

A zatem cechą naczelną SLD jest, delikatnie mówiąc, ostrożność. Najlepiej nic nie robić, to jakoś przetrwamy. Otóż taka polityka była możliwa w latach 1993-1997, kiedy to istniały poważne rezerwy budżetowe. Teraz już tak dobrze nie będzie. Nie oznacza to wcale, że SLD nie dotrwa do wyborów parlamentarnych, które odbędą się zapewne w terminie przewidzianym, a nie wcześniej. Dotrwa, tylko czy my dotrwamy? Mam zatem propozycję następującą: jest taka zabawa w Anglii, która się nazywa musical chairs, a polega na tym, że wszyscy stoją, chodzą, gra muzyka i nagle następuje przerwa. Każdy musi usiąść, ale krzeseł jest o jedno za mało. Moim zdaniem byłby to niezły sposób na rekonstrukcję rządu. Bo przecież wszystkim jest w gruncie rzeczy wszystko jedno, kto i tak Polską skutecznie nie rządzi.

Na koniec krótka uwaga: sam już na siebie narzekam, że piszę krytyczne teksty, a nic konstruktywnego, ale jak tu konstruować, skoro ziemia usuwa się spod nóg.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2004